PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=654010}

Detektyw

True Detective
8,4 157 177
ocen
8,4 10 1 157177
7,7 31
ocen krytyków
Detektyw
powrót do forum serialu Detektyw

Cześć wszystkim! Trochę posiedziałem i wrzucam smaczne cytaty z całego serialu. Pozdrowienia dla fanów serialu!

-----------

odcinek 1

Rust Cohle: Ludzie stąd nie wiedzą nawet, że istnieje jakiś inny świat. Równie dobrze mogliby żyć na j****m Księżycu.
Martin Hart: Cały świat ma swoje getta.
Rust Cohle: Świat to getto. Wielki śmietnik w kosmosie.
Martin Hart: Bardziej p****o widoku od tego miejsca zbrodni dotąd nie widziałem. Mogę zapytać? Chrześcijanin?
Rust Cohle: Nie.
Martin Hart: To po co ci krzyż w mieszkaniu?
Rust Cohle: Do medytacji.
Martin Hart: Czyli?
Rust Cohle: Kontempluję scenę w ogrodzie. Ideę zgody na własne ukrzyżowanie.
Martin Hart: W co wierzysz, skoro nie jesteś chrześcijaninem?
Rust Cohle: Że ludzie nie powinni gadać o tym w pracy.
Martin Hart: Czekaj, pracujemy 3 miesiące, a ja nic o tobie nie wiem. Po tym wszystkim, co widzieliśmy, zrób mi tę przyjemność. Nie chcę cię nawracać.
Rust Cohle: Uważam się za realistę, ale filozofowie nazywają to pesymizmem.
Martin Hart: Co to znaczy?
Rust Cohle: Że kiepski ze mnie kompan na imprezę.
Martin Hart: Powiem ci, że także poza imprezą.
Rust Cohle: Świadomość człowieka jest tragicznym błędem ewolucji. Staliśmy się zbyt samoświadomi. Natura stworzyła przypadek, który się od niej odseparował. Stworzenia, które nie powinny istnieć.
Martin Hart: Brzmi w ch**j depresyjnie, Rust.
Rust Cohle: Jesteśmy rzeczami, które łudzą się, że posiadają osobowość. Ukształtowaną z przeżyć i doświadczeń. Zaprogramowano nas na przekonanie, że jesteśmy kimś, podczas kiedy jesteśmy nikim.
Martin Hart: Na twoim miejscu nie gadałbym o tym nikomu. Ludzie tutaj myślą inaczej. Ja myślę inaczej.
Rust Cohle: Najlepszą rzeczą dla naszego gatunku byłoby odrzucenie naszego zaprogramowania, zaprzestanie reprodukcji i pójście w kierunku wyginięcia. Wszyscy razem, rezygnując z nierównej walki.
Martin Hart: Po co wstawać z łóżka przy takim podejściu?
Rust Cohle: Udaję, że mam taki zamiar, ale brak mi odwagi do samobójstwa.
Martin Hart: Że też dzisiaj zachciało mi się poznać cię bliżej. Trzy miesiące milczysz...
Rust Cohle: Sam pytałeś.
Martin Hart: A teraz błagam cię, żebyś zamknął ja*ę.
Rust Cohle: Mam paskudny posmak w ustach. Aluminium, popiół. Posmak psychosfery.
Martin Hart: Mam pomysł. Niech samochód od tej pory będzie miejscem cichej refleksji.

Rust Cohle: To miejsce przypomina obrazek z ulatniającego się wspomnienia. Jakby od zawsze była tu dżungla.
Martin Hart: Skończ to gadanie. To nieprofesjonalne.
Rust Cohle: Nie po to tu przyjechałem?
Martin Hart: Skończ wygadywać te dziwactwa o wyczuwaniu psychostrachu i miastach zacierających się we wspomnieniach.
Rust Cohle: Zbyt długo rozgryzałem własny umysł, by rezygnować z nich dla ciebie, Marty.
Martin Hart: Spałeś dzisiaj?
Rust Cohle: Nie śpię. Tylko śnię.

Rust Cohle: Chcecie znać prawdę? To zacznijcie, k**a, zadawać właściwe pytania.

odcinek 2

Rust Cohle: Wtedy nie mogłem spać. Leżałem i rozmyślałem o kobietach. Córce, żonie. To jak coś, co jest ci pisane. Kulka albo gwóźdź na drodze. Kurna. Wybaczcie, odpłynąłem. Czasem tak mam po kilku piwkach. Dlatego lubię pić w samotności.

Martin Hart: Wtedy, na kolacji, czemu nie wyszedłeś po telefonie Chrisa?
Rust Cohle: Nie wiem. Chyba trochę wytrzeźwiałem. Poza tym nie było tak źle. Fajnie mi się gadało z twoją rodziną.
Martin Hart: "Źle"? O czym ty gadasz?
Rust Cohle: Marty, byłem 3 lata w związku małżeńskim. Mieliśmy córkę. Umarła. W wypadku samochodowym. Miała dwa lata. Małżeństwo tego nie wytrzymało.
Martin Hart: Twoje dziecko umarło? Wybacz, stary. Nie wiedziałem.
Rust Cohle: Nie jesteście winni. To raczej ja jestem dziwny. Bałem się... wiesz, oglądać was.

