Ależ emocje.. od dawna nie było tylu spięć w jednym odcinku:).. Dziecka nie będzie, Hunt rozpacza
po Yang, u rodzeństwa Shepardów wojna, w jego małżeństwie też same niedopowiedzenia... Weber
dopiero co poznał córkę a ona już go nie chce.. nawet Karev wkurza swoją dziewczynę.. ZACZYNA
SIĘ DZIAĆ:)))
zgadzam się, dużo się dzieje. Callie mnie denerwuje, ta ostatnia rozmowa z Robbins najbardziej wkurzająca, same nie wiedzą co chcą. Derek się wtrąca w siostry operacje, ona też nie wie co ma robić, wszyscy mają zły dzień, a to dopiero trzeci odcinek. Masakra co będzie z Karevem, w sumie to Bailey bardziej zasługiwała na miejsce w zarządzie, przez te badania nad genami, ale i tak mi go szkoda.
Pierwszy odcinek 11 serii mi się nie podobał drugi nie był lepszy. Myślałam, że będzie kiepsko bez Christiny, ale po odc 3 widzę jednak szanse ocalenia tego serialu. Może być ciekawie, ale jak jeszcze wrzucą jakiś dramat u Jacksona i April to będzie już pełnometrażowy dramat. Co prawda nowa siostra Mer nie zastąpi nam Christiny, ale może będzie jednak ciekawą postacią. Trochę mi szkoda Alexa, widać było, że mu zależy na zarządzie. Oby tylko teraz Mer i Alex nie zaczęli razem pić bo jeszcze alkoholikami nam zostaną.
Ja już mam serdecznie dość tych rozmów Callie i Arizony "chcemy dziecko", "ja jednak nie, ale miejmy dziecko", "dziś idziemy załatwić sobie dziecko", "nie damy rady, boję się", "ale miejmy dziecko"... blah blah blah...
Jeśli chodzi o kłótnię Dereka i jego siostry, to akurat tutaj muszę się opowiedzieć po jej stornie, bo ma sporo racji. Mam nadzieję, że dojdzie to do ładu jak i jego relacje z Meredith. Co do tejże relacji, to w żaden związek tego serialu chyba nigdy nie wierzyłam jak w ten... Merdith musi jednak się ogarnąć, a Derek przestać strzelać fochy jak nastolatka, mówiąc wprost.
A dla mnie Karev powinien mieć miesjce w zarządzie i tyle.
Jak ja dobrze Cię rozumiem... od kiedy są razem (czyyyyli już parę ładnych sezonów) wiecznie słyszę o dziecku. Na początku się kłóciły o dziecko, potem w końcu się okazało, że to dziecko mają to się ucieszyłam, że więcej tego nie usłyszę. Ale nieee... teraz znowu. Bo Callie musi mieć kolejne dziecko. I ma pretensje wieczne do Arizony, że ona nie chce. Jak jej tak BARDZO na tym dziecku zależy to niech kurna zrezygnuje z medycyny, siedzi w domu i ma nawet dziesięcioro dzieci, co za problem? Ale nie, po co? "Ja chcę wszystko!". Jak nigdy nie lubiłam Arizony i uwielbiałam Callie tak teraz przyznaję rację Robins. Bo nie można mieć wszystkiego, nie da się.
Derek zawsze strzelał fochy jak nastolatka. Znaczy od kiedy przestał być dla Mer wzorem do naśladowania i mentorem. Widać, że bardzo nie lubi kiedy ktoś ośmiela się sądzić, że jest równie dobry w tym co robi co on albo lepszy.
Co do miejsca w zarządzie - nie rozumiem tego głosowania. Cristina oddała swoje udziały Alexowi. Więc miejsce jest jego. Kropka. Nie rozumiem dlaczego w ogóle rozważali kandydaturę Bailey. Weber z tego co pamiętam ma najmniejsze udziały bo wyłożył najmniej kasy wtedy. Cristina miała dużo większe. Ale co z tego, olejmy to...
