Co sądzicie o okrągłym, dwusetnym odcinku?
Ja się wynudziłam przeokropnie. Temat Jasona i stażystki - niepotrzebny.
Cristina i Owen - pomysł ma potencjał, ale mogliby to jakoś lepiej ująć.
Ojciec Alexa - sama nie wiem, jakoś mnie to nie przekonuje. No ale zobaczymy, z tego może wyniknąć coś fajnego.
W sumie gdyby nie kilka zabawnych scen to spisałabym odcinek na straty.
Jeszcze pacjent był całkiem spoko, już po pierwszej scenie z nim wiedziałam, że wyląduje w sali z Richardem :)
Podsumowanie odcinka więc jak ktoś nie widział jeszcze adnotacji, że temat ze spoilerami to zaznaczam tutaj- SPOILERY!
Odcinek super, dawno tak mi się nie podobał żaden odcinek serialu:) Na plus:
-pijane Kepner i Arizona. Te rozmowy były świetne, zwłaszcza jak Kepner mówiła o wybaczeniu, a Arizona zapytała czy mówi o Matthew czy o Jezusie:) I końcóweczka jak Kepner prawie haftowała, a Arizona powiedziała do stażystki, której imienia nigdy się nie nauczę, że jest urocza.
-Cristina i Ross- Cristina znalazła swojego rekina, z którego zrobi tak świetnego chirurga jak ona. Jest szansa, że koleś z miną owsika nie będzie wchodził wszystkim w tyłek:)
-Bailey i Webber- nie rozumiem czemu on tak nagle stracił chęć życia. Ona dobrze go załatwiła.
-Avery i Stephanie- między nimi nie ma chemii, to musi się rozpaść. Myślałam, że Avery szuka pretekstu żeby z nią zerwać i zrobi to dzisiaj, ale jednak pomyliłam się
-Ross i Stephanie- ci stażyści w ogóle nie romansują, może w końcu coś się zacznie
-Derek w garniturze- uśmiechałam się za każdym razem jak był na ekranie:D
-wyzywałam na Arizonę jak się tylko dało, ale dzisiaj jestem trochę bardziej po jej stronie. Jak cię ktoś zdradzi to nie opowiada się wszystkim naokoło, że nie żyje, przykre to było.
Na minus:
-Cristina i Owen- Cristiny w tej relacji w ogóle nie rozumiem. Rozwiedli się nie bez powodu i nie powinni już do siebie wracać, a ona cały czas nie rozumie, że to koniec
-Alex i Jo- nie kupuję ich jako pary, zachowują się cały czas na kumple. I ten wątek z ojcem, jakiś zapychacz:/
Oby tak dalej! Nie było jakichś wielkich dramatów, nikt nie zginął śmiercią tragiczną, jedna złamana noga i jedna operacja serca. I roześmiana Meredith, jaki rzadki kiedyś widok. Kto na początku pomyślałby, że ta depresyjna pijaczka będzie żoną Dereka i matką dwójki dzieci, a do tego jedną z właścicielek szpitala;)
Mi osobiści podobało się opowiadanie Calii o zmarłej żonie. I jej mina kiedy jakaś babka powiedziała, że śpi z kotem na kanapie ;)
dla mnie to też było mega :D troszkę chciałaby że by nie byo Arizony, ale po uświadomieniu sobie, że ona dalej zyje, istnieje dotarło do niej, że problem wciąż jest i jej mina bezcenna jak słuchała tej babeczki :D
pijana Keppner i Robbins - może być, dla mnie bez szału ;P
tez nie rozumiem czemu Webber wtedy taki obojętny był jakby chciał umrzeć - tez od razu wiedziałam, że Bailey podstawi mu tam tego pacjenta :D
Yang i Hunt - cieszę się, że OWen ma tą lekareczkę, nie rozumiem zachowania Yang - przecież chciała by się rozstali, chyba nie liczyła, że koleś będzie sam do końca zycia hehe
Avery i Steph - myślałam, że po tym pocałunku będzie koniec, ale cieszę się że się pomyliłam, ja ich lubię, widać że mają zdrowy związek, potrafią rozdzielić pracę i miłośc ( chociaż ostatnio nie do końca hih) dla mnie to naprawdę fajny, zwyczajny normalny związek dwojga ludzi :) ja im kibicuję, nie zniosłabym Jacksona z April :| nigdy...
