Mam mieszane uczucia wobec tego serialu. Widziałam I serię na DVD teraz oglądam drugą na HBO. Niewątpliwym atutetem tego serialu jest genialne wprost aktorstwo ( zresztą typowe dla HBO)- przede wszystkim Ian McShane jako Al- gdyby to nie był serial, facet miałby Oscara w kieszeni. Jeden z najbardziej przewrotnych, zaskakująych i cudownie machiavellicznych bohaterów. Ale nie tylko on- doskonali są aktorzy w rolach Doca, Calamity Jane, Almy, Sola, Trixie, Joanie czy Dzikiego Billa..zresztą w tym filmie nie ma słabej roli. Dialogi są błyskotliwie napisane, nie zwaham się powiedzieć, że chwilami niemal szekspirowskie.
Realizm i amtosfera codziennego życia na Dzikim Zachodzie- na medal.
Jednak na dłuższą metę serial wydaje mi się przeraźliwie monottony. I bynajmniej nie jestem fanką akcji galopującej na łeb na szyję ale jakoś trudno mi uwierzyć, że na terytorium Siuksów, gdzie "diabeł mówi dobranoc", prawo jeszcze nie dotarło a ludzie każdego dnia walczą o przeżycie- kompletnie nic się nie dzieje.
Ehhmm ... e ehhmm
No i wpadłem.Zacząłem namiętnie oglądać westerny, namiętnie to może złe słowo ale NAŁOGOWO.
Było kwestią czasu , żebym wymyślił i poszukał westernu( jako serial w odcinkach.)Natrafiłem na deadwood spodziewałem się czegoś innego , innego rodzaju dzikiego zachodu.
Pierwsze trzy odcinki myślałem ,że ogladam trochę na siłe i stwierdziłem , że moze dałem sie nabrać i wpędzić w jakąś manię.Od samego początku wiadomo że AL Swe-Gen będzie głównym powodem dla którego należy ogladać serial.
Gdy w 4 odcinku zabito Dzikiego Billa Hicocka pomyślałem OHO!!! dam im szanse do 12 odcinka , bo pierwszy raz widze , żeby już w 4 odc kasować postać uchodącą za jednego z głównych bohaterów , osobę wokół której wydawałoby sie będzie wiązana oś akcji.
Coraz bardziej zacząłem sobie przystosowywać bohaterów z różnym smakiem.
===> !!! 10 odcinek mister WU , WU z Al'em tą swoją gadką cocksucer zabili mnie NIE Śmiałem się tak od przynajmniej misiąca.
Piszac te słowa jestem po obejrzeniu 1wszego sezonu już czekam co bedzie dalej , pierwsze trzy epizody otrzymały HIGHEST PRIORITY , żebym obejrzał jak najszybciej.Tymczasem na wieczór YOUNG GUNS 1 i 2. Nieistotne
Nie wiem na czym dokładnie polega siła twórców serialu, nie tylko tego ale widze , przekonałem sie że przy takich budzetach i ilości ludzi zaangażowanych do robienia nie ma bata człowiek po obejzreniu 5 odcinków musi się ugiąć i zostać tzw "fanem oglądaczem".
Eh . naprawde od czwartku do dzsiiaj obejzrałem sezon i przemyślałem nie żałuję POLECAM
AHA najpierw chciałem zapostować tak bardzo emocjonalnie , że bohaterowie stali mi się bliscy a ja ciekawy o ich fikcyjne losy.Generalnie kolejny serial gdzie ostatni epizod konczy sie spzryjająco dla wszystkich jak np w pierwszych Soprano.
Generalnie ciekawe kiedy spieprzą losy Jewel , Doca , etc
Naprawdę to co napisałaś jest 100% prawdziwe i w moim odcZuciu śWIETNE AKTORSTWO Świetni Aktorzy w tym tkwi cała tajemnica serialu.
PO KIJ TO MA KRASNAL BRODę
ćwoku jak bym cie spotkał to bym ci dał po prostu w ryj
nie musisz czytać , jak na wikipedii przeczytasz spolery to też ich wyzywasz..
szkoda mi czasu na ciebie
Pacanie ==> zaraz potwierdzę z twoja mamą jak sie zachowujesz....
