Serial zacząłem oglądać niedawno i musze przyznać, że na początku (pierwsze 2-3 odcinki) niespecjalnie mi się podobał. Oglądałem jednak dalej z paru względów, między innymi ze względu na głos Anne Paquin. Mógłbym jej słuchać i słuchać, ktoś jeszcze tak ma? ;P
o tak ;) świetnie też brzmi w swoim ojczystym; w serialu pięknie brzmiało "delikotta" - gdy przyszedl do niego sam z prośbą o pomoc w zabiciu menady;
a anna paquin ma dość ciekawy akcent, australijsko brzmiący dość
Jak nie przeklina.:) O ile True Blood bez ostrego języka nie byłby tym samym serialem, to wulgaryzmy z ust Sookie brzmią kuriozalnie. ;)
i sztucznie ;)
tylko raz jej prawie wyszło, w rezydencji russela gdy spotkała tam erica, "eric what the f***";
A jak już mamy wątek o głosach i akcentach to dodam, że strasznie nie podoba mi się wymowa i intonacja Stephena Moyera. Takie wrażenia jakby ktoś paznokciami po tablicy przejeżdżał... SOOKEH IS MAHN!!! xD Mam wrażenie, że czasem za bardzo się spina, żeby zamienić swoją angielszczyznę na southern drawl.
Fajnie Sookie wypijała kolejke w tym barze(nie wiem jak to nazwać...te przyjęcie z 3 sezonu gdzie były wilczki)
śmieszna wtedy była :)
Albo Jess jak kazała gościowi gadać na temat "koleżanki" co robiła w kościele :D
mnie to chyba pod koniec 2 sezonu przestala irytowac ona. juz mialam przez nia przestac ogladac 1 odcinek ale dobrze ze tego nie zrobilam. nie wiem jak ja ją tak długo znosilam haha dwa sezony mnie drażniła to chyba długo co hehe