Powiem tylko jedno o tym odcinku:
Russel moim idolem i mistrzem XDDD
"...a teraz zapraszamy na pogodę. Tiffany?" XDDDDDDDDDDDD
Russel to najciekawsza postać w całym serialu. Życzę mu wszystkiego naj i mam nadzieję, że osiągnie swój cel :)
SPOILER
A ja tak czekałam na Franklina i co? Jason mi go zabił, aż tupałam nogami ze zdenerwowania ech...
Nigdzie. Trzeba ściągnąć... -.-" ile to można powtarzać??
~ i zgadzam się. Szkoda Franklina. Miał w sobie tyle pasji... ;)
jest jeszcze opcja angielska bez napisów na surfthechannel.com jeśli ktoś chce ;D
MOŻLIWE SPOILERY:
co do odcinka- Russel- był jakieś 2 minuty a wniósł ogrooomnie dużo.
Pam wyglądała wprost przeuroczo w tym różu. I baaardzo mi się podobała jej scena z Ericiem, dużo przekazanych emocji, nad którymi jak widać Wiking nie zawsze panuje. Dodatkowo plus za zdecydowaną odmowę schronienia się w domu Sookie. Co do niej to mam ochotę kopnąć ją w tyłek, ale nieważne. Jeśli Bill jeszcze ze 2 razy powie to swoje "sssuuuuki" to nie wytrzymam xD
Jessica jak zwykle trzyma poziom.O Samie nie mam co pisać dzisiaj. Bardzo mi szkoda Franklina ;(
A- właśnie! Czy ktoś mógłby powiedzieć Jasonowi, że nie jest gliną? xD Dziś mi się podobał ;D
dzieki za zwykla zyczliwosc, czasem nie mozna sciagnac odcinka, a dobra wola mile widziania. Kliszek 1- nie jestes jedynym fanem TB ;]
Odcinek świetny! Od pierwszych minut do ostatnich. Początkowa scena Eric-Pam-Flanagan, mistrzostwo. No i Eric nareszcie pożegnał się z błękitnym sweterkiem/pasiastą koszulą :)
Różowy kostium Pam - rewelacja! I cała jej rozmowa ze swoim Makerem, wzruszająca, ale nie ckliwa.
"Cold bitch" Flanagan - lubię tę postać i mam nadzieję, że nie skasują jej zbyt szybko.
Russell - zdecydowanie bohater odcinka ze swoim telewizyjnym przemówieniem i zaproszeniem na prognozę pogody :D:D:D I to, jak czule przemawiał do resztek po Talbocie, genialne.
Na pewno nie odpuści, będzie chciał się zemścić za śmierć małżonka, co może być bardzo interesujące. Eric wpadł w niezłe kłopoty, ciekawe, jak wybrnie z tego wszystkiego. Nie chciał się schronić w domu Sookie, aby jej nie narażać, rozczulające.
Hadley - nie było jej zbyt dużo, więc ciężko stwierdzić.
Sam - coraz bardziej go lubię. "Who's the fucking pussy?" i te zwichrzone włosy po bójce :) Z kolei Tommy zaczął mnie irytować, zrobił się przemądrzały i władczy.
Hoyt i Jess - kibicuję tej parze, są tacy... niewinni, jeśli można tak powiedzieć o wampirzycy :) Powinni być razem, zwróciwszy uwagę na stan umysłowy jego obecnej dziewczyny.
Tara i Franklin - fajna scena, choć trochę żal mi, że kolejna genialna postać odpada z obsady. No i mogliby dać więcej Franklina przed śmiercią. Nie porozmawiał sobie z Tarą zbyt długo. Podobało mi się to "Run away" do Jasona :)
Bill w krainie wróżek - nuda. W ogóle ostatnio wątek Sookie-Bill mnie nie zachwyca. Główni bohaterowie są ostatnio przyćmieni przez wątki poboczne i drugoplanowe postacie, co widać zwłaszcza w tym odcinku.
Mam wrażenie, że przez Jesusa z Lafayette'a zrobiły się trochę "ciepłe kluchy". Ale niech im się tam układa.
