WOW
najlepszy odcinek jak na razie w tym sezonie jak nie ogólnie, dobre budowanie napięcia, troszkę psychodelicznych obrazów, do tego zaskakujące zwroty akcji - nie spodziewałem się że J.T zginie tak szybko a jego miejsce zajmie jego Klon z No-End House.
Kolejna sprawa to fakt że teraz jestem w przekonaniu że Seth również jest klonem jakiegoś gościa którego kiedyś zabił w No-End House i udało mu się wydostać, w końcu to on nagle pojawia się na imprezie w 1 odcinku i od razu dostawia się do Margot, wcześniej tego nie zauważyłem ale w dzisiejszym odcinku zachowywał się cholernie dziwnie, te spojrzenia, fakt że jakoś jako jedyny nie jest tym wszystkim ani trochę przerażony i jako jedyny nie traci pamięci (Margot i Jules cały czas coś miesza w głowach, ale jemu nic), jego słowa że nie pamięta swoich poprzednich rodzin ponieważ nie chce pamiętać (dziwne wytłumaczenie) i to jakby przekonywanie Margot że może zapomnieć o tym co tylko chce i końcowe zauważenie że Klonowi J.T niszczy się skóra i tekst o tym czy już się rozpada, a później wrócenie jakby gdyby nigdy nic do łóżka i to spojrzenie pod koniec w kamerę. Wnioskuje że po zabiciu swojej prawdziwej wersji jakoś się wydostał i później sprowadzał dodatkowo ludzi do No-End House, stąd też wie że J.T to nie jest prawdziwy J.T ponieważ sam jest klonem osoby którą kiedyś zabił, wychodzi na to że jedynie Margot i Jules są prawdziwe no i ten typek z plecakiem i tą swoją żoną Lacey (nie licząc tych ludzi którzy są uwięzieni tak jak oni w No-End House, ponieważ w tym odcinku też mieliśmy parę przykładów takich osób którzy widać że są jak w jakimś transie).

Sezon podoba mi się bardziej niż 1 i potrafi nawet trzymać w napięciu.