Przesłuchujący: Tylko raz był pan żonaty?
Rust Cohle: Prawie dwa. Z Laurie. Maggie nas sobie przedstawiła i... zerwaliśmy. Tak było lepiej. Dałem jej powód. Ciężko jest żyć z… No wiecie. Nie chcę, ale bywam... krytyczny. Czasem myślę, że nie nadaję się do życia wśród ludzi. Kontakty ze mną tylko im szkodzą. Kumacie, dołuję ich. Stają się nieszczęśliwi. Ta praca wpływa tak na wielu ludzi. Zmienia człowieka. Niektórzy zauważają. Nie mogę powiedzieć, że to przez pracę. Raczej już taki byłem. Dlatego nadawałem się do tej pracy. I zacząłem myśleć o tym coraz częściej. W pewnym wieku doskonale wiesz, kim jesteś. Teraz żyję w pokoiku w miasteczku, stoję za barem. Pracuję cztery noce w tygodniu. Po pracy piję i nikt mnie nie powstrzymuje. Wiem, kim jestem. Po wielu latach to małe zwycięstwo.

Martin Hart: Gliniarzom brakuje pewnych spraw. Rozumiecie. Potrzebujesz odstresowania, zanim wrócisz do rodziny. Nie można przenosić na dzieci tego, co masz w pracy. Dlatego czasem musisz się wyluzować. Robisz to też dla twojej żony i dzieci. Musisz uwolnić ciśnienie, gdy nadarzy się okazja. Bo ostatecznie robisz to dla dobra rodziny.

Przesłuchujący: Jakie wizje ma pan na myśli?
Rust Cohle: Ku**a, myślałem, że wiecie. Opowiedziałem o nich Marty'emu. Chemiczne przebłyski wywołane uszkodzeniem neuronów z czasów, kiedy pracowałem nad handlarzami narkotyków. 4 lata pracowałem jako tajniak. Wiecie, co to znaczy? Właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Nic o tym nie wiecie? Te akta nadal są tajne? Ku****a. Co o mnie słyszeliście?

Rust Cohle: Coś mam. Farma z laskami na południu przy Spanish Lake.
Martin Hart: Mieliśmy odwiedzić jej klientów.
Rust Cohle: Są ważniejsze sprawy.
Martin Hart: Co?
Rust Cohle: Umyj się. Śmierdzisz c**ą.
Martin Hart: Klucz do zdrowego małżeństwa.
Rust Cohle: To zapach Maggie?
Martin Hart: Na c**j mnie obwąchujesz?
Rust Cohle: Wybacz, zapomniałem.
Martin Hart: Będziesz teraz robił wycieczki pod adresem mojej żony?
Rust Cohle: Chcesz powiedzieć, że żona tak ci dogodziła?
Martin Hart: Czyżbyś wiedział, jak powinna pachnieć c**a mojej żony?
Rust Cohle: Nie, po prostu masz na sobie te same ciuchy, co wczoraj, a ja nie jestem gł**pi. Nie czyniłem żadnych komentarzy, a szczególnie nie o zapachu.
Martin Hart: Ani, k**a, słowa o mojej żonie. Nie wspominaj jej imienia.
Rust Cohle: Masz wyrzuty sumienia, to odreaguj, ale nie warto mieć przez to złamanych łap.
Martin Hart: Niby jak byś to zrobił?
Rust Cohle: Zacząłbym od nacisku, a potem wykręcił nadgarstki. Jesteś starszym detektywem. Myślisz, że kłamię?

Przesłuchujący: Co to jest Northshore?
Rust Cohle: Szpital psychiatryczny w Lubbock w Teksasie. Spędziłem tam 4 miesiące w '93.
Przesłuchujący: Da pan radę o tym mówić?
Rust Cohle: Pewnie… Sofia, moja córka, jeździła rowerem przed domem. Mieszkaliśmy akurat przy zakręcie. Powiedzieli, że...W każdym razie, po wszystkim Claire i ja obróciliśmy się przeciw sobie. Mieliśmy do siebie żal, że żyjemy. Przeniosłem się z napadów do narkotykowego. Zacząłem cisnąć na maksa, 24/7. Uliczne dz***i, wywalanie drzwi. Po trzech miesiącach, okradałem już kurierów lub kończyłem w Ramada Inn z porcją koki. W międzyczasie Claire odeszła, a ja wpakowałem magazynek ćpunowi, który wstrzyknął niemowlęciu metę. Chciał ją oczyścić. Prokurator dał mi jedną opcję na uniknięcie więzienia. "Utrzymasz swoje stanowisko, ale będziesz naszym ćpunem do wynajęcia". I tak się stało. Przechodziłem z miejsca na miejsce. Kiedy jakaś agencja potrzebowała ćpającego tajniaka od narkotyków, brali mnie. To nie miało, k**a, końca.
Przesłuchujący: I pracował pan tam 4 lata?
Rust Cohle: Aż w lutym '93 roku zabiłem trzech gości z kartelu w Port Houston. Łyknąłem trzy kulki i skończyłem w psychiatryku w Teksasie, co na swój sposób jest zabawne. Psychiatryk w Teksasie! Byliście tam kiedyś? Zaoferowano mi rentę zdrowotną. Lepiej być nie mogło, nie? Ale odmówiłem. "Dajcie mnie gdzieś do zabójstw". Byli mi dłużni kilka przysług, ale mieli tylko Luizjanę… Długo potem nie mogłem spać. Koszmary, stres pourazowy, zszargane nerwy.
Przesłuchujący: Czemu wydział zabójstw?
Rust Cohle: Przez cytat, który wpadł mi w oko. Cytat z listu do Koryntian. "Jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki stanowią jedno ciało".
Co to oznacza?
Rust Cohle: Starałem się pozostać częścią swego ciała.

