Czy tylko ja wiedziałem praktycznie od 3-4 odcinka kim jest morderca?
Byłem tego w 99% pewien!
Postać Joe była taka bezbarwna,ale jednak ukazywana w każdym odcinku.
Następnie zauważyłem plakat promujący serial gdzie ukazani byli wszyscy bohaterowie
odgrywający jakąś rolę w serialu(oczywiście w tym podejrzani).Wtedy pomyślałem...po co tam
Joe?Przecież to tylko mąż jednej z głównych bohaterek.W odcinku 7 chyba pod koniec,byli
pokazani wszyscy Ci,którzy o śmierć byli podejrzewani lub grają jakąś istotną rolę w serialu jak
Beth czy Ellie.Wtedy zobaczyłem,że sprytnie pokazują nam Ellie wraz z Joe w łóżku..jego postać
była zamazana,jednak była.Może to tak wszystko naciągane i pewnie nie udowodnię do końca
Wam,że wiedziałem kim był morderca,ale kto jeszcze wiedział?Od razu mówię,że SPOILERÓW
nie czytałem żadnych...przeczytałem tylko,że w każdym odcinku pokazują nam potencjalnego
mordercę co możliwe,że mi pomogło w podejrzeniach co do Joe bo on do 8 odcinka podejrzany
nie był,ale w każdym odcinku sie ukazywał.Jego postać dawała mi do myślenia no i w finale
okazała się mordercą.Mimo iż dla mnie morderca był wiadomy-serial oceniam na 10 gdyż od
dawna nie wyraziłem tyle emocji oglądając jakąś produkcję.
Ja akurat sie nie spodziewałem, serial ogólnie dobry ale miał kilka słabszych odcinków
Czyli gdyby nie plakat i wyczytane info, że w każdym odcinku pokazują podejrzanego to byś nie wiedział ;)
U mnie Joe był jednym z głównym faworytów, zaraz za Nigelem. Oczywiście myślałam, że Nigel współpracował ze swoją "matką" od odcinka kiedy groził jej kuszą, ale to byłoby przecież zbyt oczywiste ;)
Opcja z Joe bardziej mi się komplikowała - byłam przekonana, że chronił swojego syna bo Danny im zagrażał lub coś w tym stylu.
Aha, jeszcze przez chwilę myślałam o chłopaku nastolatki :)
Trzeba się było pochwalić swoją przenikliwością jeszcze przed finałem - bym na forum taki temat: "Kto zabił Dannego?" :)
Ja szczerze mówiąc w ogóle nie zwracałam uwagi na Joe Millera.Był dla mnie przezroczysty.A zorientowałam się dopiero w momencie,kiedy Alec zapytał Toma o nr buta,a potem jego ojca.Potem zbliżenie na wychodzącego syna z ojcem i już wiadomo było.Choć przez chwilę jeszcze myślałam,że być może Tom ma coś na sumieniu,a tatusiek zajął się resztą.
ja właśnie skończyłam oglądać...
i muszę przyznać, że moim faworytem był księżulek, ale jak tylko policja zwróciła na niego uwagę to już przestał.
Joe pojawił się zaraz po.
Takie seriale są właśnie tak zbudowane, najmniej spodziewana osóbka, na którą w serialu nikt nie zwraca uwagę.
Serial ciekawy choć the killing bardziej mi się podoba.
Dla mnie kluczowy był dialog pomiędzy Ellie a Joe w skateparku (początek szóstego odcinka). Od tego momentu byłam w zasadzie pewna, że to on jest sprawcą, nie wiedziałam jednak dlaczego to zrobił.
Ellie: The longer it goes on, I'm just starting to suspect everyone.
Joe: When you say everyone...
Ellie: Well, nearly everyone.
Joe: Shame, cos I am available for rigorous questioning in our bedroom every evening.
And bring your handcuffs cos I can be quite a troublesome prisoner.
[...]
Ellie: Right, I'd better go to work.
See you later. I'll bring the handcuffs.
Joe: Oh, promises.
I ja zaczęłam podejrzewać Joe od tego momentu, ale też dręczył mnie brak motywu. Wcześniej stawiałam na księdza - oraz na Toma, mimo że był za mały, żeby udusić kumpla (ślady wskazywały na mężczyznę).
