Podawajcie odcinki, które najbardziej zapadły wam w pamięć. Były najbardziej emocjonujące. To już
blisko 9 lat z Chirurgami, którzy są chyba najbardziej emocjonującym serialem w historii telewizji.
Ja do dzisiaj pamiętam strzelaninę w szpitalu, czyli odcinki 23 i 24 w 6 sezonie. Pamiętam, że
przepłakałam niemal całe, a serce non stop waliło mi jak szalone.
Ja najbardziej pamiętam odcinek, kiedy George umarł.. Matko, pamiętam, że byłam wściekła, że go zabili.. Jak się nie mylę był to ostatni odcinek w 5 serii
2x5 " więc weź mnie, wybierz mnie, kochaj mnie ". 3x15,16,17 najbardziej wzruszające.
Najbardziej zapadł mi w pamięci odcinek po wypadku Callie i Arizony. Ten kolejny (nie pamiętam który to był), gdy ratowali Callie, to był musicalowy odcinek. Właśnie on mi najbardziej utkwił w pamięci. ;)
Oprócz wyżej wymienionych (strzelanina i muzyczny) najbardziej zapadł mi w pamięci odcinek z bombą, gdy Mer miała "uczucie". Najbardziej moment, gdy po wszystkim Derek zapytał się, gdzie ona jest i przybiegła Addison, wtedy żona szefa powiedziała "Nie o nią mu chodziło".
Nie pamiętam który to był odcinek, ale uwielbiam scenę w której Derek wsiada do windy a potem jego trzy kobiety (Mer, Addie i instrumentariuszka), a potem drzwi się otwierają i stoi Mark, patrzy po wszystkim i w śmiech:D "Pewnie wolałbyś pójść schodami":D Bezcenne :D
Odcinek 2x06 - Into You Like A Train” = Bonnie zlaczona z Tomem metalowym prętem(fajnie piosenki).
oj naparwdę bezcenne :-) hehehe :-) tam się takie śmieszne rzeczy działy i takie niektóre niesamowite, zwłaszcza ciekawe mieli przypadki medyczne...
02x16 chyba, genialny :D uważam tak samo, a scena kiedy Derek szuka Mer, a pojawia się Addison... uuuch! to byli Chirurdzy!
zdecydowanie to mój ulubiony odcinek i wracam do niego z ogromną przyjemnością, chociaż znam już każdy szczegół. a scena z windą też była super, Mark był super :D
strzelanina w finale 6 sezonu, obgryzłam chyba wszystkie paznokcie. najlepszy finał z wszystkich.
w zasadzie ciężko mi podać ulubiony odcinek, ale jeśli miałabym wybierać sezon, to drugi miał najwięcej epizodów, które utkwiły mi w pamięci.
ale ogólnie to miło wspominam :
- scena w windzie, Derek, Mer, Addie i "Sarniooka", do tego Sloan - po prostu cudo :D
- scena na pogrzebie, kiedy wszyscy się śmieją. śmiałam się tak samo.
- operacja gościa ze swastyką
- scena kiedy Georg leży na łóżku i Izzy i Mer pakują się do niego i zaczyna się "seriously?!"
- odcinek z bombą
- pick me, choose me, love me
- McVet
- odcinek ze skazanym na śmierć gwałcicielem i mordercą, któremu Mer współczuje, na koniec scena w samochodzie z Derekiem
- Derek w lesie kiedy dowiaduje się, że Richard powiedział Mer o zaręczynach
- poród Bailey, "ar ju luking at maj wadżejdżej" :D
- Pojawienie się Sloana w szpitalu
- odcinek po śmierci Dannyego, kiedy Richard wzywa wszystkich do siebie i opowiadają, co i jak.
i wiele wiele innych
nie mogę edytować
- majtki na tablicy
- wymyślanie ksywki dla Sloana.