Jason uroczy, Crystal trochę mniej irytująca.
Czy Arlene ma zamiar usunąć ciążę??
Wiele wątków w tym episodzie, wiele postaci, co mnie bardzo cieszy, bo nie cierpię, gdy przez pół godziny serwują nam wzajemne nawoływanie "Sookeh"/"Bylll"
Ogólnie odcinek bardzo, bardzo dobry. Oby kolejny był jeszcze lepszy!
Zgadzam się, Jess i Hoyt MUSZĄ skończyć w duecie.
Aha, Jesus w kwiaciastym szlafroczku podbił moje serce ;D
Odcinek świetny, a szczególnie przemówienie Russela:). Okropnie szkoda mi Franklina, tak długo czekałam na jego powrót a tu pif! i po nim:(. Niepokoi mnie ta nowa barmanka u Sama, jeszcze okaże się, że nie jest człowiekiem a czymś innym (kto przeczytał 4 tom przygód Sookie to wie, co mam na myśli).
Nie no odcinek zajebisty;) zacznę od końca- no to narobił zamieszania- tyle pracy na nic;) Pam- Eric- wspaniałe- czy ona nie jest the best?? Bill i Sookie- było ich mało ale i tak nuudnie. Sam pokazał rogi- dzisiaj mi się podobał;D Jessica i Hoyt- mogą byc razem- ogólnie Jess mi jest żal, to jej najbardziej ciąży to, że jest wampirem. Tara i Franklin+ ratujący ją Jason- ok. Reszta przyzwoicie- ale brak mi królowej! No i Russell był mistrzem odcinka. A i oczywiście Flanagan- uplasowała się na pierwszym miejscu wspólnie z Russellem- i te ściemy, że pije True Blood...;D
Końcówka była tak epicka, ze siedziałam jeszcze dobre 10 sekund z otwartymi ustami. "Czas na pogodę. Tiffany?" - Russell jest ZAJEBISTY!
Czekając na towarzystwo (bo jest zbyt dobre TB by oglądać je samemu) na swoją niekorzyść przeleciałam trochę po scenach przed obejrzeniem całości i natrafiłam akurat na moment jak Jason zabija Franklina. Moją reakcją było oczywiście "Jason! Ty skretyniały niedorozwoju! COŚ TY ZROBIŁ!" i pogrążenie się w żalu. Ale kiedy już obejrzałam całość, moja rozpacz troszeczkę wyparowała, ponieważ niestety wreszcie pokazali jego prawdziwą twarz. Nieważne jak był uroczy i zabawny i jak bardzo uwielbiałam jego postać, nie czarujmy się - był psycholem od czubków tych kowbojskich bucików aż po ostatni loczek na jego kędzierzawej głowie i musiał umrzeć. Na szczęście przynajmniej nie umarł kiczowato - ten mały 'bitch please' monolog skierowany do Jasona był cudny i nie spodziewałam się czegoś takiego. Brawo dla pana Allana Balla i spółki!
Za to scena Billa w krainie pomarańczowego słońca i tańczących ludzi była głupia. Bardzo. ALE! To był chyba odcinek z najmniejszą ilością Byyyla i SOOOOKEH ever. To byłoby nawet na plus gdyby nie...
...Jason i jego Crystal Meth, którzy ich zastąpili! Boże, ich wątek jest nudny aż zęby bolą! A Jason powinien umrzeć bolesną śmiercią. Najlepiej z rąk...
....Pam, która jest awesome! Jakkolwiek Eric mnie nudzi i nie znajduję go atrakcyjnym, to każda jego scena z Pam jest bezcenna.
Nadal czekam na rozwinięcie się wątku Laffayetta. Ja wiem, ze to pewnie będzie bardziej związane z osią fabularną następnego sezonu i nie chcą za wiele odkrywać, ale kurcze! Człowiek nie samym gej-romansem żyje!
I tak jak myślałam, aktorka grająca Holly nie jest nawet w połowie tak straszna jak w poprzednim odcinku. Dzięki bogu, bo wyglądała jak chrzaniony Joker!