Rust Cohle: Wiecie, co teraz myślę o córce? Że ją oszczędzono. Czasami jestem wdzięczny. Lekarze powiedzieli, że nic nie poczuła. Od razu zapadła w śpiączkę, a potem... poprzez otchłań prześlizgnęła się do dalszego świata. Czy to nie piękny sposób na odejście? Bezboleśnie, jako szczęśliwe dziecko. Najgorsze w umieraniu później jest to, że już się dorosło. Szkoda już jest wyrządzona. Jest już za późno. Macie dzieci?
Przesłuchujący: /…2/
Rust Cohle: Macie tę nieposkromioną pychę, której trzeba, by przytargać duszę z nieistnienia do tego mięsa. Wymusić życie w tym śmietniku. Moja córka oszczędziła mi grzechu... bycia ojcem.

Rust Cohle: Kserujcie, ile chcecie. Poczujcie się, jak dobrzy gliniarze.

Przesłuchujący: Chwila, chwila. Miał pan halucynacje w pracy?
Rust Cohle: Nie. Zawsze potrafiłem odróżnić ułudę od prawdy. Kiedy miałem halucynacje, ignorowałem je.
Przesłuchujący: Nadal je pan miewa?
Rust Cohle: Nie. Przestały się pojawiać po kilku latach czystości.

Rust Cohle: Wtedy, te wizje. Większość czasu byłem przekonany, że postradałem zmysły. Ale czasami... Miałem wrażenie, że odkrywam tajemnicę wszechświata.

odcinek 3

Rust Cohle: Jakie mogą mieć IQ?
Martin Hart: A widzisz Teksas, gdy masz głowę w d***e? Co ty wiesz o tych ludziach?
Rust Cohle: Obserwuję i wyciągam wnioski. Widzę skutki otyłości i biedy, upodobanie do bajek, ludzi wkładających ostatni grosz do małego, wiklinowego kosza, który sobie podają. Można założyć, że nikt z nich naukowcem nie będzie, Marty.
Martin Hart: I widzisz? To właśnie twoje pi***e nastawienie. Nie każdy chce siedzieć samotnie w pokoju i w***ić sobie do "ABC mordercy". Niektórzy wierzą we wspólnotę, wspólne dobro.
Rust Cohle: Okłamywanie wspólnoty dla dobra nie przyniesie nic dobrego.
Martin Hart: Wyobrażasz sobie, do czego ci ludzie byliby zdolni, gdyby nie mieli wiary?
Rust Cohle: Nic by się nie zmieniło. Czyniliby to jedynie otwarcie.
Martin Hart: Pi***nie. To byłby je***y maraton morderstw i rozpusty.
Rust Cohle: Jeśli ktoś zachowuje się przyzwoicie tylko dla nagród po śmieci, to, bracie, jest łajnem, i lepiej, żeby się z tym nie ukrywał.
Martin Hart: Twój osąd jest nieomylny, znawco śmieci. Uważasz swój zeszyt za Tablice z Przykazaniami?
Rust Cohle: Co ci to mówi o życiu? Zbieranie się i opowiadanie bajek, które zaprzeczają każdemu prawu wszechświata, byleby przeżyć cholerny dzień?
Martin Hart: Nie.
Rust Cohle: Jak to świadczy o tobie, Marty?
Martin Hart: Kiedy zaczynasz tak gadać, czuje w twoim głosie panikę.
Rust Cohle: Przeniesienie strachu i obrzydzenia do siebie na charyzmatycznego despotę. To katharsis. Wywołuje ich strach swoją przemową. Dzięki temu jest efektywny. Niektórzy antropolodzy lingwistyczni sądzą, że religia to językowy wirus, który zmienia mózg i tępi przejawy myślenia.
Martin Hart: Nie używam tylu mądrych słów, ale jak na kogoś, kto nie widzi sensu życia, bardzo się o nie boisz. I wciąż brzmisz na spanikowanego.
Rust Cohle: Przynajmniej nie pędzę na oślep za nagrodą.

Rust Cohle: Wszyscy wpadamy w coś, co nazywam "życiową pułapką". Głęboko zakorzenioną pewność, że sprawy przyjmą inny obrót. Przeprowadzisz się do innego miasta, poznasz nowych przyjaciół. Zakochasz się i będziesz czuł spełnienie. Je***e spełnienie i dopełnienie, czymkolwiek te ku***e... Je***ne puste słoiki, czekające aż wypełni je g***o. Spełnienie to mit, a dopełnienie... Nie, nie, nie. Nic się nigdy nie kończy.

