powstał nudny angielski serial, o nudnym i gamoniowatym wilkołaku, trochę mniej nudnym ale średnio rozgarniętym wampirze, oraz duchu z problemami emocjonalnymi, który popada w depresje jak jakiś wilkołak próbuje go pocałować (e2s1).
dosłownie flaki z olejem. Z reguły krytykowałem amerykanów za robienie serialowej papki rozmiękczającej mózg, ale wydaje mi sie że tym razem zrobiliby wszystko lepiej. Przynajmniej byłoby troche dynamizmu:)
Plus coś, co całkowicie gwałci wszelką wampirzą tradycję - postrachem jest gwiazda Dawida, nie krzyż. Mam na koncie obejrzanych wiele wampirzych filmów, przeczytanych wampirzych książek, ale zamiana klasycznego krzyża na gwiazdę Dawida to jakiś absolutny ewenement. Na dodatek nie wiadomo po co. Każdy miłośnik wampirzej klasyki poczuł chyba tutaj zgrzyt.
chyba aż tak daleko nie dotarłem żeby to zobaczyć. po drugim odcinku sobie odpuściłem.
To nie chodzi o krzyż tylko o symbol religijny. Nie widzę w tym nic dziwnego, z resztą już w jakiejś książce był podobny motyw, ale nie pamiętam dokładnie jakiej, tyle ich przeczytałam za dzieciaka... aha i zwykle jest tak że nie 'straszy" sam symbol, ale wiara osoby, która go dzierży.
gratulacje za wnikliwa analizę. Ja pisałem pracę magisterską pt. "Geneza i ewolucja horroru wampirycznego" szkoda, że mi tego wtedy nie powiedziałeś, miałbym dodatkowy rozdział.
ale to nie znaczy, że nie mogę się odezwać, takimi banałami pojechałeś że musiałem coś napisać. pozdr.
aha, no wiem że banalna moja wypowiedź, ale do jeszcze głupszego posta "... zamiana klasycznego krzyża na gwiazdę Dawida to jakiś absolutny ewenement..." o to mi chodziło.
W sumie trochę racji w tym jest. Wampir jakiego znamy dziś wyrósł na katolickiej propagandzie walki ze złem, czartem i innymi sługami piekieł. Elementy uśmiercające go takie jak krzyż i woda święcona, są silnie związane z religią chrześcijańską. Stąd pojawienie się gwiazdy dawida jako elementu odstraszającego wampira jest nieco śmieszne. Przeczytalem i obejrzałem praktycznie wszystko co jest o tych upiorach i nigdy nie spotkałem się z motywem gwiazdy D.
Oczywiście nikt nie broni twórcom wprowadzania jakiś własnych wizji wampiryzmu, ale pojawienie się kolejnego śmiesznego motywu, w śmiesznym serialu irytuje po dwakroć. Choć mnie najbardziej rozśmieszył wilkółak który zamyka się w domu, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. Jakoś wcześniej potrzebne były potżne kraty i beton. Tu wystarczy zamknąć drzwi.
Jak już napisałem, odpuściłem sobie serial po drugim odcinku, a zwykle b. trudno mnie zniechęcić. Inaczej wyłapałbym więcej głupotek. Jak Ci się podoba twoja sprawa, nie chcę przekonywać cię na siłę do moich racji.
podobają mi się tu relacje chłopaków, tego wampira i wilkołaka, ich dziwna przyjaźń, to jaki stosunek mają do siebie, ta ich miłość. Co do reszty, np ten duch i wszyscy "czarni" bohaterowie są raczej żenujący. Później pojawia się więcej nielogicznych rzeczy jak z tym zamykaniem w mieszkaniu, ale jak już pisałam, serial obejrzałam tylko ze względu na ten męsko-męski związek (takie moje zboczenie) i za to moja ocena, gdybym miała ocenić za motyw fantasy to pewnie dałabym ze 3/10.
Niedoścignionym jak dotąd filmem, badającym związki między "potworami" jest Wywiad z wampirem. W porównaniu z nim, nawet przy dobrych wiatrach, ww serialowi trzeba by było dać najwyżej 2.
Anna Rice w książce stworzyła tak genialne portrety psychologiczne, że położyła wszystkie wcześniejsze opowieści wampiryczne. Motyw miłości dwóch mężczyzn oraz adopcji dziecka, które miało ten sypiący sie związek scalić na nowo - czad. Claudia miast zacieśnić więzy Louisa i Lestata, a staje się dzieckiem-kochanką, ostatecznie przyczyną ich klęski i niewyobrażalnego bólu. Poszukiwanie sensu istnienia w umykających latach, itp itd. Można esej ten temat napisać, z resztą napisałem, ale gdzie indziej.
O tak, jestem w trakcie czytania jej Kronik Wampirzych, zaczęłam od "wywiadu", teraz jestem przy tych chronologicznie wcześniejszych, gdy Lestat jest z Mariuszem i poznał "tych, których trzeba ukrywać". Czytam w prawie kolejności, jak książki wychodziły, bo Armanda mam już za sobą, ale "opowieści o złodzieju ciał" jeszcze nie przeczytałam. Anna Rice jest moim zdaniem mistrzynią w tym temacie.
w sumie najlepszy jest wywiad z wampirem, wampir lestat to już dużo słabsza książka i nie wszystko zgadza się z cz. 1. A królowa potępionych to już straszne popłuczyny, opowieść o zlodzieju też. Ale kiedys to czytałem i wtedy mi się bardzej podobało.
no mi już kilka rzeczy się tam nie do końca zgadza, ale mam nadzieję, że jak przeczytam całość to jakoś bardziej się te wszystkie wydarzenia dopasują.
musiałem już sam sobie odpowiedzieć bo się za wąsko robilo. A ty to chyba młodziak jesteś, skoro dopiero czytasz Anne Ryżową?. Jakbyś kiedyś chciała podpowiedź odnośnie lektur to daj znać. Taki mroczny i klimatyczny jest Jonathan Caroll, Kraina chichów i Zaślubiny patyków.
ide spać. nara
Kraina Chichów - uh kilka lat temu czytałam, pozostawiła taki dziwny "niesmak", ale chyba skuszę się na coś jeszcze od Carolla skoro polecasz, a sadzę, że możemy być trochę "gustopodobni" :) No i ja właściwie to jestem rocznik '86 więc miałam mnóstwo czasu na Annę Rice, ale jakoś tak nie mogłam się za nią zabrać. Mam jeszcze kilka takich pozycji książkowych, które chcę przeczytać już od lat, ale jakoś tak... eh, dobranoc.
Moim zdaniem ten serial jest dużo ciekawszy i zabawniejszy od tych wszystkich amerykańskich produkcji, które są klonami Mody na Sukces w wersji z wampirami. Mnie osobiście strasznie irytują te wszystkie historie opowiadane strasznie na poważnie, niby to mroczne i pełne przemocy, a we wszystkich schemat jest ten sam: A: "Ach, jestem wampirem, będziesz musiała zginąć" , B: "O nie, ale ja cie kocham, chcę z tobą żyć na zawsze! Daj mi swój mroczny dar!", A: "Nie mogę, jestem przeklęty. Poza tym - jesteś moją siostrą", B: "Niemożliwe! Jestem córką Johna..." A: "John cię okłamał. Jesteśmy rodzeństwem. Jeśli napiję się twojej krwi, zginę!" A: "Nie wierzę ci! John by mnie nie okłamał. Chcesz mnie odrzucić!" itd. itd.