Czy jest choć jedna osoba której ten odcinek się nie spodobał? Naprawdę bardzo dobry z wyjątkiem Meredith ale to od pewnego czasu standard.
p.s. 1 Geena Davis jest mega świetna
p.s. 2 Z zapowiedzi odc 12 wynika, że Meredith zdradza Dereka choć pewnie ma to tylko tak wyglądać
Odcinek mega. Bardzo ciężki emocjonalnie. Wydaje mi się, że Mer żadnego kochanka nie ma, ale ciekawe jest gdzie pojechała i z kim miała się spotkać(aż się prosi, żeby to była Cristina, ale raczej czcze nadzieje).
Moim zdaniem najlepszy odcinek tego sezonu
Powinien być dopisek-zakaz oglądania kobietom w ciąży. Poryczałam się jak dziki osioł.
Odcinek nudny, wydumany, a Owen mnie załamał...Meredith na pewno do Cristiny pojechała, bo gdzie indziej
jeden ze smutniejszych odcinków serialu ostatni raz ryczałam tak jak umierał Danny ,i jak George umierał, ale smutek April i Jacksona mnie powalił
strasznie refleksyjny i przykry , no i Amelia której dziecko żyło tylko kilkanaście godzin...
co do Mer to nie wiem dokąd poleciała ale na pewno nie na seks
tak jak większość uważam, że odcinek bardzo ciężki, jednak jeden z najlepszych w serialu.
swoją drogą, rola April- wszystkie emocje które może odczuwać kobieta w takiej sytuacji- bardzo dobrze zagrane :) dotychczas uważałam jej grę aktorską za jednostajną ale w sumie do tej pory jej postać nie była aż tak rozszerzana.
Moje typy:
1. Pojechała gdzies sama, pobyc w samotnosci, odpocząć (?) od dzieci, pracy, wyspać się, nic nie robic itd itd.
2. Pojechała do Christiny
3. Nie wie gdzie była i po co - Alzhaimer
Mam pytanie - oglądałam po angielsku i nie zrozumiałam, czy April zdecydowała się jednak usunąć ciążę poprzez ten wcześniejszy poród czy nie miała wyjścia i nie dało się donosić tej ciąży?
Zdecydowała się, bo zrozumiała,że jej dziecku łamią się kości w jej brzuchu i, że cierpi.
Mega smutny odcinek ;<
Masakra z Averym i Kepner.
I to chyba jedyny minus.
Plusiki za:
+ Herman <3
+ wątek ze świeczkami <3
+ Amelia i Owen się do siebie zbliżyli
+ gdzie poleciała Mer???
Odcinek świetny,bardzo klimatyczny. Tyle sezonów już nakręcono, a serial ciągle potrafi zainteresować, i ciągle z przyjemnością się go ogląda.
Może tajemnicza, puki co, podróż Mer będzie powiązana z jakimś powrotem do serialu. Zmartwychwstania nie przewiduję:)
Nie mam pojęcia kto mógłby to być, Meg ucieszyła się na widok tego kogoś, a w zwiastunie było,że nie dotarła do męża. Więc trzeba czekać.
No ale z czyim? Izzie na pewno nie wróci, Cristina też odeszła definitywnie.
Jak dla mnie pojechała do tam, ale żeby coś zdziałać, np. przenieśc badania Dereka z powrotem do Seattle.
Odcinek ciekawy, dobrze że nie było cudu, choć smutno się zrobiło ;(
Co do wyjazdu Mer stawiam, że poleciała do męża ;)
I wątpie by go zdradziła w kolejnym odcinku ;)
Jak na razie najlepszy odcinek tego sezonu.Serial zaczynał już przynudzać a tu proszę taka dawka emocji,tego mi brakowało ostatnio w tym serialu!
Z reguły bardzo ciężko jest mnie "rozmiękczyć" bo widziałem już w życiu tyle, że się po prostu uodporniłem, ale ostatni odcinek rozwalił mnie doszczętnie. Wieńczące epizod końcowe minuty to jedne wielkie pasmo niekończącej się burzy emocji pomieszanej szokiem, niedowierzaniem ale i prawdziwym smutkiem. Shondzie udało się wytworzyć niesamowitą więź pomiędzy widzem, a bohaterami, co w mojej opinii jest szczytem umiejętności scenopisarskich scenarzysty. Niewielu potrafi opanować tą sztukę i niewielu potrafi wprowadzić ją w życie. Jej się to akurat udało, zresztą nie pierwszy raz. Dramat April i Jacksona był prawdziwy, przejmujący, namacalny, powalający z siłą huraganu.