Rust Cohle: Ontologiczny błąd to oczekiwanie światła na końcu tunelu. To sprzedają pastorzy, tak samo jak psycholodzy. Kaznodzieja stymuluje twą skłonność do iluzji. A potem twierdzi, że to je***a zaleta. Zawsze jest z tego forsa. Każdy chce poczuć się wyjątkowo, nie sądzicie? "To na pewno wszystko dla mnie. Dla mnie. Ja, ja. Jestem tak k****ko ważny. Jestem tak ku***ko ważny, prawda? ". Pi***ol się.

Martin Hart: Masz skłonność do krótkowzroczności. Klapki na oczach rozwalają śledztwo. Tendencyjnie oceniasz dowody. Jesteś opętany obsesją.
Rust Cohle: Ty również, tyle że nie na punkcie pracy.
Martin Hart: Nie ma szans, bracie. Po prostu znam umiar. Zadowolę się jednym piwkiem, nie potrzeba mi dwudziestu.
Rust Cohle: Ludzie niezdolni do poczucia winy zazwyczaj dobrze się bawią.
Martin Hart: Staram się być dla siebie wyrozumiały.
Rust Cohle: Godne podziwu.
Martin Hart: Wiesz, czym się naprawdę różnimy?
Rust Cohle: Tak, oszukiwaniem się.
Martin Hart: Ja znam różnicę, pomiędzy ideą a faktem. Ty nie przyznasz się do posiadania wątpliwości. Kto tu sie oszukuje?
Rust Cohle: Wątpię.

Rust Cohle: Możesz mnie nawet umówić z pielęgniarką, przynajmniej przepisze mi jakieś dobre prochy.

Martin Hart: Nie twierdzę, że jestem idealny, ale wiecie, jak to jest być ojcem? Jesteście odpowiedzialni za innych, za ich życie. W pewnym momencie taka odpowiedzialność staje się bezcelowa.

Rust Cohle: Wiem, synu. Potrafię to z ciebie wyczytać. Nie jesteś zły. Nie chodzi o ciebie. Chodzi o ciężar, który ma haczyki tkwiące w twoim sercu i duszy. To, co zrobiłeś, to nie twoja wina. Nie. Zostałeś zaciągnięty na dno przez ten sam ciężar. Ciężar, który nie pozwala ci radzić sobie w pracy, nie pozwala ci radzić sobie w szkole. Ten sam, który nie pozwolił ci mieć mamy. Wiem o tym, Chris.
Podejrzany: Jestem słaby. Jestem chory. Wchodzę do domów i nie mogę wyjść, dopóki nie przejrzę wszystkich szuflad.
Rust Cohle: Posłuchaj mnie, synu. Jest jedno wyjście i wiedzie ono przez łaskę Boską. Jesteś taki, jakim uczynił cię Pan. Nie masz skazy. My, ty, ja, ludzie, nie wybieramy swoich uczuć. Jest na tym świecie łaska i przebaczenie dla każdego, ale musisz o nie poprosić.
Podejrzany: Proszę. Proszę. Pragnę ich. Chcę ich. Chcę tego. Proszę. Proszę. Powiedz mi. Powiedz. Proszę, powiedz, co mówić. Chcę... Chcę się przyznać.

Przesłuchujący: Ilość Twoich zeznań to dopiero osiągnięcie. Jakieś wskazówki?
Rust Cohle: Dla mnie to nigdy nie było zbyt trudne. Po prostu patrzysz na kogoś i myślisz tak jak on. Właściwość ujemna. To talent. Zwykle go nie potrzebujesz. Po prostu patrzysz im w oczy. Wszystko tam jest. Każdy nosi ze sobą tęsknotę i udrękę, wiecie? Musisz mówić szczerze o tym, co się dzieje tutaj, w zamkniętym pokoju.... Ale w karty jestem beznadziejny.

Rust Cohle: Stary, widziałem finały tysiąca żywotów. Starych i młodych. Każdy tak pewny swojej realności, że ich doświadczenia poznawcze stanowią wyjątkową jednostkę z celem, znaczeniem... Tak pewni, że są czymś więcej niźli tylko biologiczną kukiełką. Cóż, prawda wychodzi na jaw i wszyscy widzą, że gdy zabraknie sznurków, każdy upada.

Laurie: Jaka jest Alaska?
Rust Cohle: Jest piękna. To nie Paryż, ale jest czysta i nieskażona.
Laurie: Byłeś w Paryżu?
Rust Cohle: Miesiąc.
Laurie: Co tam robiłeś?
Rust Cohle: Głównie upijałem się patrząc na Notre Dame.

Rust Cohle: Sztywne ciała tak pewne, że jest czymś więcej niż sumą swych pragnień. Całe to bezsensowne kręcenie się, zmęczony umysł, zderzenie żądzy i niewiedzy. Pytaliście o przesłuchania. Chcecie znać prawdę? Nigdy nie byłem w pokoju dłużej niż 10 minut. Wiedziałem, czy facet to zrobił, czy nie. Ile wam to zajmuje?

