PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=165277}

Chirurdzy

Grey's Anatomy
2005 -
7,9 123 tys. ocen
7,9 10 1 122864
6,7 7 krytyków
Chirurdzy
powrót do forum serialu Chirurdzy

Podobał mi się ten początek sezonu. Pierwszy odcinek lepszy od drugiego, więcej w nim było akcji i emocji.

Plusy:

+"Mężczyzna, który przeżył" - czyli Ridż "niezniszczalny" Webber. Po finale sezonu dziewiątego spisałam go na straty! Byłam pewna, że Shonda go uśmierci. Porażony prądem, leżący samotnie w piwnicy, w sfajczonym fartuchu, bez oznak życia. Było mi go szkoda, przecież Webber towarzyszył nam od początku serialu. Na szczęście Shonda go ocaliła, o czym dowiedziałam się jeszcze w trakcie wakacji, czytając spoilery (później zrezygnowałam, bo nie chciałam psuć sobie zabawy). Bardzo mi się podobało jak Bailey o niego walczyła i to że z Meredith uczynił osobę decyzyjną. Jest między nimi szczególna więź, myślę że Grey jest dla niego jak córka, której nigdy nie miał. Końcówka naprawdę świetna, kiedy się budził i z taką wdzięcznością patrzył na Mer.
I oczywiście na wyróżnienie zasługuje genialna narracja Webbera.


+ Śmierć Myszowatej i walczący o nią Derek- serio, nie spodziewałam się. Byłam kompletnie zaskoczona! Praktycznie do samego końca wydawało mi się, że ją uratują, że wszystko skończy się szczęśliwie, że Shonda nie odważy się uśmiercić kolejnej postaci. Faktem jest, że Myszowata miała odejście lepsze od Lexie. Derek walczył o nią, robił co mógł, by ją uratować. Co do samej sceny porażenia prądem to mnie nie powaliła... Jakaś taka nijaka i jeszcze ten Webber z otwartymi oczami. Za to popłynęły mi łzy w momencie, gdy jej matka dowiedziała się od Dereka o śmierci córki. Wzruszająca, przejmująca, muzyka i mina Dereka zrobiły swoje. Świetny klimat. Jeszcze odniosę się do uśmiercenia kolejnej postaci. Nie mam tego za złe Shondzie. Nie będę rozpaczała po Myszowatej, dla mnie nie była aż tak ważną postacią, bym miała roztrząsać jej śmierć.
Na uwagę zasługuje naprawdę świetna gra Patricka w tym odcinku. Kiedy przyszedł do Meredith (po śmierci Myszowatej) to jego mina mówiła po prostu wszystko. I rozczuliło mnie to jak opiekował się dziećmi. Facet troszczący się o maluchy -> + 100 do męskości!


+ Meredith jako ciocia dobra rada :) Każdemu wiedziała co powiedzieć, co doradzić, jak wesprzeć. Niby za wiele nie mogła zrobić, bo była przykuta do łóżka, ale na nią zawsze można liczyć. W takiej wersji lubię ją najbardziej. Świetna scena przy łóżku Webbera, kiedy ukróciła matkę Averego! Wspierająca Dereka i Bailey, kochająca matka, niezawodna przyjaciółka - chyba nic więcej dodawać nie trzeba. Z synkiem wygląda uroczo.A tak nawiasem mówiąc to podobał mi się też wątek z uspokajającym wszystkich dzieckiem :)


+ Alex i Jo - sceny w dyżurkach rozbroiły mnie! "Spałeś tu z moimi koleżankami?" I te miny Alexa! Lubię ich razem i im kibicuję. Mam nadzieje, że Shonda pozwoli tej dwójce się sobą nacieszyć, oboje zasługują na odrobinę szczęścia. W kolejnych odcinkach liczę na więcej scen z ich udziałem, zarówno na gruncie prywatnym jak i zawodowym.


+ Cristina i Owen, czyli ludzie niepotrafiący żyć bez siebie. Wiem, że ten związek niestety nie ma szans, ale cieszyły mnie te ich krótkie, wspólnie spędzone chwile. Owen bez tacierzyńskiego instynktu, zawadiacko spoglądający na Cristinę, to ten Owen którego uwielbiam! Intymne sceny z ich udziałem to po prostu klasa! Bez większej przesady, bez wulgarności - samo piękno miłości (nie czuję, że rymuję :D).