Nie przepadam za Russellem ale końcówka trzeba przyznać była niesamowita xD
Plus sceny Pam-Eric-cold bitch ah cudne ^^
Tommy zaczyna mnie denerwować zresztą tak jak ten Jesus, który zrobił z Lafayetta 'ciepłego kochanka'. Chcę z powrotem dawnego Lafayetta!
Ogólnie po prostu genialne. Ciekawa jestem jaki bedzie finał xD
Jutro się pojawią ;/
A Bil dalej Sookie nie powiedział czym jest.... no ile czekać można!
tak! hahaha "a teraz pogoda - tiffany!" to była moc! hehehehe - końcówka najlepsza.
Tara-"Drżąca Broda" - z 2 odcinki temu myślałam że jest nudna ale dziś po prostu przegięła pałe.
Precz z Tarą Drżącą Brodą!
Mam już powoli dość tego, że Ericowi odbiera się najlepsze akcje i teksty z książki na rzecz Billa. Ta scena pod prysznicem na początku odcinka to było już przegięcie. To nie z Billem Sookie powinna się tam znaleźć! Eh... Po tej scenie miałam ochotę wyłączyć odcinek...
Wzruszyło mnie oświadczenie Erica :D W końcu wychodzą z niego jakieś głębsze emocje.
Najlepszy był Russel - rozbawił mnie najpierw gadając do pucharu z krwią Talbota, a potem podczas swojej przemowy w telewizji. Zwłaszcza ostatnia scena była naszpikowana czarnym humorem. A tekst o pogodzie rzecz jasna bezcenny :D Lepszego zakończenia odcinka nie można było stworzyć ;p Russel popadł w obłęd. Na pewno będzie nieobliczalny. Zabicie go będzie baaardzo trudne... Zobaczymy co wymyśli Eric. Oby tylko nie próbował podstępnie wykorzystać do tego Sookie. Tego najbardziej się obawiam...
Co do reszty wątków... O ile w 1. i 2. sezonie mnie interesowały, tak teraz Sam, Hoyt, Lafayette i cała reszta mogliby dla mnie nie istnieć. Niewiele ciekawego dzieje się w ich życiu. Wątek Tary jest jeszcze całkiem ciekawy, nowa postać - Holly, też intrygująca. I to chyba tyle. Mam wrażenie jakby te wątki stanowiły oddzielną historię. Równie dobrze można by było wyselekcjonować wątek Sookie/Eric/Biil oraz całą resztę, podzielić na dwa osobne seriale i ktoś postronny nieznający TB, nawet nie zauważyłby związku... Niestety, bez Marryann, wątek Sama i jego paczki nie jest tak ciekawy...
I jeszcze jedno - zdenerwowało mnie kłamstwo Billa, jakoby zbierał informacje o Sookie, chcąc wiedzieć dlaczego Eric się nią interesuje. Co za bullshit. Przecież to się kupy nie trzyma... Ale naiwna Sookie we wszystko uwierzy co tylko jej kochany Billuś powie...
SPOILER.
Russel rzeczywiście świetny. Wielki plus tego odcinka.
Zastanawia mnie moc Sookie i czym ona jest. Wydaje mi się, że jej krew sprawia, iż wampiry mogą pokazywać się na słońcu.
Pamiętamy scenę, kiedy Bill wypił dużo jej krwi, po czym został wypchany na zewnątrz i nic mu się nie stało.
Dlatego tak bardzo jej pragną. To "światło" Sookie może dać wampirom przepustkę do życia w dzień.
moim zdaniem odcinek rewelacyjny, pomijając żałosną scenę z dziewczyną Hoyta w roli głównej - nie wiem, co miały znaczyć te lalki na stole!!! Tommy też mnie już zaczął wkurzać.... Ale poza tym to naprawdę mistrzostwo: bardzo mi się podobała rozmowa Hoyta z Jessicą ;p
biedak nie wytrzymał, Erik + Pam też super - jej różowy kostium rządzi :)... wybuch Sama pod koniec odcinka też mnie miło zaskoczył hehehe... no i oczywiście końcówka - bezcenna!!! :)
Sookie... prawie mnie nie denerwowała, ale od Emobuca( Byeella) nauczyła się wpieprzac się w nie swoje życie i umoralniac Sama. Wkurzyło mnie to.