Chyba tylko Ty wiedziałeś. Sama Olivia w programie The graham norton show powiedziała, że aktorzy skrypt z ostatnim odcinkiem dostali dopiero przed jego nakręceniem, wiec do tego czasu nikt nie wiedział, kto jest mordercą. Każdy podejrzewał siebie i myślał, jak by zagrał :) Ja żałuje, że dłużej nie podejrzewałam Joe'a ... Serial cudowny, trzyma w napięciu i do tego świetna gra aktorów :)
stary jesteś zajebisty - zgłaszaj się czym prędzej do CSI:Miami :D :D :D To tylko serial a ty się podniecasz jakbyś odkrył rozwiązanie sprawy Gorgonowej :D ! Wiedziałam od początku że to pewnie będzie jakaś "szokująca" postać ktoś kogo się właśnie nikt zupełnie nie spodziewa - w takich serialach to norma odsyłam do wyspy Harpera zbudowanej na takiej samej zasadzie (jota w jotę podobny tok myślenia scenarzystów). Domyślałam się od odcinka ze stypą Jacka że mi ten Joe nie pasował choć wtedy jeszcze miałam kilka typów. serial ogólnie w moim odczuciu miał pokazywać ludzkie emocje i rozłam społeczności a kwestia mordercy była dla mnie drugorzędna. Dodam jeszcze tylko że Tennant jest jak zwykle miodzio <3
Serial bardzo dobry. Fabularnie odcinki były ciekawe (pomimo tego, że również od 3 czy 4 odc. podejrzewałam Joe). Nie było szybkiej akcji, pościgów, krwi, a jednak cały czas oglądałam z zainteresowaniem. Na plus także gra aktorska (choć Tennant chyba na zawsze pozostanie moim Doctorem ;) oraz świetne tło muzyczne. Walorem produkcji jest też ukazanie emocji, które towarzyszą poszczególnym bohaterom i próby uporania się społeczności z tragedią. Serial ma jednak dla mnie dwa minusy: po pierwsze zbyt bliskie osobiste relacje Ellie Miller ze świadkami (np. z siostrzeńcem Olly'm lub jej synem). Rozumiem, że chciano wprowadzić motyw dobrej, miłej, miejscowej policjantki, która będzie przeciwwagą dla gburowatej postaci z zewnątrz, ale aż tak zażyłe stosunki były dla mnie przesadą. Od razu można by ją było posądzić o matactwo w śledztwie. Po drugie marazm policji. Czasem miałam wrażenie, że działają apatycznie, trochę za wolno. Mimo tych drobnych rys uważam serial za udaną produkcję i śmiało polecę go przyjaciółce :)
Bo tak policja działa, to nie jest CSI czy coś innego, gdzie z kawałka gówna wyjdzie jakiś dowód. Tak naprawdę wyglądają śledztwa, ciągną się i ciągną.
Kurde! A ja od początku myślałem, że to matka miała romans z synem podkomisarz Miller, razem zamordowali, bo bali się, że to wyjdzie :)
ja od początku stawiałam na księdza, całą reszta była za bardzo oczywista, jednak można było się domyśleć, w pewnym momencie złapałam się na myśleniu -dlaczego Nige i Joe są tacy do siebie podobni? I to było kluczowe dla sprawy jak się później okazało. Serial bardzo bardzo bardzo dobry, ale nie świetny.
Również stawiałem na Joe i nie zawiodłem się. Przychylam się też do opinii, że serial jak najbardziej na plus, ale żadnych przebłysków geniuszu.
Nie podobało mi się rozdeptanie ślimaka przez Miller :(
O matko, no własnie, może mi ktoś powiedzieć jaki ta absurdalna scena miała sens? XDD
Jak dla mnie przesądziła scena, w której Allie rozmawia z tą Susan czy jak jej tam (matką Nigela) i pyta ją jak ona mogła się nie domyśleć tego, co jej mąż robił córce. Susan tylko się wtedy krzywo uśmiechnęła - jak widać, każdemu może się zdarzyć taka ślepota.
Nie tylko Ty, także ci, którzy spojrzeli na listę postaci w anglojęzycznej Wikipedii... Pierwszy raz spotkałem tam się z takim spoilerem w krótkim, dwuwierwszowym opisie postaci. A chciałem tylko sprawdzić jedno imię w trakcie oglądania.
Faktycznie... Twórca hasła chyba oczadział, że się tak elegancko wyrażę. To potrafi zepsuć całą przyjemność oglądania.
