PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=165277}

Chirurdzy

Grey's Anatomy
2005 -
7,9 123 tys. ocen
7,9 10 1 122717
7,0 5 krytyków
Chirurdzy
powrót do forum serialu Chirurdzy

S 11 e 21

ocenił(a) serial na 6

Derek nie żyje - miał wypadek, a nieudolność i brak komunikacji lekarzy w innym ośrodku niż Sloan/Grey Memorial Hospital spowodowała, że nastąpiła śmierć mózgu. Meredith wydała zgodę na pobranie narządów i odłączono Dereka od sprzętu medycznego.

MarlaSinger1992

Moim zdaniem - kompletna katastrofa. Zanim zobaczyłam odcinek, gdzieś mignął mi spoiler o śmierci Dereka, ale do samego końca wierzyłam, że jednak Shonda nie zrobi fanom takiej przykrości.
Nawet nie wiem, od czego zacząć - po pierwsze cały sezon to jedna wielka masakra. Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeśli tak ma wyglądać teraz ten serial, to powinni go jak najszybciej zakończyć. A ten odcinek umocnił mnie tylko w przekonaniu, że Grey'sów już nie warto oglądać.
Po drugie - cała ta scena wypadku to jedno wielkie nieporozumienie. Przez cały odcinek ani widu ani słychu żadnego samochodu, a tu nagle z nieba pojawia się ciężarówka. Brawo, Shonda. Albo ten dzwoniący telefon - najpierw nie ma zasięgu i nie mogą wezwać pomocy, a potem cudownie po całej sytuacji telefon Dereka dzwoni. Brawo razy dwa, Shonda. I na koniec - wiem, że Derek był w szoku, zmęczony całym wypadkiem, et cetera, et cetera - ale po kiego groma ustawił samochód w poprzek drogi? Po prostu nie mam słów. Śmierć tak bardzo bezsensowna, że nawet nie wiadomo, co jeszcze powiedzieć. Facet, który przeżył postrzał i katastrofę samolotu zginął przez taką głupotę?
Po trzecie - Meredith. Wydała mi się taka jak nie ona. Szok, okej rozumiem. Tyle że jeszcze parę sezonów temu, kiedy myślała, że Derek nie żyje, mało co nie ześwirowała, a tu? Zero emocji i jeszcze to pocieszanie lekarki, która tak naprawdę nic złego nie zrobiła. Gdzie ta Meredith, która tak bardzo kochała swojego męża, że gotowa była za niego umrzeć? Liczyłam chociaż na to, że zanim odłączy Dereka od aparatury, skontaktuje się z Amelią, matką Dereka, kimkolwiek. Brak słów.
Oglądam ten serial od paru lat i naprawdę go lubię, dlatego tym bardziej szkoda mi tego, w jaki sposób pozbywa się tych najlepszych bohaterów (a propos - jeśli już Shonda chce wszystkich wywalić, to niech skończy cały serial. Brakuje tylko tego, żeby Mer w żałobie popełniła samobójstwo, czy cholera wie co innego). George, Burke, Lexie, Mark, Cristina. Jakoś dałoby to się jeszcze przełknąć, gdyby ci nowi bohaterowie mieli charakter, a to w koło Macieju wałkuje się wszystko to samo. Brakuje mi starej ekipy Grey'sów.

meryem_2

Ja dodam jeszcze jedno: czy oni w tym szpitalu naprawdę nie rozpoznali w pacjencie Dereka Shepharda - światowej sławy neurochirurga, który mieszka w ich mieście Seattle???? Zwłaszcza ten neurochirurg kiedy wreszcie przyszedł na salę operacyjną? Twarz Dereka nie była w żaden sposób zderformowana! Powinna być znana każdemu lekarzowi który czyta literaturę medyczną i wogóle interesuje się medycyną i zdobywa wiedzę. Kolejny absurd.

Yvaine

dokladnie, ten neurochirurg mowi Mer, ze to był dla niego zaszczyt, że sledził jego dokonania itd a tymczasem nikt go nie rozpoznaje.

ocenił(a) serial na 8
MarlaSinger1992

Dawno się tu nie udzielałam, ale muszę dać upust żalowi…

Oglądam ten serial od samego początku, mam do niego ogromny sentyment, gdyż dzięki niemu wydarzyły się w moim życiu bardzo fajne rzeczy. Znosiłam wiele absurdalnych pomysłów scenarzystów, zwłaszcza na tragiczne odejścia poszczególnych postaci (wiadomo, im serial dłuższy, tym wiarygodne, życiowe scenariusze po prostu się wyczerpują). Jednak to, co wymyślili na odejście Dereka sprawiło, że moja cierpliwość sięgnęła zenitu...