- Lexie kradnąca rzeczy ze szpitala
- Alex widzi niedźwiedzia
- tańczący Burke
- Georg pytający Izzy, czy ogoliła tylko jedną nogę
- facet, który musi oglądać porno
- facet w ciąży
- facet, któremu nie opadał interes po stosunku z Mer
- Alex, który nie może znieść krzyczącej kobiety (odcinek z bombą) i sam wrzeszczy tak, że kobieta zaczyna płakać :D
- scena w windzie, kiedy Mer udaje Izzy, a Georg Christinę
- Christina rozdająca prezenty ślubne
- chłopak który wpadł do betonu
jest tego mnóstwo!
3x16 Drowning On Dry Land i 3x17 Some Kind of Miracle - jak Mer się topiła, ratowali ją i widziała Denny'ego i całą resztę. plus 5x10 All By Myself, czyli Lexie i jej "teach me" :D
Dokładnie, 3x16 i 3x17 dla mnie najcudowniejsze odcinki, reakcje Dereka, zmartwienie, płacz... Oglądalam je jako jedyne po kilka razy :D
Ostatni odcinek 5 sezonu, nigdy nie zapomnę w jakim byłam szoku, gdy George napisał Meredith na dłoni "007", miałam podobną minę do niej w tamtym momencie *,* Oprócz tego musicalowy, strzelanina, 5x10, gdy zaczęło się Slexie jak ktoś już wyżej wspomniał oraz strasznie niedoceniony według mnie odcinek zrobiony na dokumentalny w 7 sezonie.
„Facet z licencją na zabijanie” – po tym jak operował wyrostek i mu nie poszło.
podpisuje sie obiema nogami i recyma;D wtedy stwierdzilam ze shonda jest psychopatka i balam sie ogladac kolejny sezon:x
Ja pamiętam z zeszłego sezonu, czyli 8, jak Lexie wyznała Markowi miłość, w deszczu (? albo to moja wyobraźnia) co się tak pogodzić nie mogli, a później ta katastrofa, jak Lexie leżała pod skrzydłem samolotu i Sloan wyznał jej miłość i mówił takie piękne rzeczy, a ona umarła i później on tak siedział i wszyscy myśleli, że i on umarł... to było wzruszające.
Z epizodów, tak teraz na szybko, to przypominają mi się:
-złamane prącie Sloana, przez Lexie
-koleś któremu zdjęli twarz i wtedy weszło to dziecko na salę i "awesome"
-ryba w prąciu
-operacja ze swastyką
-uwielbiałam tę scenę i ciągle ją cofałam: kiedy byli na pogrzebie Georga i się śmiali za kaplicą, no to było niesamowicie śmieszne
-jak ta wieśniara Izzy czytała karteczki, bo zapominała
-Derek rzucał obrączką
-Sloan Sloan i teksty Sloana :-) brakuje mi ich!
-ciekawe przypadki Adison na połoznictwie
-koleś któremu pękła żyla na szyi, a śmiał się chyba z April
-egzaminy, to było mega jak zdawali:) te ich odpowiedzi :-)
-Christina, jak płakała gdy ten wieśniak uciekł sprzed ołtarza
-sopel w brzuchu Christiny
-Owen sam szyjący sobie ranę:-)
-Miranda w dyżurce jak latała z tym jak mu tam, zapomniałam, z pielęgniarzem:-)
-Christina w tym innym szpitalu i jej przyjaźń ze starym doktorkiem, którego na początku nie lubiła
-Izzy bzykająca się z duchem
-pamiętam odcinek, w którym, każdy opowiadał swoją wersję wydarzeń, aby znaleźć winnego, i winną okazała się April i ją wywalili (na początku mnie wkurzała, ale później już nie, polubiłam ją)
-strzelanina w szpitalu, jak Miranda mówiła że jest pielęgniarką i schowała się pod łóżkiem, a stażysta do łazienki, no i później jak umierał jej na kolanach, bo winda nie działała - ta scena mi szczególnie utkwiła w pamięci
-operacja sarenki ^^
-operacja Izzy z wiertarką na ulicy czy gdzieś tam
-przewrócona karetka, i jak ten koleś w niej umarł, nie wiem chyba jeden tylko wtedy umarł, nie pamiętam, smutne to było
-idiotyczna scena: kiedy Arizona oświadczyła się Callie w aucie i zamiast na drogę patrzyła się na tamtą i bum, co za głuuuupota!! (W ogóle nie trawię tej wieśniary bez nogi;/ za odc 23/9)
-czek przyklejony na lodówkę;D
-Izzy leżąca w kiblu w pięknej sukni (o matko najbardziej jej nie lubię a najwięcej pamiętam o niej)
-kobieta z orgazmami
-człowiek z brzydką twarzą z prawdziwymi przyjaciółmi z orchideami
-Avery i jego sceny z mamusią ;D jak go zawsze kompromituje
-dziewczyny założyły pampersy do operacji :-D
- Adison sikająca w krzakach i dostała wysypkę, teraz wyleciała mi z głowy nazwa
Więcej na razie sobie nie przypominam
Wielki plus ode mnie za "wieśniarę Izzi":D:D:D
-koleś któremu pękła żyla na szyi, a śmiał się chyba z April -> to była Mała Grey :)
aha faktycznie! racja, dzięki za przypomnienie, bo wtedy chyba jeszcze nie było April w serialu... tak tak teraz widzę to wyraźniej, wiedziałam, że z którąś walniętą:) choć Lexie strasznie lubiłam :-) zwłaszcza pod koniec, bo na początku mnie irytowała...
