taa ,bardzo dobry odcinek :]

a nikt z Was nie wspomniał o Samie Merlotte :D, niezle się wkurzył i obił mordę :D aż zatkało Tommego :D

dla mnie ta Holly jest jakas podejrzana ;p
jakby byla jakas wtyka czy cos

Ale za to Tommy ma fajną dupcię ;d

w ogóle nie rozumiem skąd się wziął ten Franklin... przecież Tara rozwaliła mu głowę.
a tu nagle Jason ze strzelbą z drewnianymi nabojami..? trochę naciągane to było (IMO)

Tylko i wyłącznie drewniany kołek w serce to pewna śmierć dla wampira. Pozostałe obrażenia mogą się, że tak to ujmę - zrekonstruować.

No i oczywiście odcięcie głowy!
Jason miał już strzelbę nabitą drewnem na Billa po tym jak pogryzł Sookie, a że jako prawdziwy południowiec nie rusza się bez niej z domu to było jak znalazł.

Ostatnie 3 minuty odcinka to najlepsza scena w całym True Blood. Russel rządzi.

"Everything is Broken":
Zaskoczyła mnie Claudine.
W SVS była taka pomocną, uroczą trzpiotką, bardzo niepoważną, jak na mój gust.
Claudine z TB jest zupełnie inna. Pełna powagi, mimo tych fikuśnych sukienek i całej tej słodkawej otoczki raju, wydawała mi się podobną do jakiejś królowej elfów, prawie jak Galadriela z LOTR ( piszę prawie, co jak wiadomo robi różnicęXD, żeby nie było że profanuję;) Nawet nie umiem wyrazić jaka radość mnie ogarnęła, kiedy pacnęła światełkiem z łapki w Bilka. No cud miód malina scenka;) Moja krew;)

Eric – no nie, jaki on jest uroczy, to nikt mi nie przepowie, iż jest inaczej. Nie chciał się schronić w domu u Sookie, mimo iż jest najpewniejszym azylem dla niego i Pam, aby jej nie narazić na niebezpieczeństwo…Ach ta cholera;) Wzruszyło mnie to strasznie jak zaczął smęcić Pam, że może zginąć ostatecznie, więc będzie dla niej dobre, jak se zrobi dziecko wampirze;) I ten płacz Pam, i to słodkie przytulenie córeczki - normalnie samej mi się chciało płakać. Wiem, jestem śmiszna, cóż poradzić;)
Ale wpadłeś Eric w gnój masakryczny. Normalnie się boję. Nie wiem, jak on se chce poradzić, kiepsko to kwa widzę… Jak mi go zlikwidują, to normalnie bede gryźć.AGGRR!!!!

Nan Flangan – ta to jest hetera…<Ja True Blond tylko popijam, sesese&;) a jak nikt nie widzi sączy z babskiego udka;) Nie wiem czemu, ale ona by mi do Star-Treka pasowała;) Podobała mi się jej obstawa, zajebista;) Ale się peszył Northman przed jej kamerkami.;)

Ginger była świetna, ten jej ryk, kiedy szeryfa osrebrzono;) Niejeden by skakał z radochy, jakby jego szefa tak potraktowano;)

Bill – ja pier…No co ja z nim mam, że za cholerę jasną mu nie ufam. Mam nadzieję, że moje przypuszczenia o jego kombinowaniu i szachrajstwach się sprawdzą, bo jak nie…No przecież musze kogoś nie cierpieć w tym serialu;) Ale ładnie wyglądał w tych białych niepokalanych ciuszkach, jak pierwszej klasy młynarz;) Bardzo podobała mi się scenka w „raju”. Prysznic z Sookie już mniej, bo scena z prysznicem ma być dla kogoś innego do jasnej ciasnej zarezerwowana;) Kill Ball, jeśli mi to spieprzy;)

Sam – łuhu, wyszło szydło z worka. Spuścił manto Calvinkowi – nie ma to tamto. Respect! Zgasił mnie, aż mi się żal zrobiło starego;)
Zwyczajnie zbyt długo i za często był wyzywany od cipek;) W końcu muss było się wkurwić, no bo ile można;) Ale braciszek był zadowolony, że Merlotte swą drugą, mroczniejszą stronę pokazał, aż mu się cała morda śmiała;)
No i właśnie dziwi mnie to, iż Calvin tak się dał zlać Samowi.
Chyba przez to tylko, iż się ataku z jego strony nie spodziewał absolutnie...
Kto by się bał takiej pipki;) jak Merlotte?
Z Tomcia okazała się niewdzięczna mała gnidka. Ten mu tu robótkę, chałupkę pod nos – a on ino dżamprezy, laseczki i podbierać biednej Arlene napiwki. Skunks, panie dziejku, istny skunks;)
Crystal – małą ale perfidną kłamczuchą ona jest. Lałam jak oskarżyła przed narzeczonym Jasona o gwałt, a potem zapierdoliła mu z kolby;)
Matka Lafaeytta ma moc – niby pieprzy od rzeczy, ale ja twierdzę, że wcale taka porąbana nie jest. Pewnie synek będzie jakimś wiedźminem, jak już ktoś pisał gdzieś;) W ogóle niezła z niej lacha jak zapierdoli kosmetyki i się odstrzeli;) Już wiadomo, po kim ma takie rzęsy zajebiste Lafek;)
Jesus – nawet mnie w tym odcinku nie wkurwiał. Zainteresował nawet. Ten mega tatuaż – kwa jaguar. Ja jebie…
Holly – pieprzona matka miłosierdzia czy jak? Nie ufam jej, niby taka słodziutka, milutka, skrzywdzona kobita, no nie wiem nie wiem. Dla mnie to jest jakieś podejrzane, SPOILER KSIĄŻKOWY!!! Czarownicą mi tu śmierdzi…
Ogólnie nie ma się co łudzić – w Bon Temps i okolicach nie ma ludzi. Wszyscy są jacyś kurwa magiczni. Nawet Ci, co im się wydaje, że są normalni – to zaś wychodzą z nich jakieś cuda – niewidy;) Ale jest spox, szafa gra;) Podoba mnie się to.
Russell – miszcz. Ja nie wyrabiam, najpierw urocze jęki nad ukochanym Talbockiem, potem hasanie po dachach z jego ślicznymi szczątkami tudzież krwawą zupką w pucharku z 13 wieku zapewne;) Talbot by się cieszył z tak zajebiście wyczesanej urny;)
Wyrywanie kręgosłupków wychodzi mu cudownie;) Przydałby mi się taki gnot na zupę;)
<POŻRĘ WASZE DZIECI, JAK WPIERDOLĘ WAS!> Jeeeea;)
I na końcu mega moc:
<Teraz czas na prognozę pogody…TIFFANY!>
Kocham go, ale mimo wszystko mam nadzieję, że Eric dopełni na nim swojej zemsty, sorry;)

He he widziałam takie zajebiaszcze koszulki z napisem "R.I.P Talbott" i nadrukiem tego kryształu co go w nim Russel trzyma. Przez jedną szaloną chwilę chciałam se to to kupić ale potem pomyślałam "Magda spokojnie to tylko serial"

pakocudowna, gdzie ? Gdzie je widziałaś !? :D

Na facebooku.

http://store.hbo.com/detail.php?p=272915&v=hbo_shows_true-blood_inspiredbythiswe eksepisode&ecid=PRF-TV2-801956&pa=PRF-TV2-801956+