Właśnie skończyłem ten serial, wszystkie 6 sezonów po kolei. Pierwsze co się rzuca w oczy, to że te lata wcale nie były takie cudowne dla Kevina - właściwie od początku prześladował go pech i wszystko obracało się przeciwko niemu, nie zawsze znajdując pozytywne rozwiązanie. Im dalej w serial, tym bardziej to widać - Kevin jest coraz bardziej ponury i w ostatnich sezonach praktycznie wcale się nie uśmiecha, tylko robi się wiecznie zły i wybuchowy. Trudno mu się dziwić, bo naprawdę nie miał szczęścia w życiu. Oczywiście jak to nastolatek nieraz podejmował głupie decyzje, które potem miały swoje konsekwencje. Również z Winnie od początku mu się nie układało i ten wątek związku z nią od początku mi się nie podobał, przypominając brazylijską telenowelę - co chwilę kłótnie, rozstania i ponowne powroty i tak w kółko. Jedyne czego można pozazdrościć Kevinowi to niebywałe powodzenie u kobiet, praktycznie każda poznana dziewczyna od razu na niego leciała.
Również postać Wayna mnie irytowała, pewnie taka właśnie miała być, ale jego głupota i złośliwość w kierunku brata była trochę przesadzona. Dopiero w ostatnim sezonie stał się odrobinę mądrzejszy.
Ogólnie serial jest świetny i bardzo dobrze pokazuje problemy nastolatków, narastające wraz z ich dojrzewaniem. Dobra jest też postać ojca - mrukliwego gbura, zmęczonego życiem i pracą, z którym praktycznie nie da się o niczym porozmawiać i troskliwej matki, obie postacie były świetnie wykreowane. Również mądrości wygłaszanych przez narratora dobrze się słucha
Gdyby nie irytujący związek z Winnie i postać brata, jak również nie do końca trafiony tytuł, to serial miałby u mnie wyższą notę, ale i tak jest warty obejrzenia - choć niektóre odcinki to typowe zapchajdziury, żeby tylko wstawić cokolwiek, to całość jest mądra i wciągająca.