Jak wrażenia po odcinku? Ja przez cały czas czekałam, na wiadomość co z dzieckiem April i w sumie doczekałam się połowicznie. Zrozumiałam, że jest źle i że to ten cały typ B :( sądząc po spocie kolejnego odcinka to pewne. Pytanie czy zdarzy się cud... osobiście wolałabym aby cudu nie było, żeby było tak jak jest w życiu.. choć szkoda takiego rozwiązania.
Świetne sceny Owena i Calie oni ratowali ten odcinek wg mnie ;)
tak jak Ty również wolałabym, żeby tego cudu nie było. Nawet jak czytam książkę i życie moich ulubionych bohaterów wali się w gruzy, nie ważne jak bardzo wypłacze sobie oczy, wolałabym żeby smutne zakończenie pozostało. Bardziej bym nie zniosła cukierkowatego zakończenia. Życie jest jakie jest, smutne zakończenia są bardziej prawdopodobne. Z drugiej strony boję się, że przez tą tragedię rozpadnie się związek April i Jacksona (w końcu długo czekałam aż będą razem!) - np. April uzna, że to znak od jej Boga - coś jak boża kara - i zażąda rozwodu. a może Shonda całkiem nas zaskoczy i inaczej się wszystko potoczy? kto ją wie.
a sceny z Owenem i Calli rzeczywiście były świetne - Callie w ogóle jest fantastyczna :) uwielbiam ją.
Co jak co, życie jest jakie jest, ale mam czasem wrażenie, że bohaterowie Greysów przeżywają w życiu więcej tragedii niż cała populacja Stanów Zjednoczonych razem wzięta.
przykro mi że muszę cię uświadomić, ale to jest tzw "medical DRAMA" - jeżeli oczekujesz tęczy, jednorożców i cukierkowatej fabuły przerzuć się na coś z Disney Channel. zwróć też uwagę na to laleczko, że producenci jakoś muszą utrzymywać zainteresowanie widzów. poza tym telewizja rzadko kiedy kropka w kropkę odzwierciedla prawdziwe życie, o ile jeszcze się nie zorientowałaś.
zawsze możesz ograniczyć się do seriali Disney Channel oraz "Na dobre i na złe"
Nie skomentuję tego, jak się do mnie odnosisz, bo nie warto, ale...
Wydaje mi się, że nie do końca rozumiesz słowo "DRAMA"... A seriale z Disney Channel często są bardziej prawdziwe niż "Greysi", i o to mi w moje wypowiedzi chodziło :)
W 100% się zgadzam. Przeżyli strzelaninę (2 razy...), bombę, katastrofę lotniczą, huragan, raka Izzy, wypadek George'a, poronienie Meredith, utopienie, potężny kryzys szpitala (i to znowu 2 razy), nawet musical;-) Nie chce mi się więcej wymieniać. Ile jeszcze... A ty isobel, masz jakiś peoblem ze sobą? agata8095 słusznie coś zauważyła, kulturalnie to napisała, bez obrażania kogokolwiek (zarówno na filmwebie jak i w serialu), a ty piszesz do niej, jakby była jakimś trolem, którego zdanie się nie liczy i należy nim gardzić. Laleczko? Trochę kultury by się przydało, zwłaszcza w stosunku do osoby, która nic złego nie napisała.
Ja bym jeszcze dodała poronienie Cristiny, a potem aborcję, śmierć Denny'ego, rodzinne problemy Meredith, rozpad wszelkich związków, jakie miały miejsce... Bez końca by można było wymieniać. Toż to tyle się nie dzieje na świecie!
I daj spokój, nie warto, nie tylko tu się tak do mnie odnosiła, a wszystko dlatego, że mam inne zdanie w niektórych przypadkach... ;)
Musi się wszystko psuć, bo o czym byłby serial? Dużo tego, to fakt, ale potem możemy się cieszyć podwójnie, gdy coś, ktoś wychodzi na prostą:) Cuda częściej się nie zdarzają, ale...kto wie...
To prawda, ja po prostu uważam, że producenci czasem troszeczkę przeginają, zasypując nas tyloma tragediami na raz, że jest to aż wręcz niemożliwe... Lekkie przegięcie w drugą stronę :)
A oni właściwie brali ślub kościelny? Jeśli dobrze kojarzę, to był to jakiś potajemny ślub we dwoje w Vegas, więc April w sumie mogłaby chcieć rozwodu.
I mama by jej pozwoliła żyć w grzechu? (cudzysłów) Jakoś się to nie trzyma kupy, jak cała postać April - choć nie przeczę, bardzo ją lubię.
no cóż, teoretycznie jej wiara nie popiera rozwodów, ale w dzisiejszych czasach już się na to nie patrzy - z tego co zauważyłam. ogółem boję się, że jedna katastrofa w życiu april i jacksona zapoczątkuje kolejne. nigdy nie wiadomo co wymyśli Shonda.
W dzisiejszych czasach kto patrzy na "czystość" przed ślubem, a patrzcie, jak April przeżywała utratę wianka... Możliwe, że się rozstaną jednak, nie wierzę, że Shonda wrzuci w fabułę dziecko skazane na śmierć lub bardzo upośledzone. Myślę, że umrze ono w łonie matki i to będzie nie do zniesienia dla April - w aborcję nie wierzę, sama na miejscu April bym tak postąpiła. Pytanie czy jest to postępek szlachetny czy egoistyczny - nie wiem, dziękuję wszystkim dobrym siłom że nie musiałam podejmować takiej decyzji... Nie ma litości to Shonda, oj nie ma...