Bill, jak zwykle... jego emocje i mina jakby miał zatwardzenie są denerwujące i mam ochotę sięgnąc po kubełek. To, że posiadał na Sookie teczkę, ani trochę mnie nie dziwi. Compton jest z takich co lubią wszystko kontrolowac a jak ktoś im wchodzi w drogę( np seksowny wiking) wyciągają kły i siadają panience na emocjach udając skrzywdzonego weterana.
Jessica- Hoyt, uwielbiam tą parkę i mam nadzieję, że się w końcu zejdą, bo bardzo do siebie pasują. Hoyt jest taki wielki, puchaty niedźwiedź i jest słodziutki. A Summer to niech sobie idzie precz, bo jest głupia, o! Very Happy
Lafayette jest moim idolem forever! W końcu ma swojego Jesusa i niech się go trzyma jak diabeł dobrej duszy, bo pasują do siebie idealnie. Lubie Lafcia opromienionego miłością i z dobrym makijażem.
Pam moja idolka numer dwa, jej dresiki i saszki w kolorze różowym mnie zabiły. Jak byc wampirzycą, to tylko taką jak Pam.
Wzruszająca scena, jak Eryś opowiedział jej o masakrze na swojej rodzinie i ich tulenie się.
Penison( Jason) raz zrobił dobrą rzecz, tą z Franklinem.
Eric... *dziki kwik fangirla* on jest zawsze boski, jak zeznawał przed Nan( lubię tą babkę, przypomina mi Angelę Merkel) nie miał kamiennej maski, a emocje malowały się na jego bladym licu. Współczuje facetowi, ponad tysiąc lat czekał na zemstę, ale głęboko się rozczarował, bo nie miała słodkiego smaku zwycięstwa.
Russelowi dobrze tak, Talbot był idiotą i nie wiem jak taki facet jak Edington mógł trzymac takie coś.
Końcówka była rozbrajająca, po tym jak zabił dziennikarza, wygłosił swoje orędzie i zaprosił na prognozę pogody.
Fajny, odcinek ale czuję że następny będzie fajniejszy.
W końcu Eric zmusi tego bałwana do powiedzenia Sookie prawdy!
"Przypomina mi Angelę Merkel"XD
Coś takiego...
Mi to bardziej (ofkors nie z wyglądu;) przypomina Magdę MołekXD - też z niej taka cold b*tc...yyy, tzn. pani;)
<Ja True Bloodka tylko pijam>....taaaa. A jak nikt nie patrzy to siorbie z babskiego udka, jajcara;)
fajny odcinek,ale rzeczywiscie wątek jasona i crystal mnie irytuje strasznie;/ Franklin psychol-myslalam ze powróci na dlużej..no ale cóż. Mam pytanie,nie wiem moze cos mnie ominęło. Dlaczego Eric ma jakies krwawienia z nosa,uszu..?w ktoryms poprzednim odcinku jak złapał Hadley tak bylo i teraz tez sobie noc wycierał:P
Ja sądzę że krew Sookie ma moc zmieniania wampira z powrotem w człowieka :)
Bill wypił sporo i faktycznie, słonce go nie paliło, może jak się ją wyssie do sucha to... ;)
Wątpię ;) Poza tym - Billa nie spaliło od razu, ale zaczynał się już dymić ;P UWAGA SPOJLER! Sookie ma w sobie krew wróżek (ale nie jest czystą wróżką) i ona pewnie ma magiczne właściwości, ale w życiu takie, które ożywią umarłego! (takie rzeczy to u autorki 'Pamiętników Wampirów' - chwała reżyserowi i scenarzystom, że nie postąpili dokładnie wg tych mdłych książeczek ;] ).
też jestem za tezą, że krew Sookie (swoją drogą wątek jej+Billa stał się tak uciążliwy, irytujący i nudny...) pozwala wampirom wychodzić za dnia, pewnie dlatego Russel się nią tak interesuje.
