Mogę zacząć. Odcinek całkiem spoko.
Wielka ulga, że Katherine żyje.
I nie wiem czy to tak miało być ale ta Śnieżka jako dziecko to skończona debilka roku. A tej jej teatralnie przesadzonej gry i stylu mówienia z takim uczuciem to znieść sie na trzeźwo nie da.
Chyba rozumiem Reginę- po 18 odcinkach.
Dokładnie. Dziewucha była tak irytująca, że miałam ochotę w nią czymś walnąć. Szkoda biednej Reginy. Swoją drogą ciekawa jestem co zrobi z matką- przecież później jej nie ma. Fajnie, że Katherine żyje- teraz wszystko się wyjaśni i co najważniejsze będzie można przejść do innych bajek :D
I ja mam takie odczucie :D. Rozumiem dlaczego Regina nienawidzi śnieżki :D, mega denerwujący dzieciak ;)
Zaczynając od końca - no to chyba procesu o morderstwo się nie doczekamy ;) Ciekawe, jak w prawdziwym świecie wytłumaczą jej serce w skrzynce?
Mała Śnieżka szalenie podobna do dorosłej ;) Nie nazwałabym jej debilką roku. To dziecko, a dzieci mają to do siebie, że ufają ludziom. Ona zaufała nieodpowiedniej osobie (matce Reginy) i co, to jest ten starannie pielęgnowany powód nienawiści Reginy do niej?
Całkowicie przestałam rozumieć Reginę. Jak może winić dziecko za to? Normalny człowiek obwiniałby chyba matkę, która zamordowała jej stajennego chłopca, a ta normalnie z matką rozmawiała. Ze Śnieżką zresztą też, zamiast wyjaśnić jej, że cudzych sekretów się nie zdradza, ta jej wkręca, że miłość nie istnieje... Jeśli to jest powód całej nienawiści Reginy do Śnieżki, to coś mało przekonujący.
Zdaje się, że w scenie, gdzie Regina miała na sobie suknię ślubną, scenarzyści chcieli nam zaserwować przemianę z dobrej w złą królową. I znów, zupełnie nie rozumiem, czy to miało jakiś związek ze śmiercią jej ukochanego czy z rozmową z matką, że nagle zmieniła swoje zapatrywania, grzecznie zgodziła się stać królową, zaczęła pielęgnować swą nienawiść do Śnieżki i "przywdziała" ten charakterystyczny demoniczny uśmiech?
W ogóle "obściskiwanie" się jej i stajennego chłopca to drętwizna roku (sztywno i nienaturalnie zagrane). Jestem troszkę rozczarowana, bo wygląda na to, że Lana Parrila dobrze sprawdza się tylko w epizodycznych scenach, a jako główna bohaterka już nie jest tak przekonująca. No i to, że w retrospekcjach próbowali ją odmłodzić, co wyszło groteskowo z jej urodą (nie ważne, czy z charakteryzacją, czy bez, wygląda na starszą niż jest).
Ogólnie jednak odcinek, mimo że przeciętny, na plus. Mam tylko wrażenie, że 90% bohaterów Storybrooke gra na dwa fronty, ale to się pewnie wkrótce wyklaruje, skoro, uwaga, już tylko cztery odcinki do finału :)
Procesu o morderstwo Katherine zapewne nie :) ale nadal mają świeże ludzkie serce znalezione w szkatułce należącej MM i je odciskami. Chociaż myślę, że w obliczu tego, że "ktoś" próbował ją wrobić sprawa oskarżenia znaczaco podupadnie.
Zgadzam się z Invisse. Jeżeli powodem nienawiści Reginy do Śnieżki, jest to, że powiedziała Corze o jej próbie ucieczki ze stajennym, to nie bardzo to rozumiem. Niestety na to wskazuje jedna z ostatnich scen, gdy Regina mówi o MM chyba coś w stylu "mamy ją Danielu".
Przecież Śnieżka była dzieckiem i widać, że nie miała złych intencji, przeciwnie chciała nawet pomóc Reginie. Cora z łatwością ją zmanipulowała, udając czułą matkę i grając na emocjach dziecka, które straciło matkę i nie chce by ktoś inny też stracił swoją matkę. Zgadzam się, że Regina o swoje nieszczęście powinna raczej obwiniać matkę.
Mnie raczej chodzi o jej grę i mówienie z takim przejęciem i z taką wiarą na uszczęśliwianie na siłę ludzi, że miałam ochotę już ustrzelić.
