Zgrabnie opowiadane, choć zakończenie bez błysku Małysza. Tam powinno być więcej dynamiki, budowania napięcia, przyspieszenia akcji i solidnego telemarku.
Ale wstęp i rozwinięcie spocco. Fajny motyw z cudzoziemcem, który przyjeżdża do kraju, w którym jego rodaków za mocno się nie kocha, a on zamiast zaskarbić sobie sympatię tubylców, to jest arogancki, impertynencki, zarozumiały, wywyższający się a na dodatek źle się wypowiada o piłkarskiej reprezentacji narodowej tego kraju, do którego przyjechał.
Już sam fakt, że przeżył tydzień z takim nastawieniem plasuje ten serial w gatunku fantasy, bo w realu takie coś raczej nie byłoby możliwe.
Miałem zagwozdkę odnośnie systemu prawnego, ale doczytałem, że mimo trzech różnych systemów prawnych obowiązujących w Wielkiej Brytanii istnieje aneks dający policjantom z danego obszaru uprawnienia do pracy w pozostałych dwóch. Mimo bardzo dużych różnic prawnych, wystarczy krótkie przeszkolenie i policjant z Anglii może pracować w Szkocji. Pomimo faktu, że system organizacji policji szkockiej jest kompletnie inny niż system angielsko-walijski, o północnoiralndzkim nie wspominając.
Police Scotland to instytucja całkowicie zcentralizowana, która podlega rządowi Szkocji. W systemie angielsko-walijskim wciąż wybiera się lokalnych szefów policji (szeryfów?) na 4-letnią kadencję, w wyborach powszechnych. W Anglii-Walii nadzór (ogólny) nad policjami lokalnymi sprawuje Home Office, ale tylko w przypadku nadużyć czy jakichś kwestii budżetowych.
Szkoci, z charakterystyczną dla nich złośliwością, pracują nad kolejnymi ustawami i innymi aktami prawnymi, które mają ich wyróżniać od Anglików. Na wielu płaszczyznach to już jest właściwie inne państwo.
Intryga w serialu nie jest wybitnie oryginalna ani błyskotliwa, ale narracja jest na tyle sprawna, że naprawdę dobrze się to ogląda. Poza tym jest kilka fajnych wstawek, jak tekścik:
- On jest Anglikiem.
- Naprawdę bardzo mi przykro (ze szczerym współczuciem).
Albo
- Myślałem, że słowo "Szkot" po szkocku oznacza wariata.