Relację Torres to niekończąca się opowieśc na temat dziecka... Szkoda Alexa, Young dokonała wyboru powinien być respektowany. Ten odcinek był jednym z najbardziej interesujących od zeszłego sezonu. No i Richard. moja ulubiona postać... Nareszcie wysuwa się trochę z szeregu i wydaje mi się, że ma mocniejszy wątek niż zwykle...
Zgadzam się z Tobą odnośnie miejsca w zarządzie. Według mnie to jest nielogiczne. Przecież wszyscy "kupili" sobie te miejsca. Meredith, Derek, Callie, Arizona, Christina zapłacili kasą z odszkodowania. Jacksonowi mamusia wykupiła miejsce.
Skoro Yang oddała swoje udziały Alexowi, to teraz on jest ich właścicielem. Co tam w takim razie robi Bailey?
Z Bailey w zarządzie to była parodia już jak tylko zaczęli o tym mówić, ona przecież musiała by wykupić te udziały... Za dobrych kilka milionów...
Podejrzewam, że Alex będzie się sądzić z Bailey, gdyż kompletnie nie uszanowali decyzji Christiny - a przecież mogli do niej zadzwonić chociaż, skontaktować się mailowo i wyjaśnić sytuację, poprosić o argumenty i wtedy ewentualnie zastanawiać się nad głosowaniem.
To nawet nie jest kwestia uszanowania jej decyzji. Przecież ona nie zapisała mu szkatułki po babci (która ma wartość sentymentalną, ale nic ponad to), tylko warte setki tysięcy udziały w szpitalu.
Tłumaczą to tym, że to zarząd wybiera nowych członków. Tyle, że Alex nie byłby nowym członkiem zarządu, bo on wskoczył na miejsce Christiny. Może i zarząd sobie wybiera kogoś nowego, jak ma taką potrzebę, ale raczej nie może na mocy głosowania wywalić kogoś, kto ma wykupione udziały i jest współwłaścicielem szpitala. A taką osobą jest Alex.
Nie znam się na prawie, ale wydaje mi się, że scenarzyści się tutaj nie popisali. Chyba, że chodzi o to, że Alex zaskarży tę decyzję i będą musieli wywalić Bailey i wsadzić jego i dzięki temu będziemy mieli kolejne kłótnie, dramaty, itp.
Moim zdaniem Alex powinien być w zarządzie, bo bardziej się do tego nadaje. Potrafi myśleć ekonomicznie, a Bailey nie - ona tylko by wydawała kasę.
Jednak zgodnie z prawem - posiadanie udziałów nie jest jednoznaczne z byciem w zarządzie. Alex ma prawo do zysków szpitala procentowo do wielkości swoich udziałów, ale nie do automatycznego miejsca w zarządzie. Jako współudziałowiec powinien jednak decydować kto się w tym zarządzie znajdzie. Powinien głosować (zgodnie z prawem spółek kapitałowych).
Tutaj może być jednak zupełnie inaczej bo i tak udział Fundacji Averego jest większy niż udziały wszystkich pozostałych razem wzięte (podczas głosowania wspólników głosy liczą się nie wg ilości osób tylko według procentu udziałów), więc i tak ostatnie słowo ma Avery. Chyba, że ich statut mówi inaczej.
Trochę faktów... wiem nuda...;) Ale przynajmniej wiadomo dlaczego Alex nie dziwił się, że musi konkurować z Bailey.
Środowiska lezbijek powinny się oburzyć na to jak Calzone podchodzi do sprawy dziecka. Z ich rozmów wynika jak by to był bardziej kaprys niż cokolwiek innego.
Co do Alexa to też mnie to dziwi. Christina miałą udziały w szpitalu, które kupiła i była przez to członkiem zarządu. Teraz odeszła i udziały przepisała (konsultując to z prawnikami) na Alexa. To jej pieniądze! Dlaczego ktoś może zadecydować o tym komu je przekazuje? Chyba, że Alex będzie współwłaścicielem szpitala, ale bez miejsca w radzie, o ile to możliwe - dobry zalążek kolejnego konfliktu.