+ Medycyna - sporo przypadków, dużo się działo na izbie przyjęć. Wyłączając Webbera i Myszowatą to najbardziej zaciekawił mnie wątek tego starszego strażaka z pękniętą przeponą. Szkoda mi go było i również nie spodziewałam się, że umrze! Kolejne zaskoczenie. Obstawiałam, że genialni lekarze wykonujący niemożliwe operacje uratują wszystkich pacjentów. Wzruszył mnie moment, gdy do szpitala przyjechała jego żona :(


+ Wspominki - o Georgu, jego matce, o Izzie, Marku, o Elis Grey, Adele. Króciutkie, ale jednak podkreślające, że takie osoby były wśród naszych bohaterów. Może to wyszło tylko przypadkowo, a ja nadaje temu jakiś głębszy sens, ale zebrało mi się przez to na wspomnienia...


+ Alex i Arizona - tak "żem czuła", że to on będzie ją wspierał. Alex nie potępia, Alex po prostu jest. Liczę na rozbudowanie tego wątku. Świetny tekst rzuciła Arizona na widok Kareva i Jo w tym magazynku :D Podobała mi się też jej ortopedyczna metafora.


+ Trio, czyli Mer, Alex, Cristina i ich rozmowy. Uwielbiam, kiedy scenarzyści podkreślają ich przyjaźń, to są fundamenty i kwintesencja tego serialu. Oby więcej takich scen.


+ Kat i ofiara, czy ofiara przeradzająca się w kata? Callie i Arizona. Cały wątek świetnie poprowadzony. Dziś, po ochłonięciu nie jestem po żadnej ze stron. Oczywiście, Arizona zrobiła swojej żonie świństwo, nie będę jej usprawiedliwiać, bo nawet nie chcę tego robić. Callie jest twarda, ale widać że cierpi, że ciężko jej się pozbierać. Arizona zadała jej cios prosto w serce. Callie to silna kobieta, ale wszystko ma swoje granice. Została zdradzona drugi raz przez osobę, którą kochała, z którą była w związku małżeńskim!
Dobra scena na sali u Mer i tekst Torres o Lauren. Poszło Arizonie w pięty, oj poszło. Pijana Callie była genialna! Dobrze, że nie zrobili z tego większej dramy. Z drugiej strony szkoda mi było Arizony, zwłaszcza w końcówce. Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście. Scena na werandzie u Mer i Dereka przepiękna, wzruszająca i wywołująca ciary. Arizona nie ma serca z kamienia i tęskni za córką. Na dłuższą metę pomysł Callie może narobić więcej złego niż dobrego, dziecko to nie zabawka, nie można nim się wymieniać co kilka dni.
Ciekawi mnie ten wątek i mam nadzieję na szczęśliwy finał. Nie wyobrażam sobie Arizony i Callie osobno. Ludzie popełniają błędy, ale zasługują na to by dostać szansę. Nie mówię, że już od razu. Oczywiście, że nie. Czas leczy rany. Złość Callie przejdzie, ale miłość do Arizony nie. One są dla siebie stworzone!


+ Miranda Bailey wróciła! Oby na dobre! Taką chcę ją oglądać. Walczącą o swoich bliskich, twardą, nieustępliwą, rzucającą celnymi ripostami. Żadne ciepłe kluchy czy podlotki! Jak najwięcej przypadków medycznych dla Mirandy i interakcji z Webberem. Najlepszym wyjściem byłyby wspólne badania.

I jeszcze na plus:
Podobała mi się bardzo scena z Cristiną wykonująca kontrapulsację Webberowi i to w tak trudnych warunkach. Kolejny raz podkreślono jej geniusz medyczny. Do tego świetna przemowa Bailey o czasach, gdy Yang była stażystką i "gwiazdą" swojego roku. Wisienka na torcie - Miranda przytulająca się do Cris :)


Avery sprzeciwiający się matce! W końcu zachował się jak prawdziwy facet, członek zarządu, a nie jak synuś. Bardzo dobrze, że jej się sprzeciwił.


