Czuć, że jest grą na zwłokę. Fabułę można by już zakończyć ale nie i tak mamy przestoje fabularne, luźne obyczajowe rozmowy a samo śledztwo staje się powoli nudne. Szkoda, że finał odcinka pokazał, że o to w tym wszystkim chodzi.
Przestoje fabularne? Jakie na przykład? Luźne obyczajowe rozmowy? Moim zdaniem są one niezbędne, żeby lepiej poznać postacie, ich relacje, motywacje itd. Także wpływ, jaki wywiera na nie samo śledztwo. Poza tym, świetnie wpisują się w klimat tego typowego, toczącego się w niespiesznym rytmie śledztwa właśnie no i budują całą tę otoczkę i taką duszną atmosferę amerykańskiej prowincji. Osobiście nie uważam ich na pewno za nudne a i finał odcinka stanowi chyba wyraźną zapowiedź tego, że akcja będzie już tylko nabierała tempa...
Widzę kierunek, który wypada blado w poriwnaniu z sezonem pierwszym. W szóstym odcinku mamy też perspektywe innych osób, czego dotąd nie było. Nie rozumiem tej nagłej zmiany. Dotad towarzyszylismy tylko detektywów, teraz pojawiają się nagle inni. Po co?
Masz może na myśli perspektywę Toma Purcella, który zdaje się zakasywać rękawy i brać sprawy we własne ręce? Myślę, że można to po prostu potraktować jako taki twist fabularny... Skoro śledczy nie posuwają się naprzód – ba, podejrzewają nawet jego samego – to on sam właśnie próbuje odtąd rozwikłać całą tajemnicę. Całkiem logiczne. Siłą rzeczy prezentowany jest nam też odmienny nieco punkt widzenia.
Co do tych luźnych rozmów jeszcze – w pierwszym sezonie też było dużo gadaniny (nie że jakiejś tam czczej gadaniny, ma się rozumieć – to była genialna gadanina, która nie dość, że nikomu chyba nie przeszkadzała, to wyrobiła serialowi konkretną markę) i wydaje mi się, że w porównaniu z pierwszym, trzeci sezon serialu nie wypada wcale tak blado, a ten kierunek, o którym napisałeś, i w którym serial ewoluuje, jest kierunkiem jak najbardziej zbliżonym do tego, co widzieliśmy wcześniej. W ogóle, czytałem posty na forum o tym wycieku oraz potencjalnym sprawcy, więc wiem, czego się spodziewać, ale czuję, że dwa finałowe odcinki to będzie mimo wszystko coś absolutnie epickiego.
wątpię, wydaje mi się, że ten serial już nigdy nie zbliży się do poziomu 1 sezonu
3 sezon jest zrobiony w podobny sposób jak 1 sezon , ale najbardziej traci do niego z powodu świetnie zagranej postaci jaką był Rust Cohle, dialogów jakie miał napisane i cięższego klimatu pierwszego sezonu. Z drugiej strony jest lepiej niż w 2 sezonie.
Pierwszy sezon - mocne 9/10
Drugi sezon - naciągane 7/10 i spore rozczarowanie
Trzeci sezon - 8/10 po 6 epizodach
Nie da rady, bo są lepsze seriale od Detektywa. Nawet jakby serial był od początku do końca taki jak 1 sezon to wyżej cenię Twin Peaks 1990-1991,
Sopranos 1999-2007, Prawo ulicy 2002-2008, Breaking Bad 2008-2013,
które są wręcz perfekcyjne i ocierają się o geniusz.
Gustuje też w serialach kostiumowych stąd uwielbienie np:
Robin of Sherwood 1984-1986, Rzym 2005-2007, Gra o tron 2011-2019.
Z seriali kryminalnych mogę polecić jeszcze pierwsze dwa sezony Fargo.
3 sezon rozczarowanie roku :) można mu dać 1/10 :) Nic się tu nie klei. Fabuła jest tak prosta jak konstrukcja cepa :) Zero zaskoczenia, zwrotu akcji, intrygi :) Od pokazanie problemu w związku, który jest bardziej fascynujący od porwania tych dzieci :D