Właśnie nadrobiłam wszystkie odcinki i ciężko zliczyć, ile razy czułam zażenowanie w trakcie którejś ze scen. Do tego zażenowania należy dodać ogromną infantylność, przewidywalność i schematyczność. Nie mniej, ogląda się to z jakimś przyjemnym luzem i takim swobodnym vibe'em. Fajnie też, że nie ma jakiegoś upychania na siłę wątków propagandowych. Mam też sentyment do Karate Kid, więc całościowo oglądało się to przyjemnie, jednak aż taką fascynację ciężko zrozumieć.