Taa, była jeszcze przez chwilę z takim jednym Quinnem, ale jak skumała, że ważniejsze od niej są jego niezrównoważona psychicznie matka i siostra, i że Sookie zawsze będzie na uboczu - to posłała go w diabły;)
i b.dobrze zrobiła! Nie lubiłam postaci Quinna, poza tym wydawał mi się przerosniętym, bezmuzgim osiłkiem ;)
eemka - Ty mi czytasz w myślach normalnie;) Też go nie lubiłam, niby był, ale jakiś taki bezbarwny...
A Sookie to niby lepsza? Kazdemu facetowi pakuje sie zaraz do loza,co budzi u mnie totalny niesmak :(
Mówimy o tej samej osobie? Sookie nazywasz puszczalską ?? Dziwi mnie Twoja jej ocena - mieć 3 facetów w ciągu całego 28 letniego życia to chyba nie jest puszczalstwo - wręcz przeciwnie;)
Akurat liczba partnerow nie ma tu nic do rzeczy,chodzi mi jedynie ogolnie o stosunek samej Sookie do seksu - nie potrafie zrozumiec jak w jej przypadku mozna isc do lozka z kims zaledwie po kilku randkach (przyklad - Quinn)
Tylko zwróć uwagę na to, że ona czyta w myślach więc lepiej poznaje ludzi niż gdyby tego daru nie miała. I wcale nie jest puszczalska, a i Tygrysa też nie lubię, chociaż to jego "bejbe" było czasami urocze no i zajął się Andre
nie nazwałabym Sookie puszczalską ;) . Poruszę tutaj kwestię seksu, a raczej tego jak postrzegane są kobiety w ówczesnych(i wczesniejszych) czasach. Skoro uważasz, że sookie jest jaka jest to czemu nie nazwiesz Quinna męską dziwka :)? co przepraszam, on miał wiecej spotkan z nią niż ona z nim? I fantazjowanie Sookie o męzczyznach...moim zdaniem wiele kobiet czuje pociag seksulany do kolegow z pracy, kolegow brata, chlopaka, meza, ale zazwyczaj tego nie ujawniaja, lecz snuja swoje wizje w glowie. Tak samo jes z sookie - z Quinnem było podobnie. Wracając do Billa uważam to za zwykłą kolejnośc rzeczy, co dziwnego w tym, że kobieta chce uprawiac seks z facetem z ktorym sie spotyka/jest;)?
whitedemon- o taaak, bezbarwny to dobre słowo.
Nazywajcie to jak chcecie,pewnie, kazdy ma prawo do fantazji i ich spelniaia,choc zgadzam sie z cytatem B.Molko z Placebo:
"Fantazje sa njalepsze,kiedy trzymasz je w swojej glowie,bo tak naprawde rzeczywistosc nigdy nie dorownuje wyobrazni" .)
A tak swoja droga,to nie bardzo rozumiem tej calej fascynacji Erickem (ale moze dlatego,ze ja wole kobiety) :)
Ogólnie mnie też zdziwiła akcja z Quinem, ale myślę, że to był w wypadku Sook taki przypływa uniesienia, tym bardziej, że nie znała Tygrysa tak dobrze jak, np. Erica. Poza tym, myślę że skoro odkryła sex to po prostu jej się spodobało :P A Qunn był, jak już zostało napisane, bezbarwny. No i był ciepły :P
No jak to isild87 – nie domyślasz się, o co z tym Ericiem loto?
Nie wierzę;)
Przecież jak świat światem, od zawsze laski kręcą tajemniczy, nieodgadnieni, seksowni & niegrzeczni chłopcy;)
I adekwatnie, facetów kręcą seksowne suczki;)
Wydaje się, iż takie skryte osoby skrywają w sobie jakieś wyjątkowe sekrety, które tylko czekają, by je odkryć.
Często my kobiety zastanawiamy się, co kryje się w umyśle jakiegoś tam, tajemniczego kolesia. Co on w sobie takiego ma, że przyciąga nas jak muchy?
Albo rzeczywiście taki typ pod skorupą niewzruszonego dupka ukrywa jakieś ciepłe uczucia, coś dobrego. Ukrywają to, co naprawdę myślą i czują. Albo też jesteśmy w błędzie – i taki ktoś nie ma za bardzo czym się podzielić z innymi, dlatego przezornie jest skryty;)
Nie sądzę, że gdyby hipotetycznie istniał taki Eric, żyjący ponad tysiąc lat – mógł mieć mało do przekazania. Ogrom przeżyć i doświadczeń u kogoś takiego musiałby powalać;)
W jednej osobie masz zawarte całe millenium – to niesamowicie fascynujące.
W dodatku inne zwykle inne fantastyczne postaci, jak dajmy na to poczciwy Yoda – no oki, ma te 500 lat na karku, wielką siłę i mądrość, włada mocą – ALE JEST MALEŃKI, ZMARSZCZONY I ZIELONY ( chociaż i tak słodki, hihi;).
Albo te druidy z baśni czy tam z Asterixa, mają 350 wiosen, doświadczenie jak talala, z magią za pan brat. Ale brodę białą do ziemi długaśną, paznokcie pół metrowe, ciałko już nie nowe…;)
A tu mamy Erica – 1000 lat zamknięte w ciele niebieskookiego przystojniaka o nadludzkiej sile i zestawem wypasionych umiejętności w pakiecie;) I umie latać, siary przy tym nie robiąc, tzn, nie odziawszy się przedtem w czerwone galoty i czerwoną pelerynkę, z oczojebnym „S” na klacie;) - a Bill i Quinn nie umieją, hłe hłe;)
Do tego gościu inteligentny, obrotny, z czarnym poczuciem humoru, wysoką pozycją w swojej społeczności – kiedy chce czarujący i słodki, obroni ważną dla siebie kobitę, nawet jeśli naraża tym samego siebie. Nie jest specjalnie skąpy w rozdawaniu swej cudownej, uzdrawiającej krwi;)…
No fakt, nie ma się czym zachwycać…;)
Aha, i jeszcze to – Wyraźnie widać, że taka zarąbista Jessica100 razy bardziej wolałaby za ‘tatusia’ takiego Erica niż Billa;)
SPOILER!!
Poza tym naprawdę zależy mu na Sookie, mimo że w TB na razie skrzętnie to ukrywa – a nie co poniektórym, którzy ją od początku robili w balona, wykorzystując do własnych celów.
I zawsze bronił Sookie, i była dla niego najważniejsza mimo wszystko. W przeciwieństwie do innych facetów z którymi nasza główna bohaterka była;)
Dodatkowo w 4 części przygód Sookie Stackhouse – kto czytał, ten wie o co kaman;). Northman przechodzi „masakryczną”;) przemianę, co prawda, nie na długo.
Staje się słodki i bezradny, a cały jego świat kręci się w koło jednego, no – jednej Sookie;)
Czytając „Martwego dla świata” sama sobie zadawałam pytanie: „Właściwie czemu "taki" Eric mnie nie wkurwia?” Mimo tego, że zmienił się w zupełnie inną osobę, - moja sympatia do tej postaci nie tylko nie przygasła, ale nawet wzrosła? ;) Jest to pytanie, na które nie potrafię odpowiedzieć. Po prostu chyba Eric ma w sobie zajebisty, uniwersalny urok niezależnie od wszystkiego;) No przynajmniej dla mnie, hłe, hłe. To moja ulubiona postać w SVS i jako ”dupek” i jako „słodziak-do rany przyłóż”. Cholera wie…
Jak ja się kurde czasem rozpiszę, to zdechł w kapciach normalnie;) sorki.