Cień i kość
powrót do forum 1 sezonu

Zdecydowanym plusem serialu jest uniwersum i warstwa wizualna. Bardzo ładnie zrobiony film, jedyne, czego mi brakowało to większa różnorodność poszczególnych społeczności - w grze o tron od pierwszego sezonu widzimy różnice w ubiorze, wystroju wnętrz czy wzornictwie poszczególnych regionów, samo zróżnicowanie w fałnie jest widoczne już w pierwszym odcinku, gdy Cersei otula się lisim futrem a mieszkańcy Winterfel noszą futra wilków. Tutaj wyróżniali się jedynie czarodzieje i Inej, a szkoda. Brakowało też poszerzenia tematu wojny i interesów; roszczenia państw były praktycznie zepchnięte na margines, wspominane w króciutkich dialogach, z których ciężko było wywnioskować, o co dokładnie i dlaczego chodzi, oraz jakie strategie są podejmowane w celu realizacji dążeń - chciałabym zapytać w tym momencie osób, które czytały książkę, czy te wątki były rozwinięte? Czy książka bardziej się skupia na przedstawieniu w obszerny sposób uniwersum?
Uważam, że tak ciekawy świat zasługuje na zdecydowanie lepszą fabułę i postaci - niestety, wątek główny to schemat powielany w połowie książek dla nastolatek, który już dawno się przejadł. Alina oczywiście nie ma żadnych cech charakterystycznych poza super mocą, do której jest predysponowana, przez cały serial nie zrobiła niczego, co by wymagało od niej wysiłku - moc się uruchamiała i po sprawie. Reszta bohaterów nie wypada lepiej. O Malu niewiele można powiedzieć, jest postacią zupełnie płaską, którego motywacja to kolejny powielany motyw. Wrony wypadły trochę lepiej - oczywiście to wszystko już było, jednak przerysowane sztampowe postaci lepsze są od tych tragicznie mdłych. Na plus wyróżnił się generał - mimo, że jego historia była bardzo oczywista i naiwna, gra aktorska rekompensowała głupotki fabularne. Ogromną zaletą produkcji są też słodkie kozy, wypadły znacznie lepiej od większości aktorów.
Fabuła była niesamowicie przewidywalna i bardzo naiwna - by nie spoilerować za przykład podam motyw kozy z odcinka bodajże 7, czy nagłe spotkanie po uroczystości z 6. Bohaterowie byli głupi i głupoty popełniali, ratowało ich zawsze deus ex machina. W działaniu trudno dopatrzeć się konsekwencji, dobrej strategii (oczywiście wątek wron zawierał opisy strategii, wyglądało to jednak tak, że drużynie wszystko po prostu wychodziło i na koniec ten poważny kuternoga opisywał, jak błyskotliwie to zaplanował). Serial był absolutnie niewymagający, wszystko w nim działo się samo i nie pozostawiał miejsca na refleksję nad wydarzeniami.
Wątki romantyczne to chyba jedna z większych wad - postaci bez charakteru kochają się bo tak, osobowość czy zawiłość relacji jest przeźroczysta, żeby uwiarygodnić uczucie wykorzystywane są schematy, które kojarzy każdy, kto czytał w dzieciństwie książki podobne do zmierzchu. Motywacje nie są wiarygodne, w związku z czym trudno relacjom kibicować (ba, trudno się powstrzymać przed przewijaniem oklepanych dialogów). Psychologizacja postaci w tym filmie nie istnieje, więc też do żadnej postaci się nie przywiązałam, kibicowanie ulubieńcowi zamieniło się w kibicowanie siłą zła, by najbardziej irytujące postaci zostały przez nie zlikwidowane.
Rozumiem, że serial zrobiony jest na podstawie książek, czytałam jednak, że część rzeczy jest zmieniona. Skoro twórcy nie chcieli idealnie odzwierciedlić książki, mogli wykorzystać świat w ciekawszy sposób, nadać komuś charakteru, pominąć coś sztampowego, wprowadzić oryginalne wyjaśnienie jakiejś kwestii.
Klimat był bardzo przyjemny więc szkoda, że wyszło tak nudno.

lehti0

Bardzo trafna recenzja, w moim odczuciu. Pozdrawiam