Właśnie skończyłem oglądać i jestem rozczarowany. Nudy, panie dziejku, nudy. Scenarzyści się nie spisali. A zaczynało się nawet nieźle - sceny w wampirzej piwnicy zapowiadały raczej horror niż komedię, ale stało się zupełnie inaczej - przeważyły wątki komediowe. Tylko, że humor jakiś taki, nie bardzo mi podchodzący.
No i dwa główne wątki - Sprawa Godryka i Maryann. Cały ten wyjazd do Dallas był bez sensu. Poza zapełnieniem kilku odcinków niczego nie wnosił do akcji serialu (wyjątek stanowi wypicie krwi Eryka przez Sooki). Śmierć Godryka na dachu kojarzyła mi się z Blade Runner (chociaż tam padał deszcz). Niestety tak jak tamta śmierć wzruszała, tak tutaj pozostawiła mnie całkowicie obojętnym.
Drugi wątek Maryann - totalne przegięcie - całe miasto opanowane przez wiedźmę, znikąd nadziei i pomocy. I nagle cudowne (deus ex machina) pojawienie się byka i pokonanie czarownicy. Brednie, po prostu brednie. Mamy nagle uwierzyć, że ta przebiegła i stara jak świat istota nie rozpoznała w byku Sama? I dała się potulnie zabić? Tu już znacznie przekroczono granice logiki. Już wcześniej zresztą zmieniono po to założenia, gdy okazało się, że Sam może przybierać dowolną postać (nawet muchy). W pierwszej serii była tylko mowa o psie.
No i wreszcie wątki komediowe - pobyt Jasona w kościele słońca, sceny opętania przez Maryann (szeryf w gaciach był po prostu świetny), problemy dziewiczej wampirzycy (zastanawiałem się czy to nie jest naigrywanie się z Matki Boskiej, ale nie jestem pewien), Jason jako Rambo, wampirza królowa - i oczywiście przewijająca się przez cały film postać Andyego. Poza tym mnóstwo wtrętów humorystycznych (choćby rozważania Jasona na temat Sama jedzącego zniesione przez siebie jajko).
Tak, że niestety - to co było zaletą pierwszej serii (nastrój grozy i tajemnicy), w drugiej diabli wzięli. Nawet Eryk, który był mroczną postacią, teraz stał się całkiem przyjemnym wampirem, lubiącym dzieci i kochającym Sooki. Co ciekawe, postacie w pierwszej serii zabawne (Lafayette) w drugiej stały się nudne i ponure (tak jakby wyssali mu jaja razem z krwią).
Tak więc koniec. Nie zamierzam dowiedzieć się kto porwał Billa. Przestało mnie to interesować - kończę swoją przygodę z tym serialem na drugim sezonie. Dalsze jego oglądanie byłoby stratą czasu.
a ja się z Tobą nie zgodzę II seria była tak samo ciekawa jak pierwsza. Wciągająca nieprzewidywalna. Jak dla mnie mocne 9
Serial musie się zmieniać bo po pewnym czasie powtarzania utartych wzorców
stał by się nudny.
Fakt jednak faktem, że ewolucja nie zawsze musi wyjść na zdrowie. Jednak w
przypadku drugiego sezonu czystej krwi nie zgodzę się z tobą. Moim zdaniem
jest on bowiem co najmniej tak dobry jak pierwszy a może nawet lepszy.
Przede wszystkim należy pamiętać że serial jest adaptacją książki, a w niej
twój mroczny Eric jest milszy niż Bill.
Można się więc było spodziewać, że prędzej czy później zacznie on nabierać
bardziej ludzkich cech.
Pozdrawiam
Może i masz rację. Tylko, że to co mi odpowiadało w tym serialu w sezonie pierwszym, zupełnie zanikło w sezonie 2. Owszem bohaterowie niby ci sami, akcja osadzona w tych samych realiach, ale wyszło zupełnie co innego.
Dlatego nie zamierzam już go dalej oglądać.
zgodzę się, że drugi sezon był chwilami przynudnawy, szczególnie ten wątek Maryann taki rozciągnięty; niektóre gadki Jasona z pastorem przewijałam
jakoś bardziej podobał mi się klimat pierwszego sezonu;
ale trzeci z pewnością obejrzę, może mi się bardziej spodoba