co sezon jest lepszy a jak oglądniesz ostatni odcinek finałowego sezonu 4,który był świetny jak na razie najlepszy finał. Teraz oglądam 5 sezon no i jest super

POzwolę się niezgodzić z koleżanka krystynką26. Bo jak dla mnie z sezonu na sezon jest coraz gorzej.
Wyjatkiem na pewno jest II sezon(dla mnie najlepszy), który jest na takim samym poziomie, albo nawet wyższym niż I, bo oprocz tego wszystkiego co było już w pierwszym a więc ciekawe przypadki medyczne i humor, doszła fantastyczna dramaturgia. III sezon jest też niezły, ale radzę obejrzeć do odcinka bodajże 15, bo to co sie później dzieje nijak sie ma do tego realizmu, jaki Chirurdzy reprezentowali na początku. Na czwartym sezonie zakończyłem moje ogladanie tego serialu bo po prostu z rewelacyjnego serialu medycznego zrobili tandetny tasiemiec.
Ponoć V jest lepszy, więc może sie kiedyś skusze i sciągne

ja się zgadzam z przedmówcą 2 sezon najlepszy 5 sezon wg mnie jest najgorszy jak na razie jestem w trakcie oglądania (5 odc ). Coraz więcej nudnych wątków i przypadków medycznych zamienia się w beznadziejną telenowele

1 i 2 sezon są rewelacyjne. 3 też jest bardzo fajny, tylko ciężko mu dogonić dwa pierwsze. 4 zdecydowanie gorszy, przyczynia się też tego odejście jednej z bohaterek, skupienie na "małych i dużych" osobistych dramatach bohaterów i ogólnie brak świeżości. Natomiast moim zdaniem 5 zaczął się bardzo dobrze i na razie idzie w górę :)

Najbardziej podobał mi się drugi sezon,ciekawe przypadki medyczne,pojawia się Addison no i wątek Izzie i Dennego,który bardzo lubiłam.Potem niewiele gorszy 3 i 1 (króciótki,ale od pierwszego odcinka bardzo się wciągnęłam).Czwarty był najnudniejszy,piąty jak na razie całkiem niezły,oby było coraz lepiej.Wiadomo,że po tylu odcinkach ciężej jest tworzyć ciekawy scenariusz,mam nadzieję że utrzymają poziom

Mieliście rację. Oglądam właśnie drugi sezon. Nie spodziewałem się, że z dobrego "zabijacza czasu" serial ten stanie się takim wciągającym filmem. A sceny takie jak np. "Pick me, Choose me, Love me" równie dobrze mogłyby pojawić się w ambitnym kinie obyczajowym.