Patrick Dempsey chciał definitywnie odejść z serialu - ok, rozumiem i wcale mu się nie dziwię. Ale na litość boską: to była jedna z głównych postaci serialu od samego początku, światowej klasy chirurg pracujący w szpitalu pełnym (ponoć) najwyższej klasy specjalistów, a umiera, bo trafił do Szpitala Powiatowego w Bochni, gdzie z nielicznymi wyjątkami pracują same pętaki (zwłaszcza na chirurgii) i przez głupie błędy doprowadzają do śmierci jego mózgu. Jego żona przyjeżdża i zamiast zrobić tam rozpierduchę, sprawdzić szczegółowo, co po kolei robili i czego nie zrobili, wezwać kolegów z pracy (w końcu nie mieli daleko), ta bez większego dramatu zgadza się na odłączenie aparatury, „bo zbliża się weekend i trzeba zwolnić łóżko”. Wiem, że Meredith jest lekarzem, zna procedury itd. Ten serial jednak od samego początku jest o tym, że lekarze to też ludzie i że o każdego pacjenta walczą do samego końca, a żeby go uratować, próbują wszystkich, nawet najbardziej innowacyjnych metod. Tu zaś umiera miłość jej życia i jedyne, co ona robi, to pogłaskanie po głowie i powiedzenie „Już dobrze, możesz odejść, poradzimy sobie bez ciebie”. No k… mać.

Od kilku sezonów marzę o zakończeniu tego serialu, bo chciałabym obejrzeć go do końca. Jednak mam już tak dość, że chyba nie dotrwam i podziękuję.

ocenił(a) serial na 7
kangaroo94

sorki ale gdzie oglądacie odcinek 21 ??? myślałam ze będzie det w 20 obejrzałam cały jak na szpilkach i nic
proszę link lub cosik dzięks

ocenił(a) serial na 6
kangaroo94

A co więcej Meredith miała zrobił w sytuacji bodajże śmierci mózgu i niewydolności wielonarządowej? Wzywanie innych byłoby bez sensu bo nie powiedzieliby jej niczego innego ponad to co sama już wiedziała. Niestety, na skutek opieszałości lekarzy i braku doświadczenia, Derek z pacjenta z szansą na wyleczenie trafił do punktu "beznadziejny przypadek". W takiej chwili Meredith nie pozostała żadna inna opcja jak odłączenie go od aparatury i pozwolenie odejść w spokoju bez przedłużania bezcelowej wegetacji. Zdaję sobie sprawę, że to co mówię wydaje się bezduszne ale takie realia nakreślili scenarzyści. Akurat tego to bym się aż nadto nie czepiał, ponieważ przedstawiono to w dość logicznym świetle. Bardziej można by skrytykować niewiedzę związku z tym jakiego pacjenta dostali i kim on był. Jak już ktoś wyżej wspomniał, nie widzę możliwości aby nikt nie znał Shepherda, który ostatnimi czasy podjął pracę dla samego prezydenta.

tomb2525

Shonda powiedziała, że smierc Dereka otwiera nowy niezapisany niczym rozdział w historii Mer. Tak sobie mysle, ze od początku serialu dziwiło mnie, że jest to "Grey's anatomy", poznaliśmy Mer jako główna bohaterkę i narratorkę, ale przez cały czas było jakoś mało tej Grey w tym Grey's A. Najpierw przyćmiła ją Christina - wybitna, od początku chirurg przez wielkie "Ch", później Derek - światowej sławy neurochirurg, ktoremu chociazby z racji doświadczenia/stażu pracy Mer nie mogłaby zawodowo dorównać. Nie ma juz Christiny, nie ma juz Dereka, wiec moze w koncu czas na Meredith? Moze tak to sie ma zakończyć? Ukazaniem wreszcie jej w najjasniejszym swietle, moze jej kariera sie rozwinie, dokona jakiegos mega odkrycia, dostanie nagrode Harper-Aver'ego i bedzie naj, naj, naj? Kiedy miała usunąć sie w cien i wyjechać za Derekiem do Waszyngtonu Christina kazala jaj nie zapomnieć, ze to ona jest najważniejsza. "You are the sunshine"... A ten wątek, że Mer nie straciła ani jednego pacjenta od kiedy Derek wyjechał... ?Wraca, bach, ginie pacjent. I ta rozmowa z Alexem, ze "jest lepsza bez niego"... Moze do tego właśnie teraz wszystkiego zmierza. Oto nadchodzi Meredith. Zobaczymy....