Historia kobiety, która mieszkała na zboczu góry i uratowała kilku strażaków. Fajna babka, było mi jej szkoda. Znowu straciła swój dobytek, czy to naprawdę takie dziwne, że chciała się dowiedzieć co z jej domem? Uważam, że to normalne i Stephanie zachowała się nieprofesjonalnie. Przynajmniej przeprosiła, więc za to plus.

Minusy:

- Catherine Avery, no co za wstrętne babsko! Rozumiem, że martwiła się o swojego faceta, ale to co wyprawiała przekraczało ludzkie pojęcie! Ochrona powinna wyprowadzić ją z galerii! Zachowywała się jak nawiedzona. Kim ona jest żeby robić w szpitalu takie zamieszanie i podważać kompetencje wybitnych specjalistów, którzy stawali na głowach byle tylko uratować Richarda? A scena na galerii gdy tak darła japę, by Bailey przestała operować z jednej strony nadawała się do jakiegoś horroru o wiedźmach a z drugiej nieźle się z tego uśmiałam. Ten jej wzrok i mina powalały :D Nie będę już krytykowała jej stylizacji, bo szkoda a to moich rąk, klawiatury i energii.


- Stażyści, zdecydowanie za dużo było ich w drugim odcinku. Nudy, zero emocji i bezsensowna strata czasu. Leah sprawia wrażenie zimnej, infantylnej i głupiutkiej dziewuchy. Czerwona kartka dla tej Pani. Stephanie trochę lepiej, chyba jeden z jej najlepszych odcinków, bo mnie nie irytowała aż tak jak w sezonie dziewiątym. Jo w relacjach ze stażystami mdła i nijaka. A naszego rodzynka było mi szkoda, zwłaszcza gdy przytuliła go matka Myszowatej. Niepotrzebnie tyle czasu im poświęcili. A scena kiedy postanowili pojechać ze strażakami jak dla mnie żenująca - to była jakaś parodia aniołków Charliego? Apeluję - MNIEJ STAŻYSTÓW.


- April, Matthew, Avery, wątek przewidywalny do bólu. Szkoda, że scenarzyści idą po najmniejszej linii oporu. April irytująca, sama nie wie czego chce, raz chce Averego, później paramedyka. Zachowuje się jak niedojrzała gówniara. Gotowa jest zrywać zaręczyny, a gdy Jackson ją odrzuca to robi jakieś szopki w kaplicy z zaręczynami. Brak słów. Obawiałam się, że akurat tą drogą pójdą scenarzyści :/ Avery unoszący się dumą, naiwny Matthew i April okłamująca samą siebie. Nie ma do niej sił. Jedyny plus jest taki, że Drew wyglądała świetnie w tych odcinkach!


- Żałuję, że w taki sposób pozbyli się Lauren. Liczyłam na jakieś sceny z nią i Callie. Szkoda :/

I jeszcze:
Za to ślub udzielany parez przez Averego i April był żałosny. Nudny wątek, zero emocji z mojej strony. Mogli sobie to darować. I oczywiście ślubu musieli udzielić Jackson i April, przypadek? Nie sądzę Rolling Eyes Nie wiem, to miało być romantyczne? Nie było.


O stażystach już pisałam, ale scena gdy się upili i nie potrafili nic wymyślić dobrego o Myszowatej po prostu żałosna.


Jak pisałam na początku pierwszy odcinek lepszy od drugiego. Wyciągnęłam średnią i moja ocena to 9/10. Świetne rozpoczęcie sezonu dziesiątego, oby tak dalej. Tylko niech zrobią coś z tą April, niech scenarzyści nie psują jej postaci. Matthew albo Avery, a nie tkwienie w zawieszeniu i oszukiwanie samej siebie! Z niecierpliwością czekam na to jak potoczy się wątek Arizony i Callie, Alexa i Jo, Mer i Dereka czy Cristiny i Owena. Liczę na dużo medycyny. Mam nadzieję, że serial znacząco lotów nie obniży i będzie przynajmniej na poziomie poprzedniego sezonu.