Jak nie wiesz , ze Bill Hickoc zginął w Deadwood.....
zresztą po co ja z tobą gnoju gadam
Chcialem ci powiedziec TCJ ze jestem po obejżeniu 6 odcinka i raczej nie bede ogladał nastepnych, spoodziewalem sie że "Deadwood" zaspokoi mój głod na dobry serial. I wszystko na to wskazywalo, jeden z uzytkownkow filmwebu polecil mi go mowiąc że jest to świetna produkcja i zasluguje na uwage , powiedzial nawet ze w jego odczuciu jest to najlepszy sreial ostatnich lat. Sprawdzilem jeszcze ocene (9,1) i zdecydowalem się sięgnąć po niego ...uznałem że jest to serial nie dla mnie,sama gra aktorska (bądź co bądź mistrzowska) i doskonale odzwierciedlone realia dzikiego zachodu nie sa w stanie mnie wprowadzić w stan "upojenia serialowego". Potrzebna jest wartka akcja, jej niestety w "Deadwood" brakuje. Z przykrością musze stwierdzic,czasem mialem poprostu wrażnie że ogladam "Klan" made in wild west.No i mnie w przeciwieństwie do ciebie TCJ bohaterowie nie stali sie bliscy a ich losy mnie nie zaciekawily. Winny temu jest scenariusz , za dużo uwagi poswięcono charakterystyce miejsca , ludzi którzy to miesce zamieszkuja(coś w stylu "chłopów" Reymonta) a za malo jest jakiejś interesujacej fabuły.Swoją droga gdyby sie zastanowić, to nasowa się pytanie, co może się dziac w dziurze gdzies na pustkowiu gdzie wiekszość mieszkańcow to alkoholicy i hazardziści?
Odpowiedź jest prosta , dziac się może wiele ale raczej nic interesującego.
Aha no rozumiem cie całkowicie , mnie wciągnał pisałem 3 sezony w 10 dni.
Tak tutaj chodzi o grę aktorską , Aktorzy to cały serial , u mnie dochodzi jeszcze to ,ze ostatnio maniakalnie zacząłem ogladać Westerny jestem chyba blisko koło 30stu( nawet niech 20 też duzo ).Dlatego popłynąłem z Deadwood.
Masz racje jeśli chodzi o wartka akcję i fabułę.
Nie wyobrażam sobie czekac po tygodniu na następny odcinek , to nie Soprano i nie Rzym.
Z tą wartka akcja jest wlaśnie taki problem , że jak odpalilem któryś odcinek i czekalem dajmy na to na przyjazd pinkertonów albo na wojnę z Hearste'm to czekam i czekam i sie skonczył sezon.
Klanu nigdy nie oglądałem ale tak w zasadzie masz rację porównując to do chłopów Reymonta osadzonych w jednym miejscu. Konkludujac tak DEADWOOD to jest wyłącznie obyczajówka.... OBYCZAJÓWKA bez wartkiej akcji ...
jednak ogladając i znając bohaterów rekompensowali mi to znakomicie .. nawet jak wątek sie przedłuzał nie wiadomo do kiedy to postacie trzymały mnie w napięciu .
!!!Jak ktoś lubi Westerny to musi zobaczyć Deadwood bo Deadwood to problem miast zakładanych w czasie buumu poza prawem i ich historia zapisana w gazetach i rzekazach ( coś co sie powtórzy dopiero przy kolonizacji Ksieżyca)!!!
Jednak zawsze na koniec dnia pzrygody Al'a SWERENGENA , JEWEL , DOC'a , Seth'a Bullocka , Utter'a a no i oczywiscie MR.WU były dla mnie warte obejzrenia.
Stary może spróbuj wytrwać do 10 odcinka bo mnie po prostu zmiótł ..... ale nic na siłę
Podoba mi sie nasza polemika bo w zasadzie do tego ten filmweb powinien służyć. Ponieważ mi tez brakuje serialu z akcja zacząłem na siłe jednym okiem na AXN,Polsacie i TVP ogladać CSI. CSI Las Vegas jeszcze jest okey bo tam postacie sa wyraziste i mają domowe problemy , ale juz w CSI Miami no nie mogę zdzierżyć po prostu ci aktorzy to kupa gówna każdy przechodzien by lepiej zagrał emocje , przecież oni musza mieć kolosalne garze za to że pobawia sie fiolkami i powiedzą "take Him" no mordy mają tak nieaktywne , że nie wiadomo jakie emocje przekazują.