Jeżeli chodzi o całą resztę to też nie ma się do czego przyczepić. Amelia i Herman to obecnie dwójka najbardziej interesujących dla mnie postaci, więc im więcej poświęconej im uwagi tym lepiej dla mnie jako widza. Zrobienie niewielkiego echo do wydarzeń z Prywatnej Praktyki było naprawdę ciekawym zabiegiem. Od samego początku zastanawiałem się, czy temat dziecka Amelii kiedykolwiek w Greysach wypłynie i kto będzie tym, który się o tym dowie. Ogólnie, postać pani neurochirurg jest niezwykle ciekawa pod względem charakterologicznym i liczę na to, że na długo zagości w serialu. A wracając do Herman. Jej siłą jest przede wszystkim świeżość, niewzruszenie, typowo medyczne podejście do pracy. Kiedy resztą posiadająca kilogramowy bagaż emocji podchodzi do wszystkiego z pozycji nadmiernego utożsamiania się z problemem, ona bierze sprawę od taktycznej strony, idąc w bezpośredniość. Nie oznacza to jednak, że jest kompletnie pozbawiona empatii. Wyznaczenie granic z sprawie dziecka April i Jackson jest tego wyrazem. Ogólnie, to duża zasługa w sukcesie Herman leży po stronie Geeny Davis, która w tej roli (przynajmniej takie mam wrażenie) czuje się jak ryba w wodzie. Dzięki niej kompletnie nie czuję braku Christiny i fenomenalnej Sandry Oh.
Na pewno nie. Myślę, żer te wydarzenia bardziej ich umocnią i będą razem przeżywać trudne chwile.
Bardzo mozliwe. Nie zdziwię sie jak April będzie znowu zamęczać gadaniem o Bogu, że to był test, który oblała, ze decydując sie o zakończeniu ciąży zrobiła wbrew sobie i Jemu, ze to wszystko przez Jacksona i jego brak wiary itd itp.
Amelia zagosci na dlugo - zajmie niejako miejsce Dereka bo z tego co slyszalam ma sie zegnac z serialem.
Patrick Dempsey podpisał już kontrakt na kolejny sezon serialu, więc masz raczej błędne informacje.
Ja z tym odcinkiem miałam problem od strony medycznej. Skoro dziecko miało tak słabe kości, że mogły się łamać nawet w brzuchu April, to po jaką cholerę wywoływali jej poród siłami natury (który mógł zmasakrować dziecko) zamiast zrobić jej cesarkę? Jeśli ona obawiała się bólu jaki może odczuwać maleństwo w jej łonie, jakby mogła się zgodzić na coś takiego? Ta nieścisłość bardzo zepsuła mi ten odcinek. Mogliby wziąć pod uwagę, że niektórzy, co to oglądają, są lekarzami.
Zgadza się, ale pewnie te pomyłki biorą się z założenia, że Kepner miała zobaczyć swoje dziecko i miało to być romantyczne, słodkie, smutne i łzawe. Gdyby zrobili jej cesarkę wśród tej całej aparatury nie uzyskali by zamierzonych reakcji.
Podobnie sprawy miewają się z operacjami i szansami przeżyć pacjentów. Nie jestem lekarzem, ale pacjentka miała bardzo obciążone serce i moim zdaniem powinna była umrzeć. Jednakże wtedy nie pokazali by takiej szczęśliwej rodzinki. Można również zwrócić uwagę na to, że dziecko tak wyczekiwane i zadbane - dziecko lekarzy - umiera, a druga kobieta chodzi dziewięć miesięcy w ciąży, jeździ na polowania i można powiedzieć, że aż tak o siebie nie dba - i proszę - zdrowe dziecko.
Ja w ogole nie wiem jak to możliwe, że się nie zorientowała. Takie sytuacje się zdarzają bardzo, bardzo rzadko. Nic nie czuła? Mdłości, nadmierny apetyt, zmiany nastroju, brak okresu, kopanie i tak dalej. No i masz racje: wysilała się fizycznie, jadła pewnie jakieś niezdrowe jedzenie, piła alkohol, możliwe, że paliła papierosy, a dziecko i tak urodziło się zdrowiutkie.
Sa takie przypadki, był nawet swego czasu program zdaje sie w TLC o kobietach, ktore o ciazy dowiadywały sie w trakcie porodu ;)
Szczegolnie jak kobieta jest otyła, ma nieregularne miesiączki, albo w ciąży plamienia przypominajace okres oraz gdy ciąża przydarzy sie w trakcie stosowania pigulek.
Ale też nie zawsze ciąża oznacza brak okresu. W którymś sezonie była kobieta z dwoma macicami: ona i jej facet myśleli, że dzieci to bliźniaki a okazało się, że babka ma dwie macice i jedno z dzieci nie jest jej faceta. Co z takimi kobietami, które mają dwie macice? W jednej rozwija się dziecko a druga? Z resztą nawiążę każda kobieta jest inna, to i każda ciąża jest inna, jak i kolejne u tej samej osoby ;)
Niestety ale oglądanie chirurgów, jeśli się ma jakieś pojęcie o medycynie, nawet znikome, to nie jest dobry pomysł.
Mnie głównie rozkleiły mnie dwie sceny: kiedy ten mąż nie mógł uwierzyć że ma dziecko i po raz pierwszy zobaczył swoją córkę oraz scena, gdy Katherine rozmawia z April i Jacksonem na początku. Powrócili chirurdzy gdzie znowu z zapartym tchem oglądam i wątki lekarze i pacjentów.