No niestety to twórcom nie wyszło, już w pierwszych odcinkach domyśliłam się, że to Joe. Za bardzo starali się odciąć go od tych wszystkich spraw i uczynili, że miałby być całkowicie poza podejrzeniem. Ogólnie pierwszy sezon dosyć przewidywalny, w momencie gdy pokazano Nigela z Susan domyśliłam się, że jest jego matką. Chyba za dużo oglądałam już tego typu seriali i ciężko mnie zaskoczyć.
To, że Joe okazał się mordercą było do przewidzenia przez zbyt szybkie opisanie sprawcy dzięki naocznemu świadkowi. Jakoś mi się nie chciało wierzyć, że jakieś 3 odcinki przed finałem znamy już nazwisko zabójcy. A jedynym podobnej budowy mężczyzną z łysą glacą, który nie jest Nigem był tylko Joe. Trochę nieprzemyślany 'zwrot akcji' niszczący tajemniczość reszty sezonu. (Z resztą jakoś nie wyobrażam sobie Nigela, który w panice byłby tak skrupulatny z zacieraniem śladów. Nie radził sobie zbytnio ze stresem. )
Mnie natomiast zaskoczył sam powód zabójstwa, spodziewałam się raczej motywu powiązanego z synem Millerów. Coś na zasadzie zbyt wybuchowej reprymendy od tatuśka broniącego swojego syna po bójce z Dannym. Totalnie bym nie wpadła na jakieś miłostki i siedzenie na kolankach.
Musiałam tu wejść i się dowiedzieć KTO zabił, bo juz nie wytrzymywałam napięcia... Owszem napięcie jest potrzebne, ale w tym wypadku już nie mogłam wytrzymać... Zabił Joe...przyznaję, że dziś po 4 odcinku zaczęłam go podejrzewać.... Mimo wszystko, dobrze mieć juz pewność:)
Podejrzewałam go kiedy zareagował na rozmowę syna z księdzem po pogrzebie Jacka bodajże. Wyglądało jakby chciał ją przerwać. Zaczelam podejrzewać że ma coś za uszami . natomiast po pewnym czasie przyjęłam że konwencją serialu jest taka, aby każdy wydawał się podejrzany i prezestalam kombinowac :)
Zaczęłam się domyślać, gdy w jednej ze scen pomyliłam aktorów grających Nigela i Joa. Pomyślałam, że to podobieństwo musi być po coś. A że Nigel już wtedy był podejrzany, wniosek był prosty.
Więc jestem jedyną osobą na tym forum która inaczej odczytała serial. Moim zdaniem Joe wcale nie musi być zabójcą. To nie On był widziany na plaży. I to nie On był widziany przez okno jak wyrzucał śmieci (Miller była zła na siostrę, że ta tak właśnie zeznała). Co więc tak mocno przemawia za tym, że to On zabił? To że się przyznał i że koło feralnego domku był odcisk buta numer 10 (oraz ktoś uciekający policji jego postury). CO JESZCZE? NIC! Komputer był do użytku wszystkich domowników i gości. Numer telefonu też nie wskazuje dokładnie na Niego. Dlaczego On szukał tego lapka? Głupi nie jest. Gdyby był winny wiedziałby, że znalezienie lapka będzie dowodem przeciwko Niemu. Zniszczyłby go i zakopał! Moim zdaniem w domku faktycznie był On i to jego odcisk buta znaleźli. Nie było Go tam jednak żeby się przyznać ale żeby wprowadzić policję w błąd...
Spodziewałam się, że to Joe, ale tylko dlatego że on w ogóle nie był brany pod uwagę jako podejrzany. Wszyscy jakoś byli, a ten jeden się uchował. A wiadomo jak w filmach bywa, najmniej podejrzany jest zawsze winny.
Najbardziej wymowne były słowa Ellie do Susan "jak mogłaś nie wiedzieć, co dzieje się u Ciebie w domu". Wtedy już wszystko było jasne dla mnie. :)
Ja tez po slowach " jak moglas nie wiedziec co sie dzieje w domu" bylam juz pewna na 100%. Ale praktycznie od poczatku obstawiałam ze to będzie on. Ciagle siedzacy w domu z dziecmi i pocieszajacy żone,nie marudzacy,taki przykładny że aż podejrzany.
A film ogólnie męczacy i nudnawy , momentami przewijałam do przodu zeby sie szybciej skończył.
Plus za muzykę i ładne widoki
Obstawiałem go jakoś od 2 może 3 odcinka. Dlaczego ? Bo był ale jak by go nie było. Nikt się na nim nie skupiał. W 100% byłem pewny gdy na celownika wzięli łysego kolegę. Już wszystko się zgrało .