Alex i Jo - podobnie jak para wyżej
w obu przypadkach oni musze zacząc ze sobą rozmawiać, poznawać się, swoje oczekiwania i pragnienia i będzie dobrze ;)
ja odnoszę wrażenie, że cały ten sezon jest jakiś niepotrzebny nikomu do szczęścia; Cristina wiadomo, że odchodzi, więc próby reanimowania jej małżeństwa są bez sensu. Jackson niby ma tę stażystkę, ale jak widać już zaczynają ich rozdzielać i lada moment pewnie akcja ze Śmieszkiem się rozwinie, bo tak to zazwyczaj bywa - ona będzie się wkurzać, mieć do niego pretensje, on będzie żałował, ale jednocześnie będzie w pobliżu, za 10 odcinków będą już parą, a Jackson pewnie wyląduje w ramionach wariatki April, która po burzliwych rozterkach emocjonalnych odwoła ślub, albo jeszcze lepiej! zwieje sprzed ołtarza. Arizona mam nadzieję, że już nie będzie z Callie (dzisiaj jak rozmawiała z tym facetem, to miałam nadzieję, że może z nim ją spikną). Webber mam nadzieję, że wyzdrowieje, abo niech już umrze w sumie mi to obojętne. Rozczarowałam sie na Alexie i Jo, bo spodziewałam się po nich większej aktywności, a wszystko wskazuje na to, że będą kolejną nudną parę, pokazywaną jak przychodzą razem do pracy, albo jak z niej wychodzą.Derek i Meredith są mi obojętni od chyba pięciu sezonów, więc nie komentuję ;p
Generalnie dzisiaj ożywiłam się tylko na chwilę, gdy ta laska spadła z tych wstążek. Tak to nuuuuudy do kwadratu.
Odcinek bardzo pozytywny, ale to chyba taka chwila na uspokojenie widzów, bo pewnie rozpęta się kolejna burza. Ogólnie całość na plus, ale to jak Callie opowiadała wszystkim, że jej żona nie żyje... Przegięcie, mimo tego, co Arizona zrobiła. Wściekłość, wściekłością, no ale jednak wszystko ma swoje granice d;
Relacja Alex i Jo mnie rozczarowuje totalnie, niby to w końcu jego wielka miłość, ale tak naprawdę na czym to się opiera? Byli kumplami i chyba nadal nimi zostali, bo szczególnej namiętności to między nimi nie widać. A zwłaszcza "młode" pary właśnie ta namiętność cechuje, więc trochę lipa.
Owen i Cristina... Nie ogarniam tego do końca, ale z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć, że trudno jest im się rozstać, bo bardzo się kochają.
Akcja całowania się stażystów - co to w ogóle za historia?
Odcinek nie był zły :) Sceny z Arizoną i April świetne! :D haha nieźle się uśmiałam z tych ich tekstów :P Moment w którym Arizona i Callie na siebie patrzyły... Nie wiem jak to opisać. Oczy Arizony, po prostu mega! Widać w nich smutek i ból, ale również wielką miłość. Nie widzę innej możliwości jak ta, że Callie i Arizona po ciężkich miesiąc znów będą razem, ale na to trzeba długo i cierpliwe czekać. :) Jak dla mnie Callie zachowała się nie fair, mówiąc o zmarłej żonie. :/ Świetna była Cristina (oprócz tych scen z Owenem). Webber i stażyści jak zwykle mnie denerwują, chociaż młodzi mniej niż zwykle :P Mer i Derek tak fajnie wyglądali w tym odcinku. Plus za to, że wspomnieli 2 sezon i majtki na tablicy :D Liczę na to, że Jackson i Stephanie zerwą, bo kompletnie do siebie nie pasują :/
Najlepsze w filmie to rozmowy Arizony i April, tylko tu nie było nudy :) A poza tym przez chwilę zastanawiałam się czy ta aktorka grająca Kepner nie jest naprawdę pijana, bo idealnie to zagrała :D
Mi się podobały sceny Dereck i Mer. Szczególnie kiedy Dereck stoi w galerii i rozmawia z Mer która przeprowadza operacje. I ta chwilka kiedy Mer zaprasza go do siebie, on tak patrzy na nią jak by chciał powiedzieć "weź się nie wygłupiaj", a później nagle że idzie się przebrać. Ogólnie odcinek miał kilka fajnych momentów.
Mer i Derek są jedną z moich ulubionych par. .. Śmieszek mnie irytuje, nie wiem czemu , ale nie mogę go polubić,,, a stephanie i jackson.. no wiem , to już z lexie miał większą chemię niz z nią,.. Apirl uwielbiam , niewiem czy jako jedyna , ze względu na osobiste podobieństwo charakteru ;))))