To prawda odcinek jest niesamowity i jednocześnie straszny.. Również nie mogę zrozumieć czemu Henrego uśmiercili, ale jakby nie było to mega zwrot akcji. Cały odcinek trzyma w napięciu i jest przepełniony emocjami [sądzę że chyba każdemu zrobiło się przykro, smutno].
Oglądałem go dwa razy i sądzę, że odcinek dorównuje strzelaninie, a może nawet ją przebija. Odcinek oceniam na 10/10.
momi zdaniem to bedzie też nauczka dla Cristyny bo do tego pacjenta podchodziła bardzo lekceważąco.... miałam wrażenie że ta operacja jej nawet przeszkadza nie jest jej godna taka łatwa i czemu Altman nie może zrobić jej sama.... a tu nagle umiera ktoś ważny może to ja nauczy szacunku do każdego pacjenta a nie kolekcjonowania fajnych operacji... bardzo lubie Cristyne ale w tym odcinku jej zachowanie bardzo mi przeszkadzało jej podejście do pacjenta... taka troszke dla niej nauczka. Ciekawa jestem jak to sie wszystko rozwinie w kolejnym odc. szkoda tylko że tak długo trzeba na niego czekać :(
napisałam to w poprzednim temacie, ale napiszę jeszcze raz: nienawidzę Shondy. To co się stało, to nie tylko najgorsze i najsmutniejsze wydarzenie, ale też najbardziej idiotyczne!
jestem rozczarowana i strasznie smutna z powodu tego odcinka, owszem dużo się działo i to było ciekawe, cała ta sytuacja na bloku operacyjnym, Owen, Richard i Lexie krążący ciągle wokół Cristiny itd., itp., ale szkoda mi po prostu tego wątku Henry'ego z Teddy... Jeśli już Shonda naprawdę pragnęła kogoś zabić, to mogła tradycyjnie zrobić to w finale. Oni dostali tylko 9 odcinków i to jest smutne.
I trochę jest to też powtórka z rozrywki, jak ze sprawą Danny'ego, i boję się, że kolejne reakcje na całą sytuację będą też powtórką z rozrywki, tj, będzie dziać się dokładnie to samo co z Izzy i Dannym plus to, co po śmierci George'a....
To może ma jakiś inny pomysł na żałobę Teddy ;]. A może Teddy odejdzie z Seattle Grace Hospital... Akurat tu się z Tobą zgodzę, że nie chciałabym powtórki z rozrywki, ale jednak ten wątek w tym odcinku naprawdę był zaskakującym i mocnym zwrotem akcji.
Normalnie w szoku jestem.... myślałam że im się uda a tu nie... powtórka z rozrywki Teddy zakończy operację i świat jej się załamie jak się tak kochało...
Jak można tak zrobić wg.... Pierw cały czas czekaliśmy na to, aby Teddy łaskawie zakochała sie w Henrym ... aż w końcu jak sie w nim zakochała to go straciła .... jaki to ma sens.? I po co to nam było , żebyśmy teraz byli smutni tylko.....
A to był mój dotychczas ulubiony wątek , a teraz klapa.... Weźcie gińcie mi z takim czymś. -,-
Nienawidzę tego odc.. :< Nie cierpię Shondy...... Dobra idę opłakiwać Henrego..; <
Dokładnie! Zrobili taki miły wątek, Teddy po 2 sezonach znalazła porządnego faceta, w ogóle Scott Foley bardzo fajnie zagrał Henry'ego, można było tyle jeszcze rzeczy w związku z ich małżeństwem wymyślić, a tu coś takiego... Ja już nie jestem smutna, ja jestem wku&%**wiona na maksa na Shondę :/
PS. Zajrzałam do "prywatnej praktyki", tam też się wszystko wali, żenada. Shonda zdecydowanie ma słabszy okres w życiu :/
Masz na pewno racje .... chyba facet ją zostawił ... albo nie wiem co.! :< Mi jest smutno , bo Teddy nawet teraz o tym nie wie.:<
Weź wyjdź -,-
Fantastyczny odcinek, bardzo smutny ale dawno juz tak dobrego nie było. Żal mi Teddy, bo bardzo sie zmieniła, widac było że jest szczęsliwa.
Chyba najlepszy odcinek z całego ósmego sezonu. Przeczuwałam, że Henry nie przeżyje, nie wiem czemu - może te jego plany ze studiowaniem medycyny jakoś mnie utwierdziły w tym przekonaniu. Nie miałam nic przeciwko Teddy i Henry'emu, ale też jakoś szczególnie ich nie wielbiłam, więc mi akurat nie jest żal tego, co się stało - nawet się cieszę, w końcu coś się w Grey'sach zaczyna dziać. Jestem ciekawa, jak sytuacja z Cristiną się rozwinie, a dodatkowo co dalej będzie z Alexem i Mer na tej drodze (+ czy Mer i Derek faktycznie stracili już Zolę? i jeśli tak, to jak poradzą sobie z tym jako para). Niesamowity odcinek, zakończył się w tak ważnym momencie, że nie mam pojęcia, jak wytrzymam do grudnia!
