Nie wiem na ile twórcy serialu trzymają się książki,ale ten serial to farsa. Ma zmarnowany potencjał. Podoba mi się to świeże podejście do wampira - ujawnienie się światu, syntetyczna krew,a jednoczesne zachowanie starych reguł (co jest ostatnimi czasy niemodne, ironicznie) - wampir pijący krew, zabijające go światło czy niemożność wejścia do domu człowieka bez wcześniejszego zaproszenia. Jednak ta ciekawa koncepcja zginęła pod natłokiem śmiesznej fabuły, idiotycznych dialogów i bezbarwnych, nudnych bohaterów.
Odczego tu zacząć? Może od zaznaczenia,że widziałam wszystkie trzy sezony, jakie się dotąd ukazały, nie oceniam więc tego serialu powierzchowie. Uwielbiam tematykę wampirów, interesuję się tym już od ładnych paru lat, z chęcią sięgam po wszystkie produkcje z wampirami jakie znajdę.
Ten serial nazwałabym jednak "Zmierzchem" dla dorosłych. Co prawda serial, w przeciwieństwie do tego nędznego filmu,nie pozbawia wampira wamiryzmu,ale poziomem fabuły może z nim spokojnie konkurować.
Bohaterowie. Nudni, przewidywalni, nijacy. Niestety, nie wystarczy para kłów,żeby bohater już był fascynujący. Począwszy od głównej bohaterki - miła, uczciwa,ale "walcząca o swojego ukochanego kiedy trzeba". o kim mowa? można wpisac jakiekolwiek imię z jakiegokolwiek podrzędnego serialiku i będzie pasować. Jej brat - jak ładnie go określiła Tara - "Jason sam ledwo zdaje sobie sprawę z tego,że myśli". Typowy "wsiowy głupek", zaliczający wszystko co się rusza. Najpierw rafia do sekty anty-wampirzej (jeden z najśmieszniejszych wątków drugiego sezonu, ścisła czołówka), prawie zostaje policjantem bez zdawania czegokolwiek,ale też jest , mówiąc delikatnie, pierwszym Casanową w okolicy - nie przepuści żadnej i nigdzie (ba, nawet studzi temperament i poucza tych, którzy chcą zająć jego miejsce na podium "pierwszego Casanowy w Bon Temps"). Kuriozalne? Podobał mi się jeszcze wątek Mary Ann - menady, szamanki, która swoimi czarami wciągała w seksualne orgie wszystkich mieszkańców. Ubaw po pachy. Jeszcze wspomnę o Lorenie, złym charakterze niczym z fotoopowieści z Bravo. "zła wampirzyca, która chce zabrać Billa Sookie,ale na końcu i tak wszyscy się przekonują, jaką zlą kobietą była". I mozna by tak wymieniac i wymieniać... Wszystkich ich łączy jedno - są przewidywalni jak ramówka Polsatu na Boże Narodzenie. Wszyscy są jednowymiarowi.
Kolejną sprawą są dialogi. Zacytuję fragment dialogu między Billem a Sookie z jednego z odcinków trzeciej serii :
-Sookie, jesteś wróżką. - mówi śmiertelnie poważny Bill z tą samą miną od jakiś 35 odcinków
- Ale k. beznadzieja. - odpowiada mu Sookie
Mam się śmiać czy płakać, bo chyba przestałam nadążąć? To mialo dowodzić jej zawodu,że jest tylko wróżką? Może była w takim szoku? Czy to może miała być taka "naturalna" wypowiedź (może była improwizowana? ironizuję.)? Tak czy inaczej - takie dialogi to piszę i ja na kolanie. Żenujący poziom.
Nie wierzę,że ten serial ma tylu widzów i zdobywa tyle nagród. Za co? Ciekawych bohaterów? Nie sądzę. Ciekawą fabułę? W kategorii "komedia roku" mogę się zgodzić. W każdej innej zaprzeczam.
Taka konwencja serialu. Twórcy True Blood nie boją się operować kiczem i groteską. Większość postaci jest przedstawionych w sposób karykaturalny jak najbardziej celowo. Trzeba do tego serialu podejść z dystansem i przymrużeniem oka, jeśli miałaś takie nastawienie na serio, to dziwię się, że wytrzymałaś aż trzy sezony. Zresztą, można i nie czuć tego klimatu, a też prawda, że czasem kicz jest zupełnie niezamierzony.
Zgodzę się z wypowiedzią poprzedniczki. To jest taka groteska. I chociaż ja oglądałam to tylko dla Erica (pomijając żenujące, nagłe zafascynowanie Sookie), to np. Lafayette jest całkiem niezłą postacią albo mała Jessica (chociaż z tego, ze odrasta jej błona dziewicza śmiałam się chyba dłużej niż trwa serial). Większość serialu po prostu przewijam, bo jak widzę parę głównych bohaterów, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Zaskakujące, że w ilu? 45? 60?-minutowego serialu potrafię obejrzeć minut 15 i nic nie stracić z fabuły... I nie będąc jasnowidzem, wiem wszystko. Niektóre wątki, mam wrażenie, są czasem doczepione dla tych kilku dodatkowych minut, bo niczemu nie służą.
Może macie rację, może to ja zbyt poważie podeszłam do serialu. Liczyłam na ciekawy,mroczny, wciągający serial o wampirach, jakiego nam dzisiaj brakuje. Dostałam co najwyżej połowę z tego. Dla mnie to za mało. Nie chcę kolejnej "Mody na sukces" z wampirami.
A. To takich seriali to nie ma. I nigdy nie było, chyba. Serial to serial, bazuje na modzie, a moda jest na seks i "zmierzch". Jak się kiedyś moda zmieni (mam nadzieję, że na lepsze), to i seriale będą inne.
A ja znowu niczego się nie spodziewałam po tym serialu, może dlatego tak łatwo go przełknęłam i przetrawiłam (nie dokończę przez uprzejmość).