matko jaka ona teraz wredna, nie mogę na nią patrzeć, mam nadzieje że ktoś jej skopie dupsko,
Derek powinien ją zdradzić z Cristiną:D
nieeee... wolę by ktoś nią po prostu mocno wsprząsnoł!! teraz ta złość do Christiny przechodzi nawet nad zdrowie pacjentów... przecież gdyby nie były w zwadzie oczywiście że by poświęciła swoje BADANIA!! by Christina mogła spróbować URATOWAĆ ŻYCIE...
No ale z drugiej strony Christina już próbowała 2 razy i nie wyszło. A Meredith też konczył się czas, bo jak nie wydrukuje tej wątroby to jej nie dadzą dotacji.
Poza tym jak Cristina zabrała po chamsku Meredith, to nie robili z tego problemu. To cristina przesadza. Była umowa. Najpierw dostała drukarkę Meredith, potem brutalnie zabrała ją Cristina. Dostała ją na określony czas. Nie wykorzystała go. To Meredith się zlitowała i przedłużyła jej ten czas, mimo że jej własny się już kończył. Dalej go nie wykorzystała i mimo to wciąż nie chce jej oddać Meredith. Że niby chodzi o ratowanie życia? Nie sądzę. Cristina nigdy nie miała takiego wrażliwego instynktu. Zabiła jedno życie, które miała w brzuchu i jeszcze bierze Meredith pod włos pokazując jej to małe dziecko. A nawet jeśli chodzi o ratowanie życia, to coś jej nie wychodzi.
Nie wiem, czy Mer naprawdę "jest ok". Po dzisiejszym odcinku, kiedy powiedziała, że Shane jest tak niemiły i agresywny, bo uczy się tego od Cristiny, na miejscu Cris miałabym już totalnie wylane na Meredith. Zrobiła się strasznie nadęta, wredna i po prostu oschła
Nie powiedziała, że uczy się od Cristiny, powiedziała prawdę, kawał chama z niego, a Cristina odebrała to od razu bardzo osobiście i przekręciła wszystko
Mer powiedziała, że Ross jest wredny i agresywny, sporo przebywa z Cristiną i może chce się do niej upodobnić. Zabrzmiało to tak, jakby Mer uważała, że Cristina jest wredna i agresywna, a Shane nauczył się tego od niej. Cristina miała prawo tak zinterpretować gadkę Meredith.
ale że co, że niby Cristina nie jest wredna?
Zawsze była i normalnie nawet by ją to nie wzruszyło co powiedziała Mer, zawsze się szczyciła tym, że uważa się za najlepszą i że jest wredna, teraz nagle poczuła się urażona, bo jej wstyd że śpi z Owsikiem :D
Zgadzam się. Poza tym Mer ma rację. Shane jest jednak "podwładnym" Meredith i chociażby dlatego powinien jej okazywac szacunek, a nie tak do niej pyskowac. A Cristina raz to widziała i słyszała przy drukarce, więc skoro Mer jej zakomunikowała, że znów jest wobec niej niemiły, Cristina powinna zaregowac, a nie tak jakby mu na to przyzwalac
Cristina ju z od dawna nie jest wredna, a takich słów nie mówi ktoś, kto chce się pogodzi. Nie twierdzę, że Mer nie ma racji z Shanem, ale to ona powinna sobie z nim poradzi, bo jest dorosła i jest jego przełożoną, a nie malutkim dzieckiem, które trzeba prowadzić za rączkę.
ale Shane pracuje na co dzień z Yang, spędza z nią cały swój czas praktycznie
Mer nie poszła z pretensjami do Cristiny, nie poszła jej nawrzucać "słuchaj ty stara wredna ruro twój przydupas mnie obraża" :D
poszła się pożalić i spytac czemu ten owsik jest taki , a nie inny ;)
Yang się obraziła, bo Mer ma rację ;)
właśnie nie:)
nie oglądałaś poprzednich odcinkow??
ona w zyciu by się nie obraziłą o coś takiego, nie Cristina...
Chyba nie oglądałaś ostatnich dwóch sezonów. Cristina się zmieniła i traktowanie jej jak chłopca do bicia przez Mer rani ją.
nie przesadzaj...
ona perwsza dowaliła Mer że jest słaba, a przyjaciólka tak nie robi tylko wredna su.cz ;)
sama zauważyła ze wkoło wszyscy mają rodzinę i karierę, a jej co zostało? kariera, ale niestety nie jest mega znana panią kardiolog i to ją boli najbardziej, dlatego wyżyła się na Mer...
no i dla Ciebie się zmieniła w ciągu ostatnich dwóch sezonów, dla mnie w ciągu ostatnich odcinkach, jest bardziej wyrachowana i mega zgorzkniała dlatego pod jedym względem szkoda mi jej, ale z drugiej strony jest żałosna...