Eric jak zwykle bezbłędny, nie wyobrażam sobie kogoś innego w tej roli. Pam pozyskała moją sympatię od początku swojego istnienia w serialu - te torebeczki, etc.. :D Genialna.
Szkoda Franklina, że tak się potoczył jego wątek... Taka charyzma rozpadła się na części z powodu Jasona?! Smutne. Same jego pojawienie się było zaskakujące, szkoda no...
Końcówka jak wszyscy zauważyli rewelacyjna :D Ciekawe co przyniesie następny odcinek :D
muszę przyznać. To jest jedyny odcinek od początku tego sezony który mi się w całości podobał. Naprawdę umiarkowany nie za brutalny i z humorem hehe. Oczywiście najciekawszą postacią jest Russel bez 2 zdań :Dtylko jestem ciekaw kiedy Jason dowie się że to są wilczki. Oczywiście Sam. No super zmiana hehe jakby zło w niego wstąpiło i ta jego mina brata. Wszyscy przerażeni on uśmiechnięty. Jakby Sam odpowiedział na jego pytanie Gdzie jest ten dawny Sam. No i oczywiście kiedy Bill dowiedział się o Sookie to my dowiemy się w kolejnym odcinku normalka. I jak zwykle ten serial podtrzymuje tendencje do brzydkich i irytujących aktorek ( chodzi mi o tą nową kelnerke z kółka AA hehe ) . A jedyna ładna królowa Luizjany - rzadko występuje eh . No i końcówka odcinka no mega :D Na początku groźnie i ciekawie a na końcu dawka humoru
Odcinek dobry :)
- Russel - bohater odcinka i najlepsza zapowiedź pogody jaką słyszałam XD po jego występie Władza już nie może oficjalnie udawać, że nic się nie stało (oooj, Nan się wkurzy XD)
- Nan - prawdziwa zimna sucz ;P i to jej zapewnienie na początku, że pije tylko syntetyk (jej mina mówiła sama za siebie)
- Pam - jak zwykle świetne miny, w tym różowym kostiumiku wyglądała jak duża Barbie ;P, scena z Erikiem mnie wzruszyła - widać jak Pam bardzo jest do niego przywiązana
- Eric - ok, ale jakoś "nudnawo" (brakuje mi tego zakochanego w sobie, męskiego, a jednak uroczego Erica z czarnym humorkiem)
- Bill i Sookie - najnudniejsze fragmenty odcinka, ale Bill mnie wkurzył totalnie zwalając wszystko na Erica (było widać, jak jest zmieszany, gdy Sookie powiedziała mu o królowej), jak gładko mu to kłamstwo poszło; no i scena pod prysznicem - nieee, to było zarezerwowane dla Wikinga!
- Franklin - NIEEEE, DLACZEGO?!
- Sam - w końcu pokazał pazura, a Tommy aż nie mógł ustać z radości, że grzeczny braciszek się wkurzył
- Jess - biedactwo, niech w końcu przyzna się Hoytowi, że go kocha i niech będą razem - taka z nich słodka para (bo ta jego Summer jest bardziej irytująca niż Sookie, a to nie lada wyczyn)
- Hunter - fajnie, że wprowadzili go do serialu, w książce był takim słodkim dzieciakiem ("taki pan z długimi, żółtymi włosami" ;P kto czytał, ten wie XD)
Ogólnie - odcinek ok, ale dalej czekam na "to coś" ;)
I jeszcze:
- Lafayette i Jesus - ja im kibicuję, L. zasługuje na kogoś fajnego :) co do tatuażu J. - wiem, że nie można doszukiwać się powiązań wszędzie, ale co jeśli Jesus jest zmiennokształtnym - jaguarem? Mamuśka Lafayetta była dziś świetna XD
Ogladalem sezony jeden po drugim az w koncu wszedlem 'na zywo' i musze przyznac ze jest lepiej i lepiej. Przez wszystkie sezony bylem zdecydowanie za 'ludzmi' przeciwko wampirom i wilkolakom. Draznil mnie psychol Franklin jak i chciwy i zaborczy Russell. Nie mowiac o ckliwym Billu. Jedyna pozytywna wampirzyca to Jessie. Reszta to tlo, chociaz Eric czy cala ta ferajna wokol niego jest dosyc barwna. No i po ostatniej scenie Russella, przeszedlem na strone mocy - stalem sie wielkim fanem wampirow dzieki Russelowi. To co on zrobil bylo po prostu mistrzostwo. Jest to jedna z najlepszych scen serialu (sloik z Talbotem i telewizja live) , ktora niewiele tylko pozostaje w tyle za genialna scena sexu Billa i s.p. Loreny. Oby tak dalej. Dlugo musialem czekac aby w koncu przekonac sie po ktorej stronie warto stanac. Wampiry rulez.
