Rzeczywiście jak na serial o superbohaterze, jest mrocznie, kończyny się łamią, krew tryska, ale co z tego wynika na dłuższą metę? Spiski, knowania, trupy - jak najbardziej, ale dla mnie nie ma tutaj nigdzie tego "wow" które było w "Grze o tron", też krwawym skądinąd serialu (a ocena coś takiego mi sugerowała). Poza rolą D'Onofrio i wiedzą nabytą w postaci tego, że Hell's Kitchen to nie tylko głupawy program, ale dzielnica Manhattanu, nie odnajduję w tym serialu niczego wielkiego. Może za dużo oczekiwałem, nie wiem.
P.S.
Nie zmienia to faktu, że serial jest lepszy od filmu ;)
Sprawnie zrealizowany produkt i nic poza tym. Z pewnościa to nie ten sam poziom, co Gra o Tron czy Zakazane Imperium. Raczej dla niezbyt wymagającego widza. D'Onofrio rzeczywiście najlepszy, ale nie jest to jakaś przełomowa rola. Podsumowując, dla zabicia czasu wystarczy.