Wierzę, że są zwolennicy takich produkcji. Świadczy o tym chociażby aplauz po chałowatych Wielkich kłamstewkach. Na szczęście Broadchurch jest od Kłamstewek zdecydowanie lepsze, bo postacie są bardzie realistyczne i widoczki piękniejsze.
Dobre to nawet, ale na czas izolacji w epoce szalejącego wokół wirusa. Osobom szukającym dobrego kryminału polecam produkcje islandzkie, chociażby Case, które w sumie jest trochę podobne, ale jednak intryga i emocje o niebo lepsze.
Widziałem dwa islandzkie i są dziwne, tzn policja tam dziwnie działa, np bronń musi wozić w sejfie i wszystko musi relacjonować w telewizji. A Broadchurch tak jak mówisz, dobry na kwarantannę. Mnie zadziwiła końcówka I sezonu. Spodziewałem się że detektyw coś ekstra wymyśli, a tu takie głupie rozwiązanie, jakby pomysłu brakło i twórcy się poddali.