Oczywiście oceniam (z ogromną przyjemnością) 10/10
cieszmy się, że Alex i Mer zdążyli wysiąść z tego ambulansu przed końcem odcinka...
Również uważam, że jest to najlepszy odcinek tego sezonu. Wróciła dawna adrenalina i emocje (wydarzenia przypominają z lekka sezon drugi według mnie). Na to czekałam! I choć trochę żal mi Altman, to wolę widzieć Henry'ego martwego na stole niż jako studenta medycyny. Żałuję tylko troszeczkę, że natłok postaci, które są w tym sezonie przyćmił tak bardzo moją ulubioną parę a mianowicie Callie i Arizonę. No cóż, pozostaje wierzyć w to, że Altman przekonująco będzie płakać po mężu, a Meredith i Derek odzyskają Zolę. Happy End! ;)
Zgadzam się, że to chyba najlepszy odcinek 8 serii. Bardzo kibicowałam parze dr Altman i Henry, ale chodzi mi o poziom. Myślę, że aktorka grająca Teddy chce odejść i musieli coś takiego zrobić, ale przekonamy się w grudniu. Z innej beczki- bardzo bym sobie życzyła, żeby Lexi wróciła do dr Sloana, ale chyba są nikłe szanse. Nie chcę się narażać fankom Avery'ego (jest super), po prostu wolałam jak Mała Grey była z Markiem.
ta, tez z trzy razy powtorzylam "jak ona mogla mi to zrobic?":D ale powaznie, to jest okropne, juz ostatnio mowilam, ze jesli on umrze to naprawde bede plakac i plakac bez konca. ale jednak taki dobry odcinek... taki w starym stylu, mocny i poruszajacy- jest o czym pisac.
Aktor grajacy role Henry'ego mial inne zobowiazania i nie chial dluzej grac w serialu, dlatego musieli go usmiercic.
Czyli tak jak podejrzewałam.
Też jestem ciekawa jak to wpłynie na Cristinę, no i reakcja Teddy, kiedy zostanie poinformowana. Swoją droga, skoro Owen nie chciał tak jej oszukiwać, to mógł przecież nie wracać na salę operacyjną i nie opowiadać jej tych kłamstw... Przecież wystarczyło, że poszedł tam raz...;d
Ten epizod tchnął trochę życia w Seattle Grace. Dobrze, bo powoli zaczynało wiać nudą. Zakochana Altman, była mdła jak szare mydło. Kapitalnie poprowadzono akcję z Cristiną, która po raz kolejny pokazała że nie liczą się ludzie a ich schorzenia. To chyba jedna z nielicznych postaci, która mimo zawirowań przez te wszystkie sezony pozostała tak naprawdę sobą. Ogólnie bardzo dobry epizod.
zgadzam sie, nareszcie coś się dzieje. co nie zmienia faktu, ze dzisiaj wieczorem stałam się najsmutniejszą mieszkanką Gdańska.
Szkoda ,że nie rozumiałaś przesłania odcinka.
...A potem modlimy się do Boga w którego nie wierzymy aby zabrał te dramaty i dał nam z powrotem te małe , które tak przeżywaliśmy..."
Ps:
odcinek genialny a pointa arcy genialna ofc 10/10
Nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie wysnułeś przypuszczenie, jakoby ktokolwiek nie zrozumiał przesłania odcinka?
właśnie również tego nie rozumiem, jeśli ktoś oglądał od początku do końca to przesłanie na pewno dobrze zrozumiał
odpowiedziałem na post ulicy_sezamkowej mkowa , która twierdzi że była najsmutniejszą mieszkanką gdańska , patrzacie kto odpowiada na czyje posty.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego na czyj post odpowiedziałeś. Epizod był przygnębiający, a w ostatecznym rozrachunku dla bardziej empatycznych osób mógł być wręcz depresyjny dlatego specjalnie nie zdziwiło mnie stwierdzenie ulicy_sezamkowej. Nie bardzo rozumiem natomiast jaki cel ma takie łapanie za słówka? Zacytowałeś końcową myśl, która w jasny i klarowny sposób wyjaśniła ideę odcinka- good for you, jednak odniesienie tej pointy do postu jest dla mnie zwykłym czepialstwem. Dzisiaj po obejrzeniu Chirurgów ulica sezamkowa jest najsmutniejszą osobą w Gdańsku, jutro jej ulubiony kot wpadnie pod samochód i będzie najbardziej pokrzywdzoną osobą w województwie. Być może pojutrze sama wpadnie pod rozpędzony rower i wtedy przypomni sobie przesłanie 9 epizodu 8mej serii serialu Greys Anatomy zacytuje je w myślach i łkając będzie modliła się do Boga w którego nie wierzy o to by znowu mogła przeżywać swój "mały dramat" . Wtedy dopiero zrozumie przesłanie odcinka i dwa razy pomyśli zanim napisze o sobie jako o najsmutniejszej osobie. Amen :)
fakt, że zacytowałeś najlepsze zdanie z całego odcinka świetnie obrazuje to, że zrozumiałeś przesłanie. winszuję i chylę czoła, bo mam do czynienia z prawdziwym widzem, który rozkłada odcinek na czynniki pierwsze i stosuje metodę dedukcji! brawo!
