Jako dramat obyczajowy z zabójstwem w tle sprawdza sie znakomicie. Postacie snuja się
nieśpiesznie, akcja tez toczy sie nie spiesznie, postacie są ciekawe a zdjecia urokliwe. Pod tym
względem oglada się bardzo dobrze Porównania do The Killing pierwszy sezon duński i amerykański
są jak najbardziej na miejscu bo to wręcz kalka tych seriali. Jako kryminał to już bardziej parodnia w/w
pozycji. Od 2 do 6 odcinka nie dzieje się nic istotnego, a śledztwo nie posuwa sie nawet o krok. Samo
życie :) Na szczęście dla prowadzącego sprawę sprawca zgłasza się sam na policję SIC!. Mimo
wszystka warto zobaczyć dla świetnej roli Tennanta
Dramat obyczajowy najwyższych lotów tylko niepotrzebnie majoryzowany wątek religijny. Tło kryminalne skonstruowane genialnie, oddaje kontekst społeczny prawdziwego śledztwa. Sprawca zbrodni jest w końcu rozpoznany po kontaktach telefonicznych ofiary tylko powalających dowodów brak. Jest prowokowany przez cały czas aż nie wytrzymuje i się sam zgłasza. Samo życie. To nie jest The Killing, podobieństwa można doszukiwań się w poziomie obu filmów ale ja chyba o ułamki punktu preferuję Broadcgurch
Być może wątek religijny pojawił sie jako "zamiennik" wątków politycznych, które były w The Killing. Inaczej zakrawało by na plagiat :). Wydaje mi sie że polskiem widzowi bliżej do zrozumienia klimatu Broadchurch niż dusznej, zagmatwanej atmosfery euro-amerykańskiej polityki jako tła dla kryminału.Dlatego także remis ze wskazaniem na Boadchurch.