Kolesiowi pękła żyła w sezonie 4 odc 9, gdy Lexie była jeszcze na stażu, a April pokazała się dopiero w sezonie 6 odc 5, gdy połączono szpitale :) Lubiłam Lexie, ale April jest okropna, tak samo jak wszystko co ją dotyczy. Oprócz jak wyleciała dwa razy ze szpitala - to było śmieszne :D
"Miranda w dyżurce jak latała z tym jak mu tam, zapomniałam, z pielęgniarzem:-)"
hmmm.... z tego co kojarzę, Bailey sypiała w dyżurce tylko z Benem, obcnie swoim mężem i miała w związku z tym ksywę BCB :P i on był anestezjologiem, a teraz robi specjalizację drugą z chirurgii w LA
najpierw spotykała się z Benem, później się rozeszli i ona latała z tym pielęgniarzem, ale on nie był Elie, bo przed Benem udawała taką cnotkę, a tamten z nią poflirtował i z nim szalała po dyżurkach, a jak się pogodziła z obecnym mężem i on przyjeżdżał ze studiów to i z nim się bzykała i wtedy miała tę ksywkę
Mam dwa ulubione odcinki:
1) 7x18 Song Beneath the Song
2) 8x13 If/Then
Pierwszy to epizod muzyczny a drugi to pokazanie, jak wyglądałoby życie Meredith w innych okolicznościach. Podobają mi się, bo wyróżniają się spośród wszystkich innych odcinków.
Jak dla mnie najlepszą i najbardziej dramatyczna sceną pozostanie scena w której Christina chwyta nogi umierającej Meredith i krzyczy TRY AGAIN...nic do tej pory nie przebiło tej dramaturgii (w mojej skromnej opini) pozdrawiam
Myślałam, że to jakieś sceny z porodu, bo jeszcze nie widziałam ostatniego odcinka, a to jest gdy Mer wpadła do wody i dłuższy czas ją reanimowali. Mój błąd :) Pozdrawiam :)
Co prawda oglądam "Chirurgów" z opóźnieniem (czekam zawsze na DVD, żeby obejrzeć całość w tydzień xD ), ale mnóstwo rzeczy zapadło mi w pamięć:
a) śmierć Denny'ego
b) odcinek "Stairway to Heaven" /s06e13/ <---moim zdaniem najlepszy
c) ślub Izzie i Alexa
d) tryptyk, kiedy Mer wpada w śmierć kliniczną (odcinki 15-17 sezon 3)
e) poród Bailey
f) pogrzeb George'a
g) finał ósmego sezonu /zaopatrzenie w chusteczki bardzo wskazane/
... i wiele innych :)
odcinek który zrobił na mnie największe wrażenie to finał 6 sezonu.. obejrzałam go raz, więcej razy nie odważyłam się ze strachu, strzelanina wywarła na mnie ogromne wrażenie, 2h ciągłej paniki i płaczu :)