Martin Hart: Myślisz, że mężczyzna może kochać 2 kobiety na raz? W sensie być zakochanym.
Rust Cohle: Uważam, że miłość nie istnieje. Przynajmniej nie w sposób, który o niej myślimy. Zawsze wychodzą na wierzch niedoskonałości rzeczywistości. Ten rurociąg ciągnie się przy brzegu jak puzzle. Za 30 lat wszystko będzie pod wodą.
Martin Hart: Myślisz... Zastanawiasz się czasem, czy jesteś złym człowiekiem?
Rust Cohle: Nie zastanawiam się, Marty. Świat potrzebuje złych ludzi. Żeby strzegli go przed tymi gorszymi.

Rust Cohle: Człowieku, to miejsce... Nigdy... Tamten dzień przypomniał mi ojca opowiadającego o Wietnamie I o dżungli. Jak będę gadać o tym, co się wtedy stało, na nic wam się to teraz nie przyda. To. O tym właśnie mówię. O to mi chodzi, gdy mówię o czasie, śmierci i bezsensie. Chodzi też o poważniejsze idee, głównie o to, co jesteśmy winni społeczeństwu, wzajemne złudzenia. Po 14 godzinach gapienia się na trupy myśli się właśnie o takich sprawach. Robiliście to kiedyś? Patrzysz w ich oczy, nawet na zdjęciu. Nie ma znaczenia, czy są martwi, czy żywi. Wciąż można z nich czytać. I wiecie, co się dostrzega? Powitali to. Nie z początku, ale w tej ostatniej chwili. Ta wyraźna ulga, ponieważ się bali. I po raz pierwszy zobaczyli, jak łatwo było po prostu odpuścić. W ostatniej nanosekundzie zobaczyli, czym są. Że ty sam, cały ten wielki dramat, to jedna wielka prowizorka z przypuszczeń i głupoty, i że można po prostu odpuścić. W końcu wiedzieć, że nie trzeba trzymać się tak kurczowo. Zdać sobie sprawę, że całe twoje życie... cała miłość, nienawiść, pamięć, ból, wszystko było tym samym. Tym samym snem, snem śnionym w zamkniętym pokoju. Snem o byciu... osobą. I tak jak w wielu snach... Na końcu czyha potwór.

odcinek 4

Rust Cohle: Głupota jest nieuleczalna, a to knajpa, nie szpital.

Rust Cohle: Goście z którymi kręci Ledoux są ze wschodniego Teksasu. Rozpracowywałem ich będąc w DEA.
Martin Hart: Wiedzą, że jesteś gliną?
Rust Cohle: Nie. Ale nie byłem pewien, dlatego dzwoniłem do starego operatora. Wiedzą tylko tyle, że dostałem 3 kulki w strzelaninie w Port Houston. Myślą, że wącham kwiatki od spodu.
Martin Hart: Major mówił, że miałeś ksywkę Crash.
Rust Cohle: Muszę wziąć urlop. Kilka tygodni. Pojadę tam i zarzucę kilka przynęt. Odznaka nam nie pomoże, więc złożymy im ofertę. Spotkam się z ich dostawcą, potwierdzę, że to Ledoux i zgarniemy typa. A jak już tam będziemy, możemy liczyć tylko na siebie.
A jak się kapną, że robisz ich w wała?
Rust Cohle: Jak mnie odkryją, dostanę kulkę w łeb. Kartel dla którego pracowałem na granicy ma gorszą metodę. Obwiązują cię taśmą do krzesła. Kilka rolek, żebyś na cal się nie ruszył. Tną wzdłuż twarzy, ściągają skalp i zdzierają skórę z twarzy. Potem stawiają przed tobą lustro, abyś mógł się sobie przyjrzeć. Odcinają ci fi***ta i j**a... wpychają w gardło, póki nie zakrztusisz się nimi, wszystko jednocześnie widząc. Kulka w łeb to wręcz luksus.
Martin Hart: Na pewno tego chcesz?
Rust Cohle: Właściwie nie.

odcinek 5

Rust Cohle: To świat, w którym nic nie ma końca. Ktoś mi kiedyś powiedział: "Czas to spłaszczone kolo". Wszystko, co zrobiliśmy lub zrobimy , będzie się w koło powtarzać. Ta dziewczynka i chłopiec ponownie trafią do tego pokoju...ponownie, ponownie na wieki.

Przesłuchujący: A pańska technika przesłuchań. To jakiś sekret?
Rust Cohle: Każdy z nich wie, że coś z nim nie tak. Nie wiedzą tylko co. Każdy chce coś wyznać. Mieć za sobą to katharsis. Szczególnie ci winni... A każdy jest winny.

Martin Hart: Kiedy przeżywamy dobre lata, czekamy na przyjście lepszych. Aż wreszcie przyjdzie rak dupy i pomoże nam zrozumieć, że to, co dobre, już za nami. Bo to takie uczucie... I czasem je zauważacie, że życie przecieka między palcami. Co dobre, jest za tobą, jakby zawsze tam było. Przestałem pić, ale wcale się nie zmieniłem. A na pewno nie tak, jak powinienem. Pamiętacie moje słowa o klątwie detektywa? Cały sens życia miałem tuż pod nosem... Ta kobieta, dzieciaki. A ja wciąż patrzyłem w inną stronę. Niewierność to grzech, ale moje zaniedbanie było największą porażką. Teraz to rozumiem.