Normalnie jaka złota moralność: podglądanie a potem " ooch co ty tu robisz"..."och jakie to straszne..." i ucieka.
właśnie taki powód jest jak najbardziej przekonujący. gdyby Śnieżka zrobiła coś faktycznie złego, to widzowie totalnie by się odwrócili od tej postaci, a przecież nie o to chodzi. Zła królowa jest zła dlatego, że po pierwsze została bardzo skrzywdzona, ale też dlatego że błędnie oceniła sytuację, obwiniając dziecko za dziecięcą głupotę, za którą dzieci winić nie można. moim zdaniem bardzo dobrze rozwiązali tę sytuację, bo jest niejednoznaczna.
Mnie się ten odcinek nie podobał - nudny i wszystko było przewidywalne. Łącznie z powrotem Katherine. Bo ja cały czas byłam pewna, że żyje - a odnalezienie serca tylko trochę wzbudziło me wątpliwości. Po czym i tak wciąż miałam przeczucie, że scenarzyści jednak jej nie uśmiercili. Cóż wynik z laboratorium mogły być sfałszowane.
Co do historii Reginy - wreszcie odkrywany dlaczego nienawidzi Śnieżki i co z tego wynika - wielki zawód. Historia przewidywalna, miałam nadzieję, że twórcy serialu czymś nas zaskoczą - a oni poszli po najmniejszej linii oporu. Dodatkowo nie kupuję tej sceny w trakcie przymierzania sukni. Nagle Regina z miłej i sympatycznej zamienia się w ZŁĄ. Nie kupuje też do końca obwinianie za śmierć jej ukochanego Śnieżki. Ok śmierć miłości jest jedną z najgorszych rzeczy na świecie. OK, mogła z psychologicznego punktu widzenia przenieść całą swą złość na Śnieżkę jako sprawczynię jej nieszczęścia. Tylko, że tuz po śmierci Daniela nie było widać jakiś elementów, które pokazywałby jakąś przemianę Reginy. Dopiero w trakcie przymiarki - szast prast, dowiaduje się o długim języku swej przyszłej pasierbicy i zaczyna jej nienawidzić. No jakoś mi te elementy nie grają.
A na domiar złego ciężko kibicować parze Regina - Daniel, bo brak jakieś chemii. Te pocałunki był śmieszne - niby miały pokazać ich miłość a wyglądały jedynie śmieszni.
Ogólnie odcinek nie zachwycił mnie. Choć jestem ciekawa co kombinuje Gold. No i scenarzyści (nurtujące pytanie - jak zakończą serię - happy endem gdzie wracają wszyscy do siebie, czy też będą to ciągnąć wszystko jeszcze w drugiej serii.
A mała mi idealnie pasowała. Nie irytowała mnie w ogóle - i mam wrażenie, że świetnie oddała dorosłą Śnieżkę - niektóre miny wręcz identyczne,
Odcinek średniawy. To niby miała być ta krzywda wyrządzona przez Śnieżkę? Jeśli już na kimś Regina miała się mścić, to na matce. Takie umotywowanie tej całej wieloletniej nienawiści do Śnieżki powoduje, że zastanawiam się, czy aby Regina ma po kolei w głowie.
Na plus całkiem sympatyczne sceny Emmy z Augustem i pojawienie się Katheryn - nareszcie ten wątek ruszy do przodu, bo zaczynał być trochę nużący.
Zgadzam się. Sądziłam, że Regina ma jakiś lepszy powód żeby nienawidzić Śnieżki. Powinna nienawidzić matki, a nie naiwne dziecko. Słabo to coś wyszło. Ogólnie spodziewałam się wiece - odcinek mnie rozczarował (szczególnie po świetnym poprzednim epizodzie). W dodatku między Reginą a Danielem było absolutne zero chemii. Raczej byli drętwi i ja tam jakoś nie widziałam tej całej wielkiej miłości, która ich niby łączyła (mimo, że wszyscy starali się nam to wcisnąć). Mnie więc ogólnie sie nie podobało. Na plus zaliczam tylko powrót Katheryn. No i bardzo jestem ciekawa kim jest August i co tam ukrywa (bo raczej niejedno).
