O moj Boze, jeden z najlepszych odcinkow Chirurgow. Scena kiedy Teddy wchodzi do sali gdzie lezy Henry, kiedy ma chwile zawachania przed odslanieciem tego przescieradła i kiedy spoglada na niego ( jakby uswiadamia sobie dopiero widzac jego twarz ze Henry nie zyje) jest po prostu genialna, nie do opisania, wbija w fotel. Oczywiscie płakałam, ale nie wyobrazam sobie by ktos kto ogladal ta scene nie uronil chocby lzy, a do tego potem ta dziewczyna ktora odłacza swojego tate od respiratora, tez miazdzy... czekam z niecierpliwoscia jak poradzi sobie z ta strata Teddy. Mam nadzije ze z Alexem wszystko ok, nie wiem dlaczego ale mam takie wydarzenie ze Alex podoba sie Arizonie :)
Zgadzam się odcinek jeden z najlepszych. Ja mam nadzieję, że tym razem Christina sobie poradzi i nie będzie tak jak po strzelaninie w szpitalu. Scena z Henrym świetna, jestem facetem, ale płakałem. Dobrze, że Zola wróciła.
Boże nie wiem czy to ta rozłąka czy ten odcinek mnie tak zmiękczyły ale prawie cały czas płakałam ! Mała , piękna Zola ! :)
był to chyba najsmutniejszy odcinek Chirurgow, na ktorym przez prawie caly czas płakałam, zupełnie jak ze scena z Dennym i Izzy nie dało sie nie płakac :(
Odcinek był genialny, niesamowicie wzruszający. Też jestem ciekawa, jak potoczy się teraz wątek Teddy. Fajnie, że Zola wróciła. Ciekawe, jak radzić sobie będą świeżo upieczeni rodzice. No i jedna z moich ulubionych par, która właściwie obecnie w serialu nie jest parą - Lexi i Mark. Zawsze im kibicowałam i niesamowicie mi się podobali razem, toteż nadal mam nadzieję, że jeszcze się zejdą.
Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :)
Odcinek niezwykły, równie wzruszający niczym ten, w którym odszedł George O'Malley (scena, w której on pisze 007 na ręce Meredith jest najbardziej miażdżąca ever - 5 sezon).
Scena najsmutniejsza w tymże odcinku, gdy Teddy prosi Cristinę by to powiedziała na głos.....Henry is dead.....
Końcówka do przewidzenia, niech odezwie się ten, kto szczerze spodziewał się gościa z pizzą....
Nie będę zabierał zdanie, bo nie widziałem, ale czytając opinie, stwierdzam że w USA pomyślano tak samo bo oglądalność wyniosła 12.12 mln :)
duża oglądalność jest raczej spowodowana cliffhangerem. Odcinek poprzedni skończył się tak, że wow i każdy chciał zobaczyć co dalej. :)
Jestem świeżo po i podpasuję się pod tym komentarzem. Co prawda "chłopaki nie płaczą", więc byłem silny, ale przyznam że było naprawdę blisko.
P.S. Czy ktoś może wymienić utwory które wykorzystano podczas tego odcinka?
dokładnie, zwłaszcza utwór który leciał jak dłubali dziewczynce szkłem w oku :D
Zola Jesus - Skin
Snow Patrol - New York
Nie są to wszystkie utwory, ale zawsze coś:)
Mi bardziej podobał się odcinek poprzedni. Zdziwiła mnie reakcja Teddy na wieść o śmierci męża, spodziewałam się, że będzie raczej bardziej gwałtowna. Może w przyszłym odcinku da większy upust swoich emocji. Mieszane mam również uczucia w sprawie pojawienia się Zoli. Mer w roli matki? No nie wiem.
Ogólnie GA to najlepszy serial jaki oglądałam, a odcinek ze strzelaniną w szpitalu- the best.
Też spodziewałam się bardziej gwałtownej reakcji Teddy, ale ta scena w sali gdy siedzi przy nim martwym aż ściska gardło... :( Myśle, że Meredith będzie świetną matką patrząc na jej ostatnie zachowanie i zaangażowanie w odzyskanie Zoli :) Robi się coraz ciekawiej,a ostatni odcinek THE BEST! :)
jest świetnym chirurgiem - prawdopodobnie z tego co powiedziała jej Cristina można było wyczytać że po prostu nic się nie dało zrobić i jego śmierć nie była skutkiem operacji.
A odcinek naprawdę dobry - jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, to niech przed seansem przygotuje chusteczki
Mam podobne odczucia co Vivian. Poprzedni odcinek był lepszy, ten mnie trochę zawiódł - miałam wrażenie że wszystko "ugładzili" i jeszcze powrót Zoli - hmmm. Mam nadzieję, że znów coś ładnie namieszają.
Warto było czekać tyle czasu na powrót GA! Jakoś nie myślałam, że w tym odcinku odzyskają Zolę, skoncentrowałam się raczej na wątku Henrego. Prawdę mówiąc myślałam, że Mer coś się stanie, zasłabnie czy coś w wyniku wcześniejszego wypadku. Scena, w której Cristina decyduję się powiedzieć Teddy o śmierci Henrego i sama reakcja Altman mistrzowska. A co do Arizony i Alexa to od dawna mam wrażenie, że coś z tego wyniknie...co było by kompletnie bez sensu. Po pierwsze - wreszcie po tylu perypetiach Torres i Arizona są szczęśliwe, po drugie to Robbins zawsze deklarowała, że nigdy nie leciała na facetów. Znając serialowe koleje losu, prędzej czy później coś się będzie musiało stać między nimi, ale jak pójdzie o Kareva, albo o innego gościa zwłaszcza ze strony Arizony to będzie to mocne posunięcie.
Widze nie tylko ja odniosłam takie wrazenie, ze Arizona ma słabosc do Alexa xd ciekawa jestem jak wymysla to scenarzysci, ale czuje ze moze byc bardzo ciekawie :)
Muzyka :
Benjamin Francis Leftwich - "Pictures"
Mackintosh Braun - "The Same"
Zola Jesus - Skin
Snow Patrol - New York
o jaaaa, warto było tyle czekać. Super odcinek, prawie połowę płakalam, brakowało mi tych wzruszeń ;). Scena Henry-Teddy aż ściskała za gardło, szkoda mi go, tak ich lubiłam... a muzyka.... achhh, jak zwykle nie zawodzi, snow patrol <3, czy tylko ja jestem jeszcze troche nieuodporniona na operacyjne obrazki? bo trochę mnie wzdrygało na operacji oka:P
dzięki za tutuły piosenek...od mackintosha nie mogę się uwolnić, słucham bez końca ;)
Nie wiem dlaczego nie dodało mi ostatniego posta, więc napisze jeszcze raz :) Co do Arizony i Alexa kilka odcinków temu odniosłam podobne wrażenie, jak Arizona dosyć dosadnie wygarnęła Aleksowi, że wszyscy go nienawidzą za sprawę z Meredith i że nikt sie o niego nie martwi, więc ona musi się o niego martwić itd. A już wcześniej kilka razy było widać, że wyraźnie imponuje jej to, że z pozoru jest zimnym draniem, ale jeżeli chodzi o dzieci to zrobi dla nich wszystko i strasznie się angażuję. Więc możliwe, że coś z tego będzie, z jednej strony byłabym mocno zawiedziona takich obrotem sprawy, ale z drugiej to jest mocny ruch, a serial ma przecież zaskakiwać. Tyle tylko, że w tym przypadku pojechaliby z grubej rury...