jakie to słodkie, że wszyscy tak doskonale wiedzą, co w przyszłości będzie mnie smuciło. biorąc pod uwagę, że mój post był bardzo zamarkowany, a ludziom tutaj brakuje wyobraźni i czasami nie potrafią w prosty sposób odebrać hiperbolizacji wypowiedzi, pokuszę się o stwierdzenie, że dystans, to jednak rzecz deficytowa na rynku. szkoda, bo to tylko potwierdza fakt, że serial trochę miesza się wam z rzeczywistością, a zbytnie przywiązanie do 45minutowego odcinka, obfituje w niesamowite uszczypliwości.
gdy tak bardzo stoicie przy sensie i przesłaniu, ja śmieję się, bo przecież i to zrozumiałam, chyba nawet lepiej niż wasza dwójka może przypuszczać, ale czasami, gdy nie wie się z kim ma się do czynienia, można bardziej sobie pobłażać w niektórych kwestiach i pełno rzeczy traktować z ogromnym przymrużeniem oka, prawda? jak dobrze, że jeden mądry człowiek, kiedyś stwierdził, ze ludzka głupota nie ma granic, bo ja bez mojego kota będę pewnie najsmutniejsza na całym globie, a ty ze swoimi dowcipami trącającymi nieszczególnie błyskotliwym umysłem, będziesz mógł jedynie walczyć o sens, który wydaje ci się, że widzisz.
Hmm WashingtonPost jak dla mnie Cię bronił, a ta historyjka to tak bardziej z ironia dla pitreq_3, bo to on kilka postów wyżej napisał "Szkoda ,że nie rozumiałaś przesłania odcinka.".
myślę, ze to była próba wyśmiania obu stron, a nie chciało mi się biernie na to patrzeć.
Niestety błędnie zinterpretowałaś moją wypowiedź. O ironio!
piotreq_3 w zaistniałej sytuacji zwracam honor :)
Moim zdanie byłaś w błędzie, ale w tym momencie jedno jest pewne jednak piotreq_3 miał racje.
i trzymajmy się tego fani 'Chirurgów'! bo czytam to i czytam i wszystko wciąż jest dla mnie klarowne, ale pod taką presją jestem zmuszona do zostawienia tego wątku.
z jednej strony ok, może macie rację, ALE tak naprawdę liczy się to co jets tu i teraz, i teraz użytkowniczka, tak jak i ja i wielu innych fanów GA, była smutna z powodu bardzo smutnej sceny i to jest prawdziwe. Jutro może i będziemy smutni z innego powodu, ale dziś jesteśmy smutni z tego.
Co do aktora grającego Henry'ego, to zaczął grać w Czystej Krwi, ale czytałam że terminy się nie pokrywają, bo oba seriale w innym czasie są nagrywane, nie ma też na necie żadnej info, że Scott odchodzi z GA bo ma inne zobowiązania, czy że z Shondą się pokłócił, właściwie nie ma żadnej info na temat tego odejścia...
Normalnie szok , nie spodziewalam sie tej smierci.Nawet sie poplakalam:)
Szkoda Teddy, Henry pasowal do niej!
Uwielbiam ten serial właśnie za takie przesłania, jak w tym ostatnim odcinku, bo to samo życie... A wracając do fabuły - stawiam na to, że Teddy wyjedzie, bo tak jak powiedział na końcu Richard, nikomu z nich nie wybaczy, że Henry umarł w tym szpitalu i nie będzie chciała tam dłużej pracować, tak mi się wydaje.
W końcu to, co uwielbiam w Chirurgach (a przynajmniej wcześniej zdarzało się częściej) - napięcie, zwroty akcji. Ten epizod mnie na nowo nakręcił. Owszem polubiłam Henry'ego i szkoda mi go, ale mimo wszystko... Takie jest życie i możliwe, że tą jego nieubłagalnośc chciała nam scenarzystka pokazac.
Od komputera odchodzę wstrząśnięta tym, co zobaczyłam i strasznie ciekawa, co będzie dalej.
Odcinek niesamowity, takie szarpnięcie widza za serce w podobnym gatunku jak wcześniej przy Denny'm (trudno mi uniknąć porównań), ciężko mi stwierdzić którego mi bardziej żal. Szkoda mi Teddy, na początku jej nie lubiłam, ale później się przekonałam... ciekawa jestem jej reakcji, chciałabym żeby jej się wreszcie ułożyło.
Pozdrawiam, jestem z tych cichszych fanów Chirurgów, którzy się mało udzielają^^
nie dziwiłabym się gdyby była powtórka z rozrywki i Teddy funkcjonowałaby tak ja Cristina po strzelaninie . Możliwe jest też , że odejdzie .
Zobaczymy dopiero 5 stycznia ... ..
hmm wątpię, i tak musimy czekać do stycznia na najbliższy odcinek :(
Odcinek był niesamowity, nie może być ciągle sielanki.