Po obejrzeniu 18 odcinka 9 sezonu, poczułam się jak w 2006 roku, w drugim, moim ulubionym sezonie. Chirurdzy wrócili na dobrą drogę, odcinki co raz ciekawsze, utrzymujące poziom sezonów 1-4; myślę, że to ten czas kiedy wszystkie nieszczęścia po prostu się skończyły. Zdrowe dziecko Meredith, szczęśliwi Owen i Christina, jedyną wadą tego sezonu jest to, że wszyscy są tacy dorośli, uwielbiałam ich jako stażystów. Podsumowując cieszę się, że Grey's Antomy wraca w starej, dobrej wersji.
Co o tym sądzicie?
Zdecydowanie tak! Odcinek był napr. faJNY, nareszcie jakiś w pełni pozytywny plus - grey sloan hospital - taki pięny pomysł!
Fajny jest taki wesoły odcinek, sielski taki. Boję się niestety, że to cisza przed burzą i nagle spadnie komuś sufit na głowę. Skoro dziecko Meredith i Dereka jest zdrowe to musi byc jakas inna tragedia. Dawno nikt nie zginął ani nie stracił chociaż palca. Pamiętajcie, że to jest Grey's anatomy- ten serial nie istnieje bez dramatów.
Mi też zaczyna się coraz bardziej podobać,ale co do tej dorosłości czy ja wiem? spójrz chociaż na Webbera z jednej strony jeste taki surowy,poważny i odpowiedzialny a z drugiej ten błysk w oku kiedy trzymają się go żarty tak jak w tym odcinku :) rozwaliła mnie scena jak ten cały chłopak Jo się zbliżał a on nagle uciekł od Kareva jak mały chłopiec-to nie było zbyt dorosłe zachowanie ;P
Co do Callie i Arizony cieszę się że ten ich problem powoli zmierza ku końcowi,jakoś się z tym uporają,z Mer i dzieckiem też jest ok,wszystko się dobrze układa ale tak jak napisał/a alien_2 to może być "cisza przed burzą" ale oby nie...