Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że to kolejny typowy kryminał, oparty na schemacie poszukiwania sprawcy i rozwiązywania dawno zapomnianych spraw. Tego typu produkcji jest wiele, przez co często wydają się powtarzalne. Jednak serial Departament Q zdecydowanie się wyróżnia.
Początkowo obawiałem się, że będzie to pastisz lub kopia duńskiej trylogii (Kobieta w klatce, Wybawienie, Kartoteka 64), zwłaszcza że tytuł i ogólne założenia są podobne – specjalna jednostka zajmująca się nierozwiązanymi sprawami, duet głównych bohaterów z wyraźnie zarysowanymi kontrastami osobowościowymi (jeden z nich neurotyczny, drugi z pochodzeniem arabskim). Jednak nawiązania kończą się właśnie na tym, a serial obiera zupełnie inną drogę.
To, co czyni Departament Q wyjątkowym, to świetna realizacja, wciągająca fabuła oraz znakomicie skonstruowane postacie. Każdy odcinek trzyma w napięciu, a retrospekcje są bardzo dobrze wplecione w narrację. Ogląda się to z dużą przyjemnością, a całość – włącznie z finałem – pozostawia satysfakcję.
Polecam ten serial wszystkim miłośnikom dobrego kryminału – Departament Q naprawdę potrafi zaskoczyć świeżym podejściem do znanego motywu