Ten odcinek to próba reanimacji umierającego już (moim zdaniem) serialu i muszę powiedzieć, że była to próba zaj*biście udana! Serio, nie spodziewałam się czegoś takiego, fajny powiew świeżości, z przymrużeniem oka, zabawny, ciekawy odcinek. Poza tym ciekawy temat został poruszony, czy naszym życiem rządzi przypadek? Co by było gdyby? Bardzoo duży +, chyba znowu zacznę regularnie oglądać "Chirurgów":)
A, i nie wiem dlaczego, ale Alex w tym odcinku wydał mi się niesamowicie seksowny :)
jak tylko zdjął okulary :P już ze 2 odcinki temu zauważyłam, że jakoś młodziej wygląda :D polecam wrócić do 8 sezonu, bo jest zwyczajnie dobry :)
odcinek był rewelacyjny! :D
a Alex wyglądał po prostu świetnie w tych okularach :D
a Bailey, haha - myślałam, ze padnę ;P
chociaż nie wiem czy nie wygrała dla mnie Cristina :P:P:P
mi najbardziej przypadłą do gustu Lusy :D końcówka właściwie odnosiła się początku seriale.
w 100% zgadzam się z drugą częścią Twojej wypowiedzi, co do umierającego serialu, to uważam, że przeżywa on drugą młodość :)
gdyby ktoś był zainteresowany moim tekstem na temat odcinka, zapraszam tu: http://mimesisnamalymekranie.blogspot.com/2012/02/co-jesli-greys-anatomy-8x13.ht ml
a moim zdaniem serial ma się znakomicie i jest jedynym, który przez tak długi czas potrafi mnie zaskoczyć! a co do odcinka moim zdaniem najgorszy w tym sezonie, nie lubię takich nic nie wnoszących do codziennego zycia bohaterów odcinków, natomiast najgorszym epizodem w historii serialu jak dla mnie odcinek musicalowy, coś strasznego
Zgadzam się że odcinek był bardzo fajny, śmieszny, ciekawy, chciało się oglądać (ale uważam sens przesłania za nietrafiony, bo akcja toczyła się na zasadzie co by było gdyby.... i okazuje się że: na początku sytuacja wygląda zupełnie inaczej, ale zbliżając się ku końcowi odcinka wyglądało to tak: Callie miała się ku Arizonie; Owen ku Christinie, Mark ku Lexie; Meredith ku Dereka; sytuacje też były podobne do życia rzeczywistego:Meredith zaprzyjaźnia się z Christiną; zdrada Addison z Markiem; chęć posiadania dziecka przez Addison; i nawet Miranda Bailey, która była tchórzem przez cały odcinek pod koniec odcinka znajduje pewność siebie. Jak dla mnie wniosek jest jeden na pytanie co by było gdyby przedstawiona fabuła z odcina była prawdą??? Odpowiedź brzmi: NIC. Początkowo by to inaczej wyglądało, ale koniec by był ten sam.
Jednak muszę szczerze powiedzieć, że odcinek mi się bardzo podobał; fajnie że kilka osób wróciło chociaż na chwilę; w sumie to pierwszy raz można było zobaczyć jak tak naprawdę gra matka Meredith; a co do Addison to chce się powiedzieć, żeby jak najszybciej zamknęła tą prywatną praktykę i wróciła do Seattle. Szkoda, że nie wrócili inni aktorzy chociażby: Stevens; O'Malley; Burke lub Hahn.
W ogóle marzy mi się żeby ci bohaterowie wrócili było by naprawdę ciekawie i namieszali by trochę w życiu Christiny i Callie.
I ostatnia uwaga sezon 8 jest naprawdę w bardzo dobrej formie szkoda tylko że tak późno bo jak się patrzy wstecz to poza kilkoma odcinkami to 6 i 7 sezon to był zdecydowany spadek formy. Oby ta forma trwała to będa kolejne sezony, może nie tyle co w ER(15 sezonów) ale tak z 10 to by było fajnie. Oczywiście jeśli poziom się utrzyma i aktorzy nadal będą chcieli grać bo jak nie to niech kończą po tym zezonie.
hej, tak się zastanawiam, gdzie można obejrzę te odcinki za free albo skąd mogę pobrać? bo teraz juz nie wiem...
a moim skromnym zdaniem to odcinek jako taki mi się nie podobał, ale za to sens uważam za trafiony- "co ma wisieć nie utonie", i chyba głownie chodziło o to, że jakich byśmy wyborów nie dokonali, to ostateczny rozrachunek będzie taki, jak nam tam na górze zapisano. Tak jak z nawigacją w samochodzie ;) Jeśli nie skręcimy tam gdzie nas kierowała to automatycznie zaktualizuje trasę od tego momentu i doprowadzi nas do celu inną drogą ;) Będzie co ma być- przeznaczenie :)