Nie jestem wielkim fanem produkcji na temat komiksów, ponieważ wiem że rządzą się one swoimi "fantastycznymi" prawami i tak naprawdę te produkcje błąkają się gdzieś między bajkami dla dorosłych a kinem sensacyjnym, nie będąc do końca ani jednym, ani drugim. Podobały mi się zarówno Batmany Burtona jak i Nolana, ponieważ te pierwsze odzwierciedlały (moim zdaniem) ten komiksowy klimat, a drugie były po prostu dobrą sensacją z namiastką psychologii/dramatu. Serial Daredevil jest moim zdaniem OK, ale nic ponad to. Za dużo szczęśliwych zbiegów okoliczności i akcji, w które nie do końca można uwierzyć np. Daredevil wszystkich tłucze, to są pojedynki na śmierć i życie, ale nikogo nie zabija, bo taką ma zasadę. Nie przemawia to do mnie, chociaż rozumiem że ma to w jakiś sposób odpowiadać uniwersum komiksowemu. Ten serial nie wnosi nic nowego, tylko polepsza wygląd Marvela na ekranie, bo umówmy się, większość ich filmów jest po prostu słaba. Po chwali zachwytów zacząłem oglądać. Aktorstwo jest tutaj w porządku. Scena bijatyki w 2 odcinku, będąca hołdem dla tej z filmu Oldboy zaostrzyła apetyt, ale po 6 odcinku, gdzie wskrzeszony rusek nagle ma siłę żeby pomóc Mattowi podnieść ciężki właz to już za dużo, wyłączyłem...