Jestem ogromnie rozczarowana finałem, w którym twórcy pędzili na łeb na szyję i zaserwowali nam mnóstwo nielogicznych i niedopowiedzianych wątków czy nagłych, niczym niepodpartych, przebłysków bohaterów o tym jak rozwiązać zagadkę.
Mimo wszystko wkręciłam się w serial i nadal rozmyślam nad pewnymi tematami, które nie zostały wyjaśnione.
1. Jak dzieci z Adą przetrwały tyle czasu pod ziemią, ubrane w stroje niezbyt przystosowane do przebywania w takich warunkach? Czy ta krew skrzypłoczy, którą Adą im wstrzykiwała dała im jakąś super odpornosc? Choć gdy dwójka dzieci się odnalazła to były w hipotermii.
2. Czy było wyjaśnione czemu Illse miała możliwość pojawiania się w wizjach Ady i Leny, sterowania nimi, a potem mogła wrócić do portalu. Czy pojawiała się też w wizjach Ewy i było to jedną z przyczyn jej depresji?
3. Wychodzi, że te kilkanaście lat nad zaporą Lena próbowała po raz pierwszy dostać się do portalu z Adą (kiedy niby probowala ją utopić). W końcu do jego otwarcia potrzebne były 3 kobiety (one plus Illse) ale co z 5 dzieci, które również były potrzebne do całego rytułalu?
4. O co chodziło z tym blond pasemkiem, które nosiła każda babka z tej rodziny (poza Ewą).
5. Co z Czarnecką? Chyba po prostu się otruła ale szkoda, że jej wątek całkowicie pominięto w rozmowie Rafała z komendantem.
6. Czy na serialowe Vril składał się ktoś jeszcze poza Illse, jej dwiema koleżankami i tym mentorem, od którego Illse dostała kryształ? Mogli ciut bardziej rozwinąć wątek tego stowarzyszenia i eksperymentów które robili ze skrzypłoczami, ich celowości itp.
I czy ten portal był stworzony już wcześniej czy Illse z koleżankami to wykreowała?
7. Czy było wyjaśnione po co Sznirel zabrał tą dziewczynkę spod szkoły, którą potem znalazla u niego Lena? A tak wgl to on był mężem Illse czy coś źle zrozumiałam?
8. Nie rozumiem po co na początku był tak często poruszany temat wyprawy na Antarktydę, podczas gdy później całkowicie o nim zapomniano. Na pewno rezygnacja z wyjazdu życia pokazuje determinację Leny ale głupio, że tak to ucieli.
Serial tak dobrze się zapowiadał, szczególnie w pierwszych odcinkach, gdy była przewaga wątków kryminalnych nad paranormalnymi. Tajemniczy klimat Wałbrzycha, mnóstwo teorii spiskowych dot. czasów II w.ś i kompleksu Riese, niezbadane podziemia. Mieli super materiał wyjściowy, a zamiast tego wymyślili jakąś bzdurną opowieść o otwieraniu portali.
W ostatnich minutach niemiłosiernie wkurzyło mnie jeszcze zmarnowanie czasu na bezsensowną scenę Rafała z Luką, a na podarowaną policjantowi mandarynkę ręce mi opadły.
Dobrze są zadane te powyższe zapytania...
Kto był autorem proroczego Komiksu?
...
Podsumowanie zgodne też i z moim odczuciem ( vide wątek:zmarnowany potencjał ).
...
Dla mnie na koniec ciśnie się na usta Misiowe zawołanie: parówkowym skrytożercom mówimy nie - bo tu przynajmniej się wszystko logicznie wyjaśniło - no ale to komedia i majstersztyk..!
:-))
Podobne pytania cisną mi się na usta. Nieścisłosci i porzuconych wątków jest tam o wiele więcej. Co z liskami, których matkę przejechała Lena? Dlaczego rodzicami porwanych dzieci opiekuje się macocha dziewczyny, która je porwała? Czy ma to jakikolwiek sens? A ten bar, który zniknął? Dziadek, który zdaje się nie przejmować zniknięciem wnuczki. Lekarz Czarneckiej z jakimś dziwnym fetyszem. I tak dalej można w nieskończoność.
Leny to rzeczywiście miał całkowicie wywalone w zniknięcie Ady, zamiast cokolwiek działać wolał popalać marychę i muzykować z kumplami. Dla mnie jeszcze dziwny był wywiad z jedną ze scenarzystek serialu, Agnieszką Szpilą, w którym bardzo dużo mówiła o tym, że w "Czarnych Stokrotkach" chcą pokazać co przeżywały Niemki zgwałcone podczas II w.ś i, że gwałcili nie tylko Rosjanie ale też Polacy. W żaden sposób nie polemizuję z dramatem jakie te kobiety musiały doświadczyć ale niby twórcom serialu zależało na przedstawieniu tego tematu, a zrobili to beznadziejnie. Wydaje mi się, że jakiejkolwiek narodowości byłaby Illse, jako samotną kobietę znalezioną nagle w lesie, spotkałby ją niestety taki sam los ze strony tych barbarzyńców.
Mam podobne odczucia, może serial nie był jakiś wybitny, ale można się zaangażować. Napewno lepiej przedstawiono tu tajemnicę i legendy IIWŚ niż w ostatnim serialu dziejącym się w Tatrach..
A.d.
1. Dokładnie, dzieci były "zahartowane", "zaszczepione".
2. To jakiś rodzaj telepatii - w niektórych momentach przewijał się wątek, że Matka z Córką nieświadomie się komunikowały. W pewnej chwili miałem myśl, że dzięki skrzypłoczom osoby są nieśmiertelne i Illse po prostu wyreżyserowała swoje samobójstwo, ukrywając się w jaskini w oczekiwaniu na przejście przez portal. Tezę tę jednak obala samobójstwo matki Leny.
3. Wydaje mi się, że Illse próbowałą ściągnąć na "siłę" dwie kobiety. Za dzieci prawdopodobnie miał odpowiadać kolega z raną na ręce, mieszkający w przyczepie.
5. Wydaje mi się że tu zostawili furtkę do 2 sezonu - nie wiadomo czy to zadziałało jako trucizna, czy jako cudowny środek dodający sił.
6. Zgaduje że portal był w tym miejscu od zawsze i pewnie przez niego wychodziły "skrzypłocze", wokół których powstało całe stowarzyszenie, twierdza itd.
7. Tu jestem niemal pewien, że zabrał dziewczynkę, jako dziecko potrzebne do rytuału - w końcu miał bezpośrednie podejście pod portal, pod przyczepą. To że był jej mężem wydaje się chyba zbyt proste, ale jestem niemal pewien, że to mógłby być ten chłopiec, który upuścił bączek, prawdopodobnie on też narysował komiks. Wydaje mi się że on miał załatwić dzieci, Illse dorosłych. Z początku myślałem, że to mógł być ten żołnierz radziecki biorący kamień od leżącej Illsy.
8. Determinacja to jedno, a drugie to wydaje mi się że jest to furtka do dalszych sezonów. Jeszcze się okaże, że wejście/wyjście numer dwa znajduje się gdzieś w Arktyce. W końcu nic nie dzieje się przez przypadek...
Na koniec wydaje mi się, że dobrze że wątki kryminalne rozpędziły serial, dzięki temu ludzie, którzy normalnie słysząc o paranormalnych wątkach dawno wyłączyli by telewizor - a tak jednak wiele osób dobrnęło do końca. Wg mnie to bardzo cwany zabieg.