Akcja trzyma w napięciu, atmosfera niemal jak w Twin Peaks...Niestety trzecia seria to już nie to samo. Ma się wrażenie, że scenariusz napisała jakaś niedopchnięta feministka. Niemal wszystkie męskie postacie w tej serii to postacie negatywne. Niewyżyty erotoman, bzykający wszystko, co na drzewo nie ucieka - w urodziny żony najpierw podstarzałą sąsiadkę("z litości"), na przyjęciu kelnerkę, fajtłapowaty nauczyciel szpiegujący żonę przez kamerkę w laptopie, ksiądz nieudacznik, któremu co chwilę ktoś każe spadać na drzewo ze swoją religijną posługą, bezczelny gnojek gwałciciel, napawający się swoimi ohydnymi czynami, małolaty ekscytujące się oglądaniem pornosów na smartfonie, taksówkarz kolekcjonujący klucze do domów i inne fanty zostawione w taksówce przez klientów, zabójca nastoletniego chłopca, którego zabił właściwie bez powodu, mazgajowaty tata tego chłopca, który właściwie beczy przy każdym pojawieniu się na ekranie, właściciel sklepu, niczym nieśmiały nastolatek, podkochujący się w swojej byłej pracownicy, ale nie będący w stanie wykonać jakiegoś zdecydowanego ruchu w związku z tym..., wyrokowiec, bzykający nieletnią siostrzenicą sąsiadów, wielki chojrak, któremu byle kto potrafi spuścić łomot, wójcio, który tę siostrzenicę w gniewie załatwił, a potem średnio się przejął jak mu własną córkę zadusili. Jedyną pozytywną męską postacią jest detektyw Hardy, chociaż i on nie da się lubić ze względu na opryskliwość i chłodny dystans do wszystkich(trochę jak pani detektyw z Mostu nad Sundem).
Za to kobiety w tym serialu to albo ofiary męskiego szowinizmu, albo twarde heroiny dzielnie radzący sobie z życiem, nie potrzebujące do tego mężczyzn, na których wszak i tak nie można polegać. Pani detektyw Miller, której mąż okazał się podłym zabójcą, Beth, matka zabitego chłopca, której mąż okazał się pipą i mazgajem, dzielna pani adwokat, jak się okazało-lesbijka, wydawczyni miejscowego brukowca o nienagannym kompasie moralnym, feministka i lesbijka, a jakze...m pani adwokat Bishop, twardo stąpająca po ziemi, uczennica Knight... i tak dalej, i tak dalej...
Detektyw Hardy powiedział w którymś momencie, że przez takich typów wstydzi się, że jest mężczyzną. A ja się wstydzę, że takie typy jak autorzy scenariusza mogli sp