Po raz kolejny ekranizacja książki jest tak dalece od niej różna, zmienione wygląd i imiona postaci,
poskracane i spłycone wątki, kilka rzeczy pokręconych, przeinaczonych, brak poszczególnych
motywów, dodane nowe, chronologia też zmieniona. Aż dziw, że autorka nie miała wpływu na
scenariusz. Równie dobrze scenarzyści mogliby pozmieniać całą resztę, bo niewiele zostawili z
oryginalnej treści. To taka mieszanka serialu Charmed, filmu Practical Magic i książek M. De La
Cruz. Zamiast książek chyba był nieudany bryk. Od pierwszego odcinka miałam wrażenie, że
scenariusz ktoś pisał na kolanie, a potem doczytałam, że jest "na podstawie". Chyba luźno
nawiązuje.
A najbardziej chyba ubawiło mnie rzucanie zaklęć po łacinie, przez czarownice pochodzące z
Asgardu.
I ten wątek z ciotką-kotką, która po setkach lat, w ciągu kilku dni/tygodni, traci pozostałe jej życia.
Aż dziw, że Julia Ormond w tym gra.
Chyba odpowiedzia na te wszystkie pytania - jest kasa i generalnie ile tej kasy.A co do Julii - fakt bylo kilka dobrych filmow, ale ostatnio?
Wiecie może czy może pozostałe książki z serii o East Endzie są przetłumaczone na polski? Udało mi się znaleźć pierwszą "Zapach spalonych kwiatów" też nie łatwo bo w empikach merilnach jest już niedostępna. A według Wikipedii pozostałe dwie nie zostały nawet przetłumaczone, co dziwne wszystkie inne książki autorki są przetłumaczone. No chyba, że ja coś źle sprawdziłam. Ciekawa jestem co dalej bo serial tak się skończył, ze chcę poznać wersję książki i sensowe zakończenie a nie otwarte wątki. :)