Nie powiem, dla mnie serial cały czas trzyma podobny poziom od wielu sezonów. Nie rewelacyjny, ale na tyle dobry, że oglądam go na bierząco od lat :)
a moim zdaniem bez Cristiny to nie to samo..
siostra Mer to dla mnie powtórka tego co było z Lexie.
Callie i Arizona to samo. znowu problem z dzieckiem. nigdy nie lubiłam Arizony. moim zdaniem Callie powinna byc z kim innym i byc szczęśliwa.
Derek juz na maxa mnie wkurza. wyżywa sie na Amelii,a przeciez ma problemy z Mer.
I Bailey.. bardzo brakuje mi Kapo. moim zdaniem zniszczono tą postać
w tym sezonie ciekawi mnie jedynie jak potoczy sie przyjaźń Mer i Alexa i co bedzie działo się z Owenem. Duzym plusem jest pojawinie sie Amelii :)
Zgadzam się co do Amelii - podnosi ten serial na wyższy poziom. Ta postać ma potencjał, który nie został do końca wyczerpany w Prywatnej Praktyce. Zresztą ten serial od 3 albo 4 sezonu oglądałem tylko dla niej i jej wątków. Shonda zrobiła świetne posunięcie przerzucając ją do serialu-matki.
Historia z siostrą Mer rzeczywiście przypomina tę z Lexie, tyle że Lexie od początku potrafiła do siebie przekonać, zachęcić, zaciekawić. Duża w tym zasługa grającej aktorki. Ta nowa jest drętwa i niezbyt sympatyczna, w sumie jakby się lepiej zastanowić, to trochę takie przeciwieństwo Lexie (to była moja ulubiona postać od 4 sezonu, razem z Callie i Cristiną, więc przekonać się do tej "świeżynki" będzie naprawdę trudno).
Ale podsumowując, początek sezonu jest naprawdę niezły, od kilku sezonów Chirurgów nie czekałem z niecierpliwością na kolejny odcinek i cieszy mnie ten powrót fascynacji. To mój pierwszy post od naprawdę długiego czasu na tym forum, a to też coś znaczy:-)
czytałam gdzieś ze Amelia ma wdać w romans w Owenem.. boje się ze to zniszczy postać Amelii.
zobaczymy jak serial dalej sie rozwinie ;)
Zgadzam się, że te rozmowy o dziecku są nudne i niczego nie wprowadzają do serialu. Uwielbiam Chirurgów ale mam wrażenie że zaczyna twórcom brakować pomysłu i zaczyna się powtarzanie tego samego tylko w trochę zmienionej wersji. Jestem całym sercem za Alexem znowu musiała wygrać Bailey dlaczego choć raz nie Alex? A poza tym z ostatniego odcinka wynika, że Mer miała 5 lat jak jej matka zaszła w ciąże to jakim cudem jej nowa siostra i Mer są specjalistami? Nowa siostra powinna być chyba na stażu?? A tak w ogóle to denerwująca jest postać nowej siostry..
Było chyba powiedziane, że ta nowa siostra Mer to jakis superekstramega geniusz i przeskoczyła parę lat nauki czy coś takiego
Maggie była bardzo dobrą uczennicą, w szkole i na studiach, dlatego przeskoczyła kilka klas, poszła szybciej na studia, a co za tym idzie- mimo wieku jest już specjalistka
jakby nie patrzeć, to w samym szpitalu mamy samych geniuszy ;]] Christina niby była taka świetna, ale okazuje się, że w sumie nowa siostra Mer jest jeszcze lepsza :/ sami mega specjaliści po paru latach pracy, każdy ma manię wielkości. Od początku serialu mówi się, że Derek jest jednym z najlepszych w kraju w swojej dziedzinie, ale co robi jego siostra? kłuci sie z nim, że wcale nie jest od niego gorsza. ha ha ha. W realu lekarz boi się nawet wypisać receptę, jeśli nie jest pewien, czy lek jest refundowany, czy nie chce mu sie leczyć pacjenta, ale w tym serialu każdy chce podbić świat medycyny.
Nie zapominajmy, że to bardzo dobry, wysoko postawiony szpital, byle kogo nie zatrudniają.