Właśnie obejrzałam ten odcinek...świetny
Eric jest niesamowity, scena w której czekają z Pam na decyzję rady, jak się z nią żegna... mistrzostwo.
uwielbiam Erica mam nadzieję że dokopie Russellowi....
fajne że Lafayette znalazł w końcu miłość, jemu też się należy trochę szczęścia.
Widzę, że tylko ja uważam, że uśmiercają najbarwniejsze postacie czyli Talbota (sto razy oglądałam jak narzekał ze musiał zakopać wilki w ogródku i że mózg Franklina nie chce się sprać z pościeli XD ) a teraz Franklina ( może i był psychopata ale za to jakim uroczym a z resztą kto normalny uganiałby się za Tarą) a myślałam że najgłupsze co mogli zrobić to było uśmiercenie Godrika w 2 serii. Zawsze zabijają moich ulubieńców :( i już się przygotowuję na to, że na koniec serii zabiją Russel'a i nie pozostanie już nic ciekawego:(
Może i Tara nie opłakuje Franklina ale ja tak:)
narzekacie że zabił Jason Franklina ... ja też ... postać naprawdę barwna irytował mnie tylko akcent jakby angola ale nie wnikam ... ale wiecie co ? z drugiej strony to dobrze ile można patrzeć jak się uganiają i rżną Tarę ?? hello czy nikogo już na okulary nie stać ? pomijam że charakter też popieprzony . Ktoś wyżej wspomniał że uśmiercają barwne postacie. No cóż czyli wnioskuje że Tare nie uśmiercą. Eh... shame
Tutaj chyba ktoś wspominał o podobieństwie tej wampirzycy-polityka do jakiejś aktorki, ja od siebie dodam, że ta aktorka z TB kojarzy mi się z Cuddy z Dr. House'a, przykładzik: wampirzyca http://tnij.org/hyrm i Cuddy http://tnij.org/hyrn
Podobne są.
Ja nie mogę doczekać się 10 odcinka, oj będzie się działo. Eric w końcu zdemaskuje Billa (że poznał Sookie zgodnie z życzeniem królowej Luizjany), no i oczywiście cudowna scena, w której Eric mówi Sookie, że nie wybaczyłby sobie, gdyby przed śmiercią nie pocałował Sookie.
Hey zobaczcie Russel mówi on nas głupcach z internetu:
Globalni Liderzy pragnie szerzyć pogląd,
że jesteśmy tacy jak wy.
Sądzę, że pod pewnymi względami tak jest.
Jesteśmy narcystyczni.
Troszczymy się tylko o to,by dostać to, co chcemy,
bez względu na cenę.
Globalne ocieplenie, nieustanna wojna,odpady toksyczne,
zatrudnianie nieletnich,tortury, ludobójstwo.
To niewielka cena za nowe autai super płaskie telewizory.
Wasze krwawe diamenty, jeansy i absurdalne, wielkie domy!
Błahe symbole trwałości,by ukoić wasze...
drżące, tchórzliwe dusze.
To chyba był jeden z lepszych odcinków :)
A końcówka zabiła mnie xD
Śmiałam się dobre pół godziny xD
Koniec rozwala. Z jednej strony wyrwany kręgosłup, a z drugiej "słodka" zapowiedz pogody. Russel z tym szaleńczym błyskiem w oczach... a do kolejnego odcinka jeszcze tak daleko ;/