Dokladnie, cały czas sie zastanawiałam jak to mozliwe, aby dziecko z lamlowoscia kosci mogło rodzic sie naturalnie?? Przeciez połamałoby sie przeciskając przez drogi rodne.... w takim przypadku w gre wchodzi tylko cesarskie ciecie! Czy to dziecko pozniej, gdy trzymali je w ramionach zylo? Bo przeciez to skrajny wczesniak, 24 tc, nie obyłoby sie bez inkubatora, respiratora, calej machinerii itd. Chyba ze od razu zdecydowało, ze ma umrzec... nie wiem.
Przecież było widać ewidentnie, że od razu zdecydowali że nie będą go utrzymywać przy życiu. JA na miejscu ich zrobiłabym niestety tak samo.
Wywołanie porodu nie miało na celu ratowania dziecka, ale umożliwienie mu spokojnego odejścia. Ich synek nie miał szans na przezycie, a April zrozumiała, że cierpiałby w jej brzuchu.
Tak wiem, niemniej dziwie sie, ze pozwolono przyjsc mu na swiat drogami natury sprawiając mu w ten sposob dodatkowy bol. April trzyma to dziecko w ramionach - zywe skoro mowi, ze scisnął jej palec - a ja jestem zdzwiona, ze to dziecko jest takie spokojne, nie placze, skoro cierpi. Tak jak ktos tu pisał, medycznie nie trzyma się to kupy.
Może przez morfinę? Tam chyba jej się normalnie używa do operacji, może April dostała dawkę i trochę otępiło to zmysły (w sensie odczuwanie bólu) dziecka
Nie przepadam za Meredith, ale jeśli jej dziwny wyjazd i zachowanie nie zostanie wytłumaczone chorobą, to zrobią z niej naprawdę bezduszną osobę! Widziałam komentarze na yt i ludzie też to zauważyli- przez calutki odcinek absolutnie wszyscy okazywali wsparcie i myśleli o Averym i April, każdy zapalał świeczkę, był smutny! A Meredith tam nie było, nie zapaliła nawet tej świeczki, spędziła dzień usilnie szukając niańki żeby móc uprawiać seks z mężem w weekend.... Widziałam, że niektórzy myślą że może mieć odmianę demencji "fronttemporallobe dementia" któa się niby ujawnia w młodym wieku i powoduje też apatyczność i brak zainteresowania otoczeniem,innymi ludzmi... To by może coś wyjaśniało,bo jeśli to cokolwiek innego- chocby wyjazd do Cristiny, to wg mnie nic nie usprawiedliwia jej myślenia tylko o tym w TAKIM dniu, kiedy jej przyjaciele przeżywali coś takiego
Dokładnie tak. Nawet Alex poszedł do tej kaplicy zapalić świeczkę, a Mer w swoim świecie. Skrajny egoizm- najpierw Cristina, potem Alex mieli być na każde zawołanie Meredith, a jeśl ktos jej potrzebuje to nawet tego nie zauważa. Żeby brać, trzeba dawać.
Btw, dodam jeszcze, że niańka cały dzień siedziała w szpitalu czekając aż Mer ruszy tyłek i znajdzie dla niej 5 minut.
Cos dziwnego dzieje sie z tą postacią. W 1 sezonie to wokól niej snuła się cała fabuła, potem odeszła w cien, teraz zachowuje sie z kolei dziwnie (egoistycznie). Coz Derek juz nie ten, Meredith juz nie ta... Ona generalnie czesto powtarzała ze nie chce byc taka jak jej matka, natomiast ja zastanawiam sie jak ona ogrania "dom" skoro w ogóle jej w nim nie ma a jak juz ma wolny czas to nie spieszy do dzieciaków tylko np. ląduje na pogaduchach w swoim byłym domu (u Alexa), barze itd. Mnie w ogole rozbrajają te sceny z ich domu - Derek wraca po pracy szykuje się do wyjazdu a dzieci jakby nie było. Nikogo nie trzeba nakarmić, przewinąć, wykapać, zabawić. nic. Rzeczywistosc z dziecmi tak nie wyglada ;)
taa wszyscy tam wolą siedzieć godzinami w szpitalu i gapić się na drukarkę 3D, zamiast zajrzeć do dzieci,ktore siedzą cały dzień w żłobku piętro wyżej :/
Tak, dzieci Mer są w żłobku, ale co z synem Bailey. On już przecież chodzi do szkoły i ktoś powinien go odebrać ze szkoły, zrobić obiad. A przecież ona jak i Ben siedzą całymi dniami w szpitalu.
Jedynymi rodzicami, którzy odbierają dziecko ze żłobka są Arizona i Callie. Nawet przed rozwodem zawsze mówiły "dziś Ty ją musisz odebrać, bo ja mam operację".
Mimo wszystko momentami można zauważyć jakiś realizm w kontaktach z dziećmi, choćby wtedy kiedy Zola upadła (nie pamiętam dokładnie, w każdym razie wtedy kiedy Mer miała operować z Cristiną).