Pozdrawiam wytrwałych, którzy dobrnęli do końca :)

ocenił(a) serial na 10
Lineczka_filmweb

zgadzam sie z toba w 100% :) tylko we wspominkach brakowało mi Lexie i Teddy.

ocenił(a) serial na 10
Lineczka_filmweb

Trzeba pamiętać, że to serial Amerykański, więc ten wątek z kobietą ze zbocza miał nieść za sobą katastrofy, które nieraz nawiedzają Amerykę i to, że ludzie dalej chcą mieszkać u siebie, walczyć o rodzinę, przyjaciół. ;)
Sceny ze stażystami rzeczywiście nudne bardzo, bez emocji i większego sensu jak dla mnie. Mogli wymyślić coś na prawdę fajniejszego, a tak wyszło dość sztucznie.
Teksty Webber'a super, dawały do myślenia. Meredith w roli matki świetna! Ogólnie jak dla mnie odcinek nie powalał. Trochę zbyt przewidywalny w niektórych momentach, trochę za nudny w niektórych scenach, choć było też parę fajnych scen, np. Christina i Owen w 2 odcinku... :)

ifun

ja też się zgadzam:) April mogłaby się zdecydować na coś raz na zawsze, bo to się robi męczące, ale najbardziej w drugim odcinku mi się podobał (oprócz tych oczywistych scen) Owen, mówiący do Cristiny, że szkoda, że ich ostatni raz... i ten błysk w oku i to zdejmowanie fartucha w biegu, to był ten Owen który mi się zawsze podobał i sposób w jaki się do Cristiny odnosił na samym początku ich znajomości, to takie nienasycenie (bo inne słowo mi do głowy nie przychodzi) kiedy ją całował :)
a i jeszcze myślałam jak roztrząsali te informacje zapisane na nogach, że znalazł się tam jakiś lekarz, nowa postać w szpitalu i wpadnie tam potem z tymi strażakami uratowanymi i powie, że miał się zgłosić do pracy :P chociaż przyznam, że pomyślałam " a może wróci Burke?", tak jakoś za nim nagle zatęskniłam :) no i byłaby to jakaś komplikacja dodatkowa :)

ocenił(a) serial na 10
Marie_

nowy lekarz (najlepiej facet)- przydałby się :D moze zaiskrzyłoby między nim a Callie. a propo Torres mam wielka nadzieje, ze nie powróci do Arizony. od samego początku nie lubiłam Robins, a po tym co zrobiła Callie nigdy jej nie polubie.
ja nigdy nie tęskniłam za Burke'iem. bardziej ucieszyłabym sie z powrotu Teddy :)

ocenił(a) serial na 9
Marie_

Burke nigdy nie wróci, bo jednak ten aktor zachował się skandalicznie i dlatego został wywalony z serialu.

brudna91

wiem, że nie wróci, bo wiem jak się zachował i nie ma opcji, po prostu coś takiego przeleciało mi przez głowę w pewnym momencie i nawet sama się z siebie zaśmiałam, ale czasami nie kontroluję tego co mi do głowy przychodzi :P

ocenił(a) serial na 9
Lineczka_filmweb

Ja jednak myślę, że Cristina i Owen wrócą do siebie i to ona pójdzie na kompromis i będzie chciała mieć dziecko :)

ocenił(a) serial na 10
brudna91

To byłoby zaprzeczeniem postaci budowanej konsekwentnie przez tyle sezonów! Cristina nie chce być matką, nie chce mieć dziecka.

ocenił(a) serial na 9
Lineczka_filmweb

Wiem o tym, ale i tak aktorka odchodzi z serialu, więc musi być wielkie bum. A poza tym bardzo kocha Owena, a i także przekonuje się do dzieci.

ocenił(a) serial na 9
Lineczka_filmweb

Idealne podsumowanie odcinków :)
Mnie najbardziej wzruszyła ostatnia scena, gdy Mer mówi o tym, że jest rodziną Webbera (dobrze, że przeżył - nie wyobrażam sobie serialu bez niego).

Co do Cristiny (do Lineczka i Brudna) - aktorka powiedziała, że historia jej postaci będzie miała takie zakończenie, jakie chciałoby dla dr Yang większość fanów. Hmmm - tylko jak to zinterpretować: Cristina jest geniuszem i z jednej strony powinna się rozwijać, otrzymywać nagrody itd., ale wtedy będzie samotna... Podejrzewam, że większość z nas chciałoby ją widzieć jednak z Owenem i dzieckiem, no ale przecież ona nie może pozostać zwykłym kardiochirurgiem...