A juz skandalem w kazdej z serii jest kwestia przesuchań ,tak spokojnych ludzi w życiu nie wiedizałem staja pzred oskarzeniem o morderstwo a ludzi płaczących to na palcach jednej ręki wymienic można, gwiazdą stanie sie ta osoba która w CSI zagra porzadnie rolę oskarżonego ......
Takze jak masz jakisserial do polecenia słucham
Do Deadwood mnie pzrekonał ktoś kto nawet nie oglada , plus inf na flmweb imdb i moje osobiste zainteresowanie WILD WEST
Sam przekonałem brata i moją szwagrową i popłynęli nie lepiej.
Nie no na powrot do deadwood to raczej nie dam się namowic, a CSI ?? to glupota, tam w kazdym odcinku jest inna bajka a to mnie wkurza no i jeszcze ci policjanci : dobrzy,sprawiedliwi,nieomylni, szkoda gadać. ja teraz chce sprawdzić "band of bothers" podobno fajny, lubie wojenne filmy wiec moze serial tez mi sie spodoba.
Stary to nie widziałes kompanii Braci ????????????!!!!!!!!! OOOOOOO
To zabieraj się ten serial to dla mnie jest na piedestale Sopranos Rzym , wszyscy zapominamy o Kompanii Braci , tam będziesz miał akcje przyzekam
serial wykur#####
Ależ ja bym chciałbyć na twoim miejscu i miec Kompanie przed sobą , faktycznie od tego czasu nie było dobrej produkcji z dużą ilością akcji....hhmmm mysle ale nie wymyśle , serio nie znam .....
Następnym razem jak będziesz opowiadał wydarzenia występujące w serialu napisz w tytule *SPOILER*. Oszczędzisz sobie i innym kłopotu. Co do Kompani Braci, w pełni się zgadzam. Jedyna w swoim rodzaju produkcja. Warto dla dopełnienia przeczytać książkę, która pokazuje wszystko z trochę innej perspektywy.. ale równie ciekawej co film. Żeby rozjaśnić sobie wszystko na temat D-Day polecam również książkę Najdłuższy dzień. Nakręcono film na podstawie tego utworu.. ale nie miałem jeszcze okazji obejrzeć. Wiem tylko że jest w stylu starszych produkcji wojennych, które posiadają swój "klimat" (za wyjątkiem produkcji Kubricka, który chyba był pionierem w kwestii świeżego przedstawienia reali wojennych).
Wracając do samego Deadwood, jestem przy 5 odcinku. Zaraziłem się serialem podobnie jak Rome. Początek był ciężki ale warto było przez niego przebrnąć, żeby teraz delektować się NOWYM chyba prawdziwszym Dzikim Zachodem. Oby więcej takich seriali !
Reasumując chwała HBO za to że daję kasę na tego typu produkcję.
Pozdrawiam,
Michał Kuliński
Widzę że devcon ma podobne co ja odczucia co do serialu, tylko, że ja jednak wytrwałam do samego końca- to znaczy czeka mnie jeszcze ostatni odcinek 3 serii, za tydzień na HBO.
Powiem tak- 1 seria była jak dla mnie bardzo dobra i wcale mi się nie dłużyła. Druga natomiast była według mnie przeraźliwie nudna. Kontynuowałam oglądanie ze względu na aktorów no i chciałam wiedzieć jak- to-się-wszystko-skończy, ale przyznam, że chwilami przysypiałam. Bohaterowie przenosili się z jednego burdelu do drugiego i gadali, gadali, gadali...z właściwie dwoma tematami do wyczerpania- chińskie prostytutki albo do którego stanu się podłączyć. Masakra. Przemiana Trixi z empatycznej, wrażliwej dziwki w jędzowatą, wrzaskliwą i przeklinającą jak kamieniarz furię była bardziej osłupiająca niż przemiana Vorenusa w rozwścieczonego, wbitego w czarną skórę, cynicznego i "pieprzącego Concordię" Syna Hadesa w "Rzymie". Szeryf Bullock i jego przyjaciel- rzekomo główni bohaterowie- pętali się gdzieś w tle wygłaszając jedną kwestię na odcinek. A tak ujmujący bohaterowie jak Doc czy Charlie Utter praktycznie zniknęli.
Trzecia seria jest moim zdaniem dużo lepsza. Wróciło napięcie i zapomniani bohaterowie, akcja nie wlecze się jak smoła a Gerald McRaney jako Hearst to jeden z nalepszych czarnych charakterów jakich widziałam.
No i ten Ian McShane. Gość powinien rok za rokiem zgarniać Emmy.