Na początek podkreślam, że byłem wielkim fanem pierwszego sezonu, który był najlepszy. Obecnie oglądam trzeci sezon i z przykrością stwierdzam, że akcja zwyczajnie siada. Innymi słowy odnoszę wrażenie, że twórcy na siłę "rozpychają" serial do 12 odcinków, wedle standardów jakiejś tam amerykańskiej telewizji i jej komercyjnej ramówki. Mamy zatem wiele przeplatających się wątków, które (mam nadzieję, że tylko na razie) toczą się bez sensu. A to Tara została uprowadzona przez wampira, który ją adoruje, choc nie potrafi okazac jej uczuc, Jason, który chce zostac policjantem i pewnie zostanie nim w finałowym odcinku, Sama natomiast odwiedza rodzinka w bardzo niewiadomym celu, a Jessiki (chyba najciekawszej spośród nich wszystkich) jest za mało. Ale to tylko kropla w morzu, bo główny wątek stał się dla mnie kompletnie niejasny: Dlaczego Bill został porwany? Dlaczego wyrzekł się Sookie? Kim są jego porywacze? Mam nadzieję, że niebawem się tego dowiem, oglądając następne odcinki. Tymczasem trochę ponarzekałem, żeby wyraźic swoją frustrację. xD Przeczytałem dwie książki z tego cyklu i dochodzę do wniosku, że niektóre wątki są zwyczajnie niepotrzebne. A propos, Alan Ball ma obsesję na punkcie gejów, że muszą się pojawić w każdym jego filmie. ;/