Rust Cohle: Lata. Słyszeliście o czymś takim jak teoria M?
Przesłuchujący: Za gł***i na to jestem.
Rust Cohle: W tym wszechświecie postrzegamy czas linearnie. Ale istnieje przestrzeń czterowymiarowa, gdzie czas nie istnieje. Tam moglibyśmy nad nim panować... Zobaczylibyśmy... naszą czasoprzestrzeń spłaszczoną. Przypominałaby rzeźbę pokazującą wszystko, co kiedykolwiek miało miejsce. Świadomość poruszałaby się wzdłuż życia, jak wagoniki po torach. Wszystko poza naszym wymiarem... to wieczność, która przygląda się nam. Dla nas to kula, ale oni widzą...koło.

Rust Cohle: W wieczności w której czas nie istnieje, nic nie urośnie. Nic się nie rozwinie. Nic nie zmieni. Dlatego śmierć stworzyła czas. Żeby rzeczy, które ma zabić, mogły urosnąć. I odrodzimy się. Ale w tym samym życiu, które nam przeznaczono. (…) Kiedy nie pamiętamy życia, nie da się go zmienić. Sekretne przeznaczenie wszystkiego, co żyje i tragiczne.

odcinek 6

Martin Hart: Kto bawi się jak mężczyzna, płaci jak mężczyzna

Rust Cohle: Dziecko jest cudem. Ale, widzisz, czasem ludzie traktują je jako szansę dla siebie. No wiesz, jak bodziec do zmiany swojego życia. (…) Gazety nie zostawią na tobie suchej nitki. Ludzie, którzy krzywdzą dzieci, nie mają lekko w więzieniu. Jeśli nadarzy się okazja, powinnaś popełnić samobójstwo.

Rust Cohle: Słuchaj, Marty, zrób za mnie raport, co?
Martin Hart: Że co? A co, śpieszysz się gdzieś? To zeznanie ma 40 stron.
Martin Hart: A co, masz coś do roboty? Może buciki też ci zawiązać? Co to, ku***a, za humory? Mój czas jest mniej cenny od twojego?
Rust Cohle: A masz jakieś zajęcie, Marty? Musisz wracać do rodzinki i pobawić się z dziećmi?
Martin Hart: Nie czepiaj się mnie tylko dlatego, że ty żadnej nie masz. Powinieneś trzymać się swojej byłej. Se**s dobrze ci robił.
Rust Cohle: Niech cię szlag. D**il. Cholera. Ci ludzie, to miejsce wyssały z ciebie młodość, zamieniając w egoistę.
Martin Hart: Co z tobą, stary? Salter wypytywał, dzwonili z Iberii. Zawracasz tylko głowy ludziom, próbując otworzyć stare sprawy.
Rust Cohle: Pracuję. Mam co robić. Przepisz to, stary. Tak pracujemy. Ja wyciągam zeznania, ty przepisujesz. Póki co nie narzekałeś.
Martin Hart: Tylko ja wstawiam się za tobą. Zawsze. Wiesz jak to jest być twoim partnerem? Pi***ol się.
Rust Cohle: Nie, koleżko, robisz to bo beze mnie nie istniejesz. Dlatego napisz ten je***y raport.

odcinek 7

Martin Hart: Szykuj kable akumulatorowe. Sk***el łże jak pies.

Rust Cohle: Dlaczego odszedłeś, Marty? Co cię tak naprawdę do tego zmusiło?
Martin Hart: A powiesz mi po co wróciłeś?
Rust Cohle: Ty pierwszy. Dlaczego odszedłeś?
Martin Hart: Przez coś, co zobaczyłem. Dziecko. Ćpun próbował upiec dziecko w kuchence mikrofalowej. Zobaczyłem to i pomyślałem... nigdy więcej. Pomyślałem, że nigdy więcej nie chcę oglądać czegoś takiego. Twoja kolej. Dlaczego wróciłeś?
Rust Cohle: Przez to wszystko. To coś, co muszę zrobić, zanim skupię się na czymś innym. Odkąd pamiętam, moje życie to cykl przemocy i porażek. Jestem gotów wreszcie to zakończyć.

odcinek 8

Rust Cohle: Zatrzymamy twój pistolet i telefon. Odeślemy ci je dopiero wtedy, kiedy będziemy bezpieczni. Pasuje ci to, Steve?
Steve: Dobrze wiesz, że nie. I dla ciebie "szeryfie Geraci", ł**zo.
Rust Cohle: Pewnie będziesz chciał nas wy***ać, więc kilka informacji, dlaczego nie warto tego robić. Po pierwsze znaleźliśmy tę taśmę u ciebie. To nagranie z dziewczynką, która według ciebie nie zaginęła. Po drugie prawnicy są gotowi przesłać to mediom, fedziom, dochodzeniówce, prokuratorom. Jeśli ktoś z nas dostanie nakaz albo zniknie z pie***ej powierzchni ziemi, jak to zazwyczaj bywa na tym zadupiu. Pomyśl o dziewczynce, Steve.

