Ciekawym pomysłem by było gdyby Addison wróciła do Seattle. Prywatna praktyka podobno się kończy tzn. gdzieś tak słyszałem nie wiem czy to prawda ? Więc ciekawy by był
motyw z powrotem addison xd :P Co o tym sądzicie ?
Dokładnie też ją lubiłem bardzo :) Super by było jak by wróciła jeżeli nie na stałe to tak jak (estta) mówi choć na parę odcinków. Za niedługo pewnie Meredith urodzi... ciekawie by było jak by ona odbierała poród xd :)
Lepiej na stałe, bo jeśli na kilka odcinków, to tak trochę z d*** by było, bo nie zjawiła się kiedy Mark Sloan umierał... -,^
Znając chirurgów i Shonde to przy porodzie Mer będą jakieś komplikacje i wezwą Addison więc pewnie ją zobaczymy niedługo ;p
Shonda coś wspomina że chciałabym mieć Addison i Amelię w Chirurgach, najprawdopodobniej na kilka odcinków, ale zawsze to coś :) Powrotu Addie pewnie możemy sie spodziewać podczas rozwiązania ciaży Meredith :)
Usunięcia Addison nie wybaczę twórcom chyba do samego końca. Była niesamowicie barwną postacią, a jej "wpadki" dodawały odrobinę humoru. Późniejsze pojedyncze epizody tylko to potwierdzały. Podobnie zresztą mam z Teddy. Też niesamowita bohaterka i jej już nie ma.
W takim razie powinnaś chyba być zadowolona, że Addison miała własny serial, a nie epizody w GA. Bardzo lubiłam "Szatana Addie" :D i fajnie jej postać została rozwinięta w PP.
Teddy była dla mnie obojętna, jak Arizona, Amelia i Jo - dla mnie to okropne postacie i mogłoby ich nie być.
A swoją drogą, skoro chirurgia to męska dyscyplina, to przydaliby się jacyś nowi, a nie same kobiety.
Po pierwsze to powinieneś :) To tak na wstępnie. Co zaś się tyczy "Prywatnej Praktyki". Owszem Addison nadal była tam świetna, ale to nie wystarczyło by sam serial został przeze mnie odebrany w pozytywnym świetle. Brakło mu tego czegoś. Podejrzewam, że wina leży po stronie reszty obsady. Już w momencie kiedy została zaprezentowana ta zgraja w Chirurgach coś mi nie grało. Jakby to ująć, "dupy nie urywa" (przepraszam za zwrot). Moim zdaniem największy potencjał wyciągali z Addison podczas relacji na drodze ona-Mark-Meredith-Derek. Każdy był w tym składzie silnym indywiduum, każdy był jakiś. Te kolaboracje pomiędzy nimi miały tą iskrę i power. W "Prywatnej Praktyce" natomiast wszystko skapcaniało. Może powodem takich odczuć względem serialu jest to, że równocześnie do niego oglądam Chirurgów, gdzie to wszystko jest naprawdę sprawnie przemyślane.
A Teddy natomiast była świetna. Po tych miernotach w osobie Burka, Dickson i Hahn w końcu przyszedł kardiochirurg z krwi i kości. Podobała mi się ta złożoność postaw w jej wykonaniu. Zawsze pokazywała coś innego i zawsze była dobrym obiektem do analizy. Poza tym Kim River to naprawdę świetna aktorka.
W PP podobała mi się jej rola i w ogóle wszystko, co miało z nią związek, jednakże przyznam się ostatni sezon obejrzałam niedawno, bo było nudnie. Role się wypaliły i tylko Addie podtrzymywała ten serial. Gdy pojawiła się Charlotte myślałam, że będzie to kolejna świetna postać o silnym charakterze - trochę podobna do Christiny z charakteru, ale to co potem Shonda zrobiła z tą postacią było koszmarne. Mam nadzieję, że z Christiną się tak nie stanie. Pojawienie się siostry Derecka - moim zdaniem była to najgłupsza z postaci jakie widziałam w PP i GA, no oprócz Izzi - było złym pomysłem, a obsadzeniem jej jako stały bywalec (że tak to nazwę) było jednym z najgorszych pomysłów. Wszystkie tragedie, śmierci i nawet ciąża Naomi i jej powrót do byłego męża - wszystko to było tak okropne, że dobrze że się skończył. Gdy usłyszałam, że serial się skończył, to go doglądnęłam, ale "dupy nie urywał" (ciekawy zwrot). Także podsumowując: Addie świetna przez cały serial, a serial gdy zaczęto wymyślać niestworzone śmierci i katastrofy (gwałt, dziecko Kuppera i inne) serial się zaczął staczać, już samo wycięcie dziecka z psychiatry było tragiczne, ale i śmieszne - nie znam nikogo (serial, życie film), gdzie byłby taki zabieg. Dno i wymyślanie wszystkiego na siłę. Czasami wydawało mi się, że Shonda z PP chce zrobić drugie GA, problemy, katastrofy i mocne zakończenia - najprawdopodobniej oczywiście śmierć którejś z postaci - a wystarczyło zrobić serial bez takich rzeczy. Ot tak "nudne życie" w LA, moim zdaniem byłoby to ciekawsze i może serial by się nie skończył. Problemy głównych postaci, pobocznych i pacjentów, wyszukane operacje byłyby super i tyle.
Nie mogę się z tobą zgodzić, co do Kim River. Widziałam ją, oprócz GA, może w dwóch filmach i była okropna. Może Ty widziałaś ją w jakiś lepszych filmach, to zaproponuj mi coś bym - może - zmieniła zdania.