ocenił(a) serial na 6
EvitaPM

Nie powiedziałbym aby Meredith było mało. Na moje, to bardzo wiele dzieje się wokół jej osoby i za każdym razem to właśnie ona jest w centrum. To, że często na ekranie przejawiali się inni świadczyło tylko o uzupełnieniu głównego motywu serialu jakim była biografia Grey. Jakby nie patrzeć, "Chirurdzy" są szczegółowym zapisem jej życia, przy czym niemożliwym byłoby zmarginalizowanie takich osób jak Christina czy Derek, którzy przecież byli nieodzownym elementem jej codzienności.

Czy Christina ją przyćmiła? Nie powiedziałbym. Siłą Christiny była przede wszystkim osobowość, która mocno dawała o sobie znać, co nie oznacza że przez cały czas była w centrum. Meredith również zaznaczała swoją obecność, nie pozwalając strącić się z piedestału. Oczywiście ocena tego zależy od naszego prywatnego spojrzenia, ale osobiście nie wyciągałbym wniosków dotyczących rzekomego przyćmieniu Grey. Nigdy nie odniosłem wrażenia jakoby Mer była tą drugorzędową postacią. Raczej przeciwnie.

Co zaś się tyczy przyszłości Meredith. Shonda przez cały sezon 11 budowała bazę pod obraz Grey jako świetnego chirurga nieograniczonego rzeczami drugorzędnymi. Widzieliśmy jak dziewczyna odżywa, jak działa i funkcjonuje nie będąc już sprowadzoną do roli matki i ojca. Oczywiście nie wyobraża ona sobie życia bez Dereka, ale nie oznacza to że takowe jest niemożliwe. Wydaje mi się, że śmierć Dereka stanie się punktem zwrotnym w jej egzystencji, który wprowadzi ją na kompletnie nowe tory. Shonda najprawdopodobniej planuje przedstawić Meredith jako odwrotność swojej matki, czyli jako kobietę która wolną, umiejętnie łączącą profesję chirurga ze swoimi zobowiązaniami prywatnymi, na polu których Elise poniosła przecież porażkę.

tomb2525

Rozumiem Twoje odczucia, ja to widze inaczej przy czym głownie chodzi mi o to jak jest przedstawiana kariera Mer. Na początku, gdy poznalismy ją jako główną bohaterkę, córkę słynnej matki, myslalam, że to będzie lekarz, ktory zawojuje światkiem w Seattle Grace Hospital. Tymczasem tak sie nie stalo. Pisząc, ze Christina ja przyćmiła mam na mysli jej dokonania zawodowe - sukcesy na sali opercacyjnej, przełomowe odkrycie, nagrode Harper-Avery (której niesłusznie nie zdobyła) itd. Derek - podobnie, wielkie sukcesy i splendor. A Mer - owszem swietny chirurg, ale nie wyrozniajacy sie niczym szczegolnym (na tle wspomnianej dwójki). Stoi w szeregach z Webberem, Baily, Torres itd. Jakies szczegolne sukcesy ją omijały. Jeśli teraz to sie zmieni to bedzie to mało wiarygodne, o ile kariera ma isc w parze z udanym macierzynstwem. Nie kupuję udanego samotnego wychowywania dwójki (trojki???) dzieci z byciem chirurgiem pierwszej ligii. No ale tak jak juz pisalam wcześniej, dla mnie wątek Mer i Dereka jako rodziców był juz długi czas niewiarygodny, bo nie tak wygląda zycie z małymi dziecmi a Mer przeciez aspiruje do bycia świetną matką, nie taką jaką sama miała. A z innej beczki to uderzają mnie prorocze słowa w tych ostatnich odcinkach. Mer szykuje sie do wysjcia z dziecmi, pyta Zole kto sie nigdy nie spoznia (-"chirurdzy"), a dlaczego ("bo jak ch.sie spozniaja to umieraja ludzie"). Derek umiera bo neurochirurg , zajęty obiadem, zjawia się po 1,5 h (miał byc w ciagu 20 min).... brrrr

ocenił(a) serial na 10
MarlaSinger1992

ha.. Shonda tak przewidywalna jak Mer w ciazy

ocenił(a) serial na 10
MarlaSinger1992

ten odcinek to jeden wielki wyciskacz łez.