to mógł być udany camp bawiący się w różne paranormalne motywy z czarnym poczuciem humoru, ale tak nie jest, jest w większości żenująco. w większości, czasem jest fajnie, dzięki temu "czasem" zdołałem obejrzeć kilka odcinków, ale na więcej nie mam ochoty.
główny plus serialu to tło obyczaje i metafora jaką widzę w obrazie wampirów. Wampiry to każdy nieporządany element we współczesnej Ameryce. Te "elementy" to oczywiście ateiści, homoseksualiści i wszyscy którym nie po drodze z ideologią fundamentalnych chrześcijan z południa i nie tylko. Drugi plus to czołówka... genialna! chyba najlepsza jaką kiedykolwiek widziałem w serialu, obrazki, muzyka, pomysł, po prostu genialna.
no ale teraz minusy, od tych się roi... na poczucie humoru które pamiętamy z Six feet under nie ma co liczyć, czułem że oglądam kolejny amerykański durnowaty serial dla trzynastolatek. wątek miłosny Sookie i wampira to po prostu masakra! jak Ball mógł napisać tak banalne dialogi! przecież to poziom Mody na sukces, czy miało być zabawnie? w każdym razie nie jest, nie wystarczy skopiować opery mydlanej by się z niej inteligentnie ponabijać. sami bohaterowie są fatalni, Bill strasznie nudny, Sookie jest ładna, ale gdy się odzywa wychodzi na idiotkę. Lafayette czy jak mu tam, stereotypowy do bólu, Tara i kretyn Jason trochę się wyróżniają, ale bez zachwytu. Niektóra gra aktorów, rozwiązania fabularne były tak kiepskie, że aż nie wierzyłem że to serial HBO.
Powracam jeszcze do scenarzysty. Mówił podobno że ten serial to popcorn dla inteligentnych ludzi. Najwyraźniej to bardzo mało wypieczony popcorn, na którym zęby można sobie połamać.