Matko kochana, przestałam oglądać serial na etapie 6 sezonu, gdzie często mówiono o tym że pora go zakończyć. W zeszłym tygodniu zobaczyłam kawałek chyba 9 sezonu, resztę doczytałam w sieci i nie mogę wprost uwierzyć że to nadal trwa. Gdzie się podział ten zabawny serial, prowadzony z napięciem i tak by czekało się na kolejne sezony? Nie pojmuję ile jeszcze katastrof, chorób i odejść musi się wydarzyć żeby wreszcie go skończyli, a gdy przeczytałam że Cristina odchodzi to już był szczyt szczytów.
Myślę że robi się z tego moda na sukces tylko nie ma tylu zmartwychwstań, wszyscy osiągnęli już sukcesy i mają kariery i rodziny, non - stop pojawiają się nowe twarze, z którymi trudno sobie poradzić. No po prostu jestem w wielkim szoku.
Wie ktoś może jakie są dalsze plany na ten serial? Czy nadal da się go oglądać? Bo po przeczytaniu tego wszystkiego w sieci chyba nie mam ochoty już do tego serialu wracać
Jasne, że nie jest to ten sam serial co z pierwszych sezonów. Fakt faktem jest że odejście Cristiny było ogromną stratą i do następnego sezonu podeszłam z wielką rezerwą. Myślałam, ze bez mojej ulubionej bohaterki serial się posypie. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu chirurdzy utrzymali poziom. Czasem sobie myślę, że przeżyli już każdą możliwą katastrofę i to jest strasznie naciągane, ale mimo to według mnie serial się broni. Rzadko kiedy zdarza się, żeby serial miał tyle sezonów, a nadal był dla ciebie interesujący. Czy jest to trochę Moda na Sukces? Pewnie tak, ale czy to ma większe znaczenie kiedy uwielbiasz postacie i ich historie? Też myślałam, że powinni zakończyć serial, kiedy wszyscy będą mieli ustabilizowane kariery i życie osobiste, ale zrozumiałam, że mimo tego, ze nie czekam z zapartym tchem na kolejny odcinek to zawsze gdy znajdę wolną chwilę z przyjemnością zobaczę co tam u Callie, Owena i całej reszty. A co do tego, ze ciągle pojawiają się nowe twarze, to chyba dobrze? Całe odcinki miały by być o Mer i Alexie? To by było strasznie nudne. A każda nowa, fajna postać może wnieść wiele do serialu.
No niby tak, jak się znajdzie wolną chwilę to można zerknąć, przyznam, że ja sama jak natrafiłam na ten serial skacząc po kanałach to obejrzałam odcinek do końca. Ale czuję jakieś takie rozżalenie, że wszystko jest totalnie inne, pamiętam jeszcze jak na początku Mer wymiotowała z przepicia w łazience a Cristina jej towarzyszyła zamknięta w wannie, niestety teraz już nie ma takich "swojskich scen" i bardzo mi tego brakuje, nie wiem może się przekonam do tego żeby zobaczyć sezon bez Cristiny, ale no po prostu to była taka przyjaźń, a teraz jej w ogóle nie ma jak by nigdy nie istniała, mogli by o niej wspominać co jakiś czas lub chociaż stopniowo "wyrzucać" z serialu.
Cristina co jakiś czas jest wspominana i raczej z tego nie zrezygnują, jednak cóż - życie idzie dalej. Nie zapominaj, że wszystkie postacie ustabilizowały osobiste życie, mają dzieci, a więc odpowiedzialność większą. Podobnie wygląda w rzeczywistości (bez tych wszystkich katastrof ;)) - dawni przyjaciele odchodzą trochę na bok, nie ma się tyle czasu i ochoty na imprezowanie... Mogłabym wymieniać więcej, jednak po prostu - zmienia się priorytety. I to mi się w tym serialu podoba - pokazuje, jak jest naprawdę z takimi sprawami, jak "przyjaźń na całe życie" czy "miłość po grób".