Jak dla mnie beznadziejnie scenarzyści piszą scenariusz dla Sandry Oh. To jej ostatni sezon, zamiast zakończyć go przyzwoicie, to pewnie skończy się na tym, że Cristina wyjedzie z Seattle pracować do innego szpitala, bo tutaj nie ma już ani męża, ani przyjaciółki.
no niestety tez mi szkoda tej postaci, ale tak jak ją uwielbiałam tak teraz działa mi na nerwy jak mało kto :/
oby tylko jej nie uśmiercili... chociaż jest to bardzo możliwe- patrząc na cały serial ;)
Mnie to irytowało, że Meredith taka była agresywna dla swoich stażystów, może i chciała ich czegoś nauczyć ale powinna być dla nich bardziej wyrozumiała, bo też była stażystką...
Chirurga nie jest łatwym kawałkiem chleba. W bardzo wielu przypadkach stażyści mają głowę w chmurach i myślą że świat zawojują. A niestety tak łatwo nie było, nie jest i nie będzie. Zachowanie Meredith uważam za adekwatne, a wręcz nawet wymagane gdyż znosi do parteru niezwykle przewartościowane oraz przeambicjowanie osoby studentów medycyny. Ona ich uczy, a nauka polega nie tylko na słodzeniu. Ci ludzie ratują życia i nie są na polu szkolnych przepychanek. Moim zdaniem nauczyła świeżaków o wiele więcej niż sama Christina.
Nie uważam, aby Meredith profesjonalnie obchodziła się ze stażystami. W jednym odcinku jednej stażystce kazała odbierać telefony, robić za sekretarkę, trochę to poniżające, nawet dla stażysty. Zresztą wydawało mi się, że trochę wyładowuje swoje emocje na nich, była skupiona za bardzo na swoim ego. Zastraszała, że będą mieć przechlapane jak czegoś tam nie zrobią, gdzieś nie pójdą itp.
Dla mnie wzorem dobrego nauczyciela był Derek Shepherd i Preston Burke. Podchodzili oni fachowo do sprawy i konsekwentnie, nie bawili się w jakieś gierki i sfery emocjonalne co mogło oddziaływać na ich pracę.
Zgadzam się z tym, że od stażystów trzeba bardzo wymagać i postępować z nimi zgodnie z wymaganiami, ale nie można ich gnębić i poniżać to całkiem dwie inne rzeczy.
Derek i Preston sypiali ze swoimi uczennicami. Nasi starzy stażyści też wykonywali poniżające rzeczy, np Mark wykorzystywał Alexa do kupowania kaw czy odbierania prania. Zasada dziobania - jak to mówiła Bailey.
Skoro ludzie dają się tak poniżać i odpowiada im to jest ich osobista sprawa:). To, że człowiek jest stażystą nie oznacza, że musi wdawać się w jakieś gierki, które wynikają z czyjegoś humoru. Świadczy to trochę o słabej osobowości. Zresztą zastanawiam się co taka "zasada dziobania" może pozytywnego wnieść. Sypiali ze stażystkami, jednak później przekształciło się to w związek. Ale z drugiej strony oni nie byli tacy aroganccy i nabuzowani emocjonalnie jak Meredith.
W Mer szaleją hormony i po ciąży usłyszała ostre słowa od Cristiny. O całą sprawę obwiniam C. Gdy Mer oddała wątrobę ojcu i po kilku miesiącach wróciła do roboty to C ją wspierała a nie wytykała błędy. Wydaje mi się, że w pewnym sensie jest zazdrosna o to jak Mer ułożyła sobie życie i ma wszystko, a C ma tylko karierę. Chociaż nadal nie jest tak sławna jak by chciała. Teoria dziobania jest chyba po to by stażyści nauczyli się szacunku. Nasi starzy stażyści gdyby tak odpowiedzieli swojemu przełożonemu jak rekinek Mer to mieliby kłopoty (np. jak Alex napyskował Addie to musiał być ciągle na ginekologii), a ci stażyści? Są beznadziejni, a może to świadczy o tym, że nasi stażyści mają ich gdzieś i liczy się dla nich ich własna kariera?
Uważam, że stażystów można nauczyć szacunku bez torii dziobania. Takie jest moje zdanie. Trzeba mieć po prostu dobre podejście do nich i dobrą metodykę nauczania. Chodziło mi o to, że nie należy ich obrażać, bo w niczym to nie pomoże. Może to rezydenci czasami nie mają czasu i cierpliwości do stażystów i myślą że są nie wiadomo kim, a ich kariera stoi na pierwszym planie, kiedy stażyści dopiero raczkują i potrzebują dobrego mentora.
Jak dla mnie Mer jest w tym sezonie paskudna - egoizm aż z niej kipi. Szkoda...a najbardziej szkoda ich przyjaźni, tj. Mer i Cristiny. Uwielbiałam ich wątek, a teraz przykro się na to patrzy :(