Rzeczywiście ten powód nienawiści Reginy do Śnieżki mocno naciągany, moim zdaniem dziecinny, wyszło na to, że Regina jest mniej dojrzała niż Snow jako dziecko, teraz jeszcze mniej ją rozumiem. Nareszcie Kathine się znalazła, tylko chyba coś pomieszało jej się w głowie. Bardzo lubię te małą aktoreczkę, którą grała Śnieżkę, jest świetna, fajnie grała w Żonie na niby.
A ja jednak nie powiedziałabym, że dziecinny, raczej... bardzo ludzki. Wydaje mi sie bardzo naturalne, że czuje się złość a w niektórych sytuacjach nawet nienawiść w stosunku do osób, które spowodowały umyślnie czy nieumyślnie jakieś nasze niepowodzenie, szkodę, zranione uczucia itp. itd. Racjonalne wyjaśnienia niekoniecznie do nas trafiaja, gdy jesteśmy pod wpływem silnych emocji. Ale może tylko Regina i ja jestesmy tak małostkowe. :D
Oczywiście zwykle osobom nam bliskim, które nie chciały nas skrzywdzić wybaczamy prędzej czy później, ale Regina była w sytuacji o tyle beznadziejnej, że straciła ukochanego mężczynę, szansę na szczęśliwe życie. W takim przypadku nie dziwi mnie, że pielęgnuje w sobie tę nienawiść przez lata. Dodam na koniec, że nawet jesli jej uczucia oceniam jako zrozumiałe, to jej późniejszych czynów nie sposób usprawiedliwić. Krzywda krzwdą, ale to nie rozgresza włażenia komu popadnie w happy end z butami. ;D
Ale czy nie bardziej logiczne byłoby skierowanie nienawiści przeciwko matce, w końcu to ona spowodowała spotkanie Śnieżki i Reginy, które doprowadziło do tego, że Śnieżka polubiła Reginę i chciała jej pomóc. Całkiem możliwe, że Regina zabiła później również i matkę, ale szczerze mówiąc trochę przesadzili, moim zdaniem ta zemsta i cała jej otoczka: zniszczenie krainy baśni, zabicie ukochanego ojca to trochę za dużo za nieświadomy błąd małej dziewczynki. Myślałam, że conajmniej Śnieżka nieumyślnie zabiła (stratowała) ukochanego Reginy i dlatego jej tak nienawidzi. Ale wiem, gdyby nie ta zemsta nie byłoby serialu, jednak wolałam Złą Królową kiedy nienawidziła Śnieżki za to, że ta jest od niej piękniejsza. A Regina też intelektem nie grzeszy, wiedziała jaka jest jej matka i zamiast uciekać naiwnie jej uwierzyła.
Oczywiście, że bardziej logiczne, ale racjonalizm i logika nie przekonują nas tak łatwo, kiedy wewnątrz nas szaleje burza emocji, szczególnie takich emocji jakie przezywała i nadal przezywa Regina. Kiedyś na obozie koleżanka czytając nieopatrznie pogięła mi okładkę ulubionej książki - chowałam cichą urazę aż do końca obozu. ;) A w przypadku Reginy to była miłość jej życia. Nieumyślnie, ale działania Śnieżki zapoczątkowały ciąg zdarzeń, którego finałem była smierć ukochanego mężczyzny na jej oczach i w ońcu ślub z niekochanym facetem. Postawmy się uczuciowo w takiej sytuacji. To co zrobiła Śnieżka jest w oczach Reginy porównywalne z zaproponowanym przez Ciebie stratowaniem go na śmierć. Podejrzewam nawet, że to jeszcze byloby do wybaczenia, bo jej stajenny został zabity z premedytacją i zimną krwią, a nie w wyniku wypadku, przez jej matkę, a Śnieżka chcąc nie chcąc miała w tym udział.
Nawiązując do twojej książki, ja widzę ten odcinek tak - chowasz urazę do osoby, która powiedziała ci o tym, że ktoś inny pogiął ci książkę. Chowasz urazę na tyle silną, że poświęcasz życie ojca i robisz wszystko, żeby zniszczyć jej szczęście, nawet tracąc magię i przenosząc się do innego świata ;)
Geez, już motyw "nienawidzę Śnieżki bo jest ładniejsza ode mnie" wydaje mi się realniejszy ;)
Tylko, że Twoje porównanie trochę się mija z sednem sprawy, bo Śnieżka wyjawiła sekret matce Reginy, a nie powiedziała Reginie o śmierci stajennego. :) Zaproponowąlam najprostszy przykład, ale myslę że wielu osobom trudno się wczuć w sytuację, bo z miejsca powiedziały nie na ten wątek.
Zwykle jestem za wiernością bajkom źródłowym, ale tutaj motyw "Tyś piękna, ale Śnieżka piękniejsza od Ciebie" wydaje mi się niewystarczający przy tych wszystkich rozdzierających operowo-mydlanych historiach mieszkańców Storybrooke. Historia Reginy pasuje jak ulał do reszty. I jednak psychologicznie bardziej prawdopodobna też. :)
Zgadzam się. Uważam, że stracenie miłości swojego życia zmienia człowieka na zawsze i jest doskonałą motywacją do działania!
Tak. Ładnie to wyjaśniłaś, milkaway. :)
Mnie za to co innego nie przekonuje. Cała ta sprawa z ratowaniem życia. Jak Cię koń poniesie, to albo się na nim utrzymujesz i starasz się nie panikować, dopóki sam się nie zatrzyma (zwykle ponoszą do stajni), albo skaczesz, co pozwala na pewną kontrolę tego jak i gdzie lądujesz, lub w najgorszym razie spadasz, co najczęściej kończy się zupełnie niegroźnie. (szczególnie, jak nie ma drzew, skał, lodu itd. w który można rąbnąć) A Regina co zrobiła? Ściągnęła Śnieżkę na swojego rumaka, który musiał biec tak samo szybko, jak wierzchowiec dziewczynki, z którego ta i tak zaraz zleciała Czyli urzeczywistnił się najgorszy ze scenariuszy. Czyn Reginy nie wymagał odwagi (bo nic jej nie zagrażało), może umiejętności, ale tych widać i tak zabrakło. Rozumiem, jakby odciągnęła ją z pod kopyt biegnącego na oślep stada koni (chociaż zwykle nie depczą po ludziach), albo zrzuciła ją z klaczy tuż przed tym, jak dosiadł ją ogier (śmiejcie się, ale spotkałam się z takim przypadkiem, skończył się uszkodzeniem kręgosłupa dziewczyny i paraliżem) Tutaj uratowana została raczej bieliznę Śnieżki przed zabrudzeniem, niż życie :P Król musiał się znać na koniach i wiedzieć, że jak się jeździ, to czasem się też spada No ale rozumiem, że Śnieżka mogła wyolbrzymić sprawę, a tatuś kierować się ojcowską miłością... Chociaż raczej szukał pretekstu do wyrwania młodej i ładnej kobitki :P
Jeden z lepszych odcinków "nie wiem czemu" ale już przed tym odcinkiem zaczęłam lubić Regine a w tym odcinku pokazali za co.
Więc Regina nienawidzi Snow dlatego, że ta, jako dziecko, wypaplała jej tajemnicę? I to nienawiścią tak wielką, że z jej powodu zabija swojego ojca, jedynego człowieka, z którym po śmierci Daniela wiązało ją cokolwiek? No dajcie spokój. Scenarzyści mogli się lepiej wysilić, przecież można było kazać dorosłej Snow zrobić jakąś nieumyślną, ale naprawdę poważną krzywdę Reginie, która z większym sensem uzasadniłaby to megapragnienie zemsty. Przeniesienie nienawiści do matki na pasierbicę swoją drogą, ale tutaj to się zwyczajnie kupy nie trzyma - młoda Regina wydaje się zbyt silna (w końcu tak długo opierała się toksycznym wpływom psychotycznej matki), inteligentna i zwyczajnie uczciwa, by dać radę wkręcić sobie coś takiego. Gdyby pokazali ją jako rozpieszczoną, niedojrzałą pannicę (do której pasowałaby scena końcowa w stajni, o której niżej), której zebrało się na bunt, to jeszcze może bym to kupiła, ale tak? Regina znała swoją matkę i pierwszą rzeczą, jaką przykazałaby małej Snow, powinno być właśnie to, żeby nie wierzyła ani jednemu jej słowu, i pierwszą rzeczą, jakiej by się później domyśliła, powinno być to, że mała dała się starej wiedźmie zwyczajnie zmanipulować. Okay, coś jej się przestawiło w łepetynie i odpadła jakaś klepka, ale dlaczego akurat w takim momencie? Wydawałoby się chyba, że większym szokiem dla psychiki jest widok matki wyrywającej ukochanemu serce, niż słowa małej gówniary, że wypaplała się, bo chciała dobrze.
I choć podobała mi się ta mała w roli mini Snow - ona ma taki nieco egzaltowany styl gry, choć w "Braciach" bardzo fajnie to wypadło, a tutaj jeszcze bardziej pasowało do bajkowej stylistyki serialu - to kiedy za trzecim razem dała się w pięć sekund przekonać do całkowitej zmiany frontu, nawet ja nabrałam ochoty na zemstę,
no bo jak to szło?:
- Wyjdziesz za mojego tatę i będziesz moją mamą!
- Ale ja kocham parobka!
- No to kij z ojcem, wyjdź za parobka!
- Regina może stracić swoją matkę!
- No to kij z obietnicą, Regina chce uciec z parobkiem!
- Parobek uciekł sam, jednak będę twoją mamą!
- No to kij ze wszystkim, tatuś czeka przy ołtarzu!
No dżizas!
I jeszcze Regina tuż po śmierci Daniela z wyrzutem do matki: "ale ja go kochałam!" i "wszystko zniszczyłaś!" tonem: zepsułaś moją ulubioną Barbie!, zamiast choć sugestii myśli w rodzaju: kurcze, ukochany człowiek, przed którym całe życie, w którym być może czekałoby go coś więcej niż dotychczasowe przerzucanie gnoju w stajni, właśnie przeze mnie zginął. Dialogi nigdy nie były mocną stroną tego serialu, a teraz to już naprawdę się nie popisali.
I jeszcze Emma! Jak fajnie wypadłaby jej rozmowa z Henrym w scenie zakradania się do piwnicy Reginy, gdyby w końcu raczyła nauczyć się jego tajnego kodu - prostego jak drut przecież - i zamiast swojego typowego zrzędliwego: "Henry, nie mam czasu na twoje dziwaczenie", odpowiedziała od razu "Zrozumiałam, bez odbioru" i może tylko przetłumaczyła Augustowi i widzom, imponując wszystkim przy okazji? Emma, słonko, nie jesteś zbyt bystra, ale masz syna mądrzejszego niż to całe miasteczko razem wzięte, zacznijże to wreszcie doceniać!
Ale taką suknię ślubną Reginy mogłabym mieć :)
Przez tą "egzaltowaną" grę chciałam przez cały czas "uszczelić" to dziecko. To był dramat na całej linii a o Emmie już nie wspomnę pomyłka a nie dobra postać.
Bez przesady, Śnieżka nie była aż takim dzieckiem. Była w wieku Henry'ego. Poza tym nawet Cora nie musiała na nią naciskać żeby poznać ten sekret. Śnieżka była głupia i naiwna (nawet jak na dziecko). Regina ma dobry powód żeby ją nienawidzić. Zaufała jej, nabrała się na jej niewinny wygląd i na tym się mocno przejechała. Poza tym to nie jedyny powód dla którego jej nienawidzić. W odcinku z dżinem było jasno pokazane że Króla obchodzi tylko córka (która przypomina mu o kochanej żonie). A więc mimochodem Śnieżka skazała Regine na życie w samotności, dodatek do pałacu. Zapewne też Śnieżka ze względu na swoją urodę miała sporo absztyfikantów, a macocha zazdrościła jej tego. A więc sami widzicie że jest sporo powodów nienawiści. Trzeba patrzeć na całość, a nie tylko na najnowszy odcinek.
Co do Cory... Regina zapewne też jej nienawidzi, lecz bardziej się boi (wolała uciec niż jej się postawić). Więc nie dziwota że póki co, nie widać tego w tak oczywisty sposób. Ostatecznie pewnie ją zabije. Skąd musi wziąć tą magie. Albo zdobędzie ją od matki, albo od innego źródła (zapewne Rumpl), po to żeby ją zabić.
Zgadzam się z Daroo_3 - Reginie "łatwiej" było całą nienawiść i frustrację skierować na Śnieżkę, bo ewidentnie za bardzo bała się matki. Później to uczucie tylko się nakręcało, Regina każde swoje niepowodzenie tłumaczyła Śnieżką itd i okazało się, że nie jest tylko słabym dzieckiem, którego kosztem łatwo można podbudowac swoje ego. A matkę pewnie zabiła, żeby uzyskać jej moc. Z resztę, wkrótce się dowiemy:)
Tylko nie bierzecie pod uwagę jedej rzeczy: to była kraina baśni, Śnieżka dorastała w przekonaniu, że wszysty są dobrzy i kochający, nie miała pojęcia, że istnieje zło, poza tym jeszcze jedna rzecz: matka, Śnieżka wielokrotnie wspominała, że strata matki to najgorsza rzecz, dlatego chciała aby wszyscy byli zadowoleni i Cora i Regina i Daniel.
"- Wyjdziesz za mojego tatę i będziesz moją mamą! (...)"
:D Świetne i bardzo trafne podsumowanie tego odcinka. Ubawiło mnie do łez. :))
Z tym, że te zarzuty raczej powinny być rzucone w kierunku scenarzystów. Mała grała to co jej napisali, a grała świetnie. Bardzo dobrze jej wyszła postać egzaltowanej i naiwnej królewny.
Nie no, moja cała wypowiedź, to zarzuty wobec pracy scenarzystów - do gry aktorskiej małej nie mam nic, napisałam przecież, że jej egzaltacja dobrze współgra z bajkowym klimatem, niezbyt podobała mi się sama postać.
"Śnieżka była głupia i naiwna (nawet jak na dziecko). Regina ma dobry powód żeby ją nienawidzić. Zaufała jej, nabrała się na jej niewinny wygląd i na tym się mocno przejechała. " - sorry, ale imo, to bardziej świadczy o głupocie i naiwności Reginy, skoro, jak piszesz, dała się nabrać dziecku. I chyba wolałabym, by mściła się na Śnieżce i innych, bo nie może na matce, niż z powodu zazdrości. Bo w tym drugim przypadku już zupełnie nie miałabym powodu, by jej żałować.
Stracenie miłości swojego życia jest chyba najgorszą krzywdą jaka może spotkać człowieka, skazanie na wieczną samotność... Chyba nie wiesz co piszesz! Jeśli tego nie doświadczyłaś, to nie powinnaś się wypowiadać jak mocno to boli.
Tak jak większość, jestem absolutnie rozczarowany powodem nienawiści Reginy do Śnieżki. Sam odcinek też niezbyt ciekawy, wątek romantyczny był kompletnie nieprzekonywujący a końcowy cliffhanger wcale nie zaskakiwał. Na plus to chyba tylko August idzie, gdyż coś zaczyna się w związku z nim rozkręcać.
A ja się nie zgodzę. Jego teksty o kłamstwie wskazują na to, że może być Pinokiem, a taka postać nie może być negatywna. Zresztą stara się pomóc Emmie i sprawić, żeby uwierzyła Henry'emu.
Ale to tylko wrażenie, ja jestem praktycznie pewna, że będzie pozytywny, ale ma coś takiego w twarzy, że w niego wątpię (:
August to pinokio? Co, gdzie jak? Nic nie wiem :< Możesz napisać coś więcej? Póki co słyszałam tylko teorie, że jest wnukiem braci Grimm itp. Ale Pinokio? Napisz coś więcej, proszę :)
O Pinokiu wiem tylko tyle, co sama wywnioskowałam z serialu. Równie dobrze może być kimś kompletnie innym (no bo co ma pisarstwo i książka Henry'ego do Pinokia?). Ale w ostatnim odcinku, gdy Emma przyszła do niego, by oskarżyć go o pomoc Reginie, August bardzo podkreślał, że nie jest kłamcą. A w 13 odcinku w scenie przy studni stwierdził, że zawsze mówi prawdę. Jego słowa mogą wskazywać, że jego "bajkowa" historia związana jest z kłamaniem. Ale to wszystko to tylko przemyślenia :).
a może jest synem Rumpla? w każdym razie ma z nim jakiś związek, jak widać na promo kolejnego odc.
Ale gdyby on był "z bajki", to by mieszkał w tym mieście, a nie do niego przyjechał na motorze przecież.
Mnie się odcinek bardzo podobał, a mała robiła doklądnie takie same miny jak dorosła Śnieżka :D - świetna była :)
Ja nadal tęsknię z "Hunterem" :]
Dla mnie świetny odcinek. Od początku kibicuje Reginie/Złej Królowej (według mnie to najciekawsza postać, Lana Parrilla wykonuje kawał dobrej roboty) a teraz nawet jeszcze bardziej. Śnieżka, dziecko czy nie zniszczyła jej życie. Mam nadzieję, że Regina odpłaci także mamci pięknym za nadobne ;)