Martin Hart: Coś niepokoi mnie od 10 lat. Nie codziennie, raz na jakiś czas. Bójka w dniu twojego odejścia. Czemu mi nie oddałeś?
Rust Cohle: Bzdury gadasz.
Martin Hart: Wcale nie. Zawsze miałeś przesadzone wyobrażenie siebie.
Rust Cohle: Czyli?
Martin Hart: To było cho***nie aroganckie. Dałeś mi się na sobie wyładować. Myślisz, ze dałbyś mi radę?
Rust Cohle: Nie wiem. Musiałbym cię zabić. Byłeś cholernie wściekły.
Martin Hart: Wtedy powiedziała mi, że to był raczej jej wybór. Byliście pijani i ona to sprowokowała.
Rust Cohle: Każdy ma wybór, Marty. Ja obwiniałem ciebie.
Martin Hart: Mnie? Za co?
Rust Cohle: Zmusiłeś porządną kobietę do wykorzystania mnie i naszego partnerstwa do pozbycia się ciebie z jej życia. Za to, że byłeś obłudnym ku**m.
Martin Hart: Gdybyś nie chciał, nie uległbyś.
Rust Cohle: O tym mówię. Każdy ma wybór.

Martin Hart: Lepiej? W sensie z głową.
Rust Cohle: Nie powinno mnie tu, k**a, być, Marty.
Martin Hart: "Bez j*j" to chyba odpowiednia reakcja na tę obserwację.
Rust Cohle: Nie o to mi chodzi. To coś innego.
Martin Hart: Pogadaj ze mną, Rust.
Rust Cohle: W pewnym momencie, kiedy pochłonęła mnie ciemność, coś... tam, gdzie się znalazłem, poza swą świadomością, dostrzegłem niejasną świadomość w tej ciemności i czułem... Czułem, jak moje definicje blakną. I pod tą... ciemnością było coś jeszcze. Coś głębszego, cieplejszego. Niczym coś realnego. Czułem to, stary, i wiedziałem, że czeka tam na mnie córka. Tak wyraźnie. Czułem ją. Czułem... Czułem też swojego ojczulka. Jakby byli tam wszyscy, których kiedykolwiek kochałem i... nasza trójka po prostu wygasała. I musiałem tylko odpuścić... i zrobiłem to. Powiedziałem: "Tak, ciemności". I zniknąłem. Ale wciąż czułem jej miłość, nawet bardziej niż wcześniej. Nic... Nic poza tą miłością. I wtedy się obudziłem…
Martin Hart: Nie mówiłeś kiedyś przy obiedzie, że wymyślałeś... historie o gwiazdach?
Rust Cohle: Tak, to było... w Alasce. Podczas gwiaździstych nocy.
Martin Hart: Leżałeś tam i oglądałeś gwiazdy?
Rust Cohle: Tak, i wiesz, że nie oglądałem telewizji, dopóki nie miałem 17 lat, więc nie było tam, k***a, za wiele do roboty poza łażeniem, odkrywaniem... Spoglądaniem w gwiazdy i wymyślaniem historii.
Martin Hart: Jakich?
Rust Cohle: Powiem ci, Marty, leżałem w tamtej sali, spoglądając co noc za okno i myśląc... o tej samej historii. Najstarszej.
Martin Hart: Jakiej?
Rust Cohle: Światło kontra mrok.
Martin Hart: Wiem, że to nie Alaska, ale wygląda na to, że mrok ma tu więcej do gadania.
Rust Cohle: Tak. Masz rację. Posłuchaj.
Martin Hart: Co?
Rust Cohle: Chodźmy w stronę auta, dobra? Dość życia spędziłem w j***ch szpitalach.
Martin Hart: Jezu. Wiesz co? Protestowałbym, ale zdałem sobie sprawę, że ciebie nie da się zabić. Chcesz wrócić po jakieś ciuchy?
Rust Cohle: Nie, nie potrzebuję niczego stamtąd. Źle na to patrzysz. Na niebo.
Martin Hart: Jak to?
Rust Cohle: Kiedyś panował tylko mrok. Ale według mnie teraz wygrywa światło.

ocenił(a) serial na 8
bleiddzik

Rzeczywiście posiedziałeś! Brawo za trud. Postaramy się oddać cos jeszcze, by nic nam nie umknęło

ocenił(a) serial na 10
bleiddzik

Odcinek 8:

RC: Czujesz to?
MH: Co?
RC: Aluminium, pyły. Już to gdzieś czułem.
MH: Masz jeszcze czasami zwidy?
RC:Nigdy nie przestanę ich mieć. To, co stało się mojej głowie,nigdy się nie poprawi.

ocenił(a) serial na 10
bleiddzik

Odcinek 8:

RC: Nadal się o ciebie martwi.
MH: Byłeś u niej.
RC: Potem była w barze.
MH: Co? Kiedy?
RC: Pytała o ciebie. Chciała wiedzieć, czy nie wciągam cię w jakąś kabałę.
MH: K**a, trzeba było mówić.
RC: Może i tak. Wolałem o niej nie wspominać.To zmusiłoby do osądów,a nigdy ich nie lubiłeś.
MH: Racja, twoich nie lubiłem.
RC: Nie powiedziałem ani słowa.
MH: Wyczytałem to z twojej twarzy.
RC: Więc masz problem ze swoją twarzą,a nie moją.
MH: Ciężko jest znaleźć coś w człowieku, który odrzuca ludzi tak jak ty, wiesz?
RC: Nigdy nie mówiłem ci, jak żyć, Marty.
MH: Nie, siedziałeś tylko i oceniałeś.
RC: Jako wrażliwe mięso, jakkolwiek iluzoryczne są nasze tożsamości, tworzymy je w oparciu o wartościowe osądy. Każdy ocenia, nieustannie. Jeśli masz z tym problem, żyjesz w zły sposób.
MH: Co to jest "wrażliwe mięso"?

ocenił(a) serial na 10
agapaa

no masz, rewelacja!!

ocenił(a) serial na 9
agapaa

Super robota!
Cytat,który mi zapadł w pamięć "kaznodzieja rozwija w ludziach zdolność do akceptowania iluzji"

ocenił(a) serial na 10
bleiddzik

super robota dzięki :)

ocenił(a) serial na 9
bleiddzik

Dziękuję Ci, dobry człowieku.

ocenił(a) serial na 10
bleiddzik

Wykonałeś kawał dobrej roboty. Przynajmniej nie muszę oglądać po raz 4 całego sezonu by to wyłapać.

bleiddzik

„Ktoś kiedyś powiedział, że czas jest jak spłaszczone koło. Wszystko, co zrobiliśmy lub zrobimy będziemy robić bez końca”. –Rust Cohle
„W dobrych czasach czekamy na lepsze a potem wykrywają nam raka i okazuje się, że lepiej już nie będzie”. –Marty Hart
„Czas nie oszczędza nikogo – Ciebie chyba nie lubi”. – Marty Hart do Rust Cohle

ocenił(a) serial na 9
wilczekstepowy

W dobrych czasach czekamy na lepsze a potem wykrywają nam raka i okazuje się, że lepiej już nie będzie - to jest to

bleiddzik

śmiechłem z cenzurowania słowa "japa"

ocenił(a) serial na 10
bleiddzik

To może teraz coś z drugiego sezonu. Sorry że po angielsku ale tłumaczenie mogło zgubić sens niektórych cytatów.

"My strong suspicion is we got the world we deserve." - Ray Velcoro
"I used to want to be an astronaut. But astronauts don't even go to the moon anymore." - Ray Velcoro
"I support feminism, mostly by having body image issues." - Ray Velcoro
"Sometimes, a good beating provokes personal growth." - Ray Velcoro
“I welcome judgment.” - Ray Velcoro
"Better to walk before they make you run." - Ray Velcoro
"If you ever bully or hurt anybody again, I'll come back and butt f*ck your father with your mom's headless corpse on this goddamn lawn." - Ray Velcoro
"Pain is inexhaustible. It's only people who get exhausted." - Ray Velcoro
"My powers of influence are so meager in this sublunar world of ours, I try to limit the people I can disappoint. And I make sure to know the difference between my obligations and somebody else's." - Ray Velcoro

"The fundamental difference between the sexes is that one of them can kill the other with their bare hands." - Ani Bezzerides
"Those moments, they stare back at you. You don’t remember them, but they remember you." – Ani Bezzerides

"You do what they say. It doesn’t matter." - Paul Woodrugh

"Never do anything out hunger. Even eating." - Frank Semyon
"That's one off the bucket list. A Mexican standoff with actual Mexicans." - Frank Semyon
"Sometime your worst self is your best self." - Frank Semyon
"Crime exists contingent on human desire." - Frank Semyon
"Sometimes a thing happens, splits your life. There's a before and after." - Frank Semyon

"Nobody gets rich on their own money." - Jordan Semyon

"It's certainly possible to live with unhealthy habits, but it helps if you don't have every one under the sun." - Dr. Burke


Frank Semyon: You may be one of the last friends I got.
Ray Velcoro: Wouldn't that be f*cked up.

Ernst Bodine: Mr. Semyon.
Frank Semyon: You don't direct me, Khe Sanh motherf*cker.
Ernst Bodine: I'm Chinese.
Frank Semyon: Then, go stand in front of a f*ckin' tank.

Ani Bezzarides: I'm commanding officer of this detail. You call me, you got something.
Ray Velcoro: Well, I got shot. That's something. I found our murder scene. That's something else.

Dr. Burke: May I ask, how much do you drink in a week?
Ray Velcoro: All I can.

Dr. Pitlor: I did some social theory with the Good People. He had a daughter, I remember. Good Lord, was that you?
Ani Bezzerides: I left all that behind. It was a f*cked-up place.
Dr. Pitlor: Well, all kinds of secrets in the world. All kinds of truth.
Ani Bezzerides: Five kids living there when I was growing up. Two are in jail now, two committed suicide. How's that for social theory?

Bart Sallis: What do you need, Frank?
Frank Semyon: Gratitude, for starters.
Bart Sallis: Frank, you know I'm grateful. I've told you.
Frank Semyon: Gratitude you can count.

Eliot Bezzerides: You must have had hundreds of lives.
Ray Velcoro: I don't think I can handle another one.

ocenił(a) serial na 9
bleiddzik

Rozmowa Ani Bezzerides z jej siostrą:
- Tak ją pamiętam... Na piasku...
- W sukience...
- Poleruje wyrzucone przez morze drewno, które błyszczy jak metal.
- Mnie zasłania ją światło, blask wody...
- Czemu pamiętam takie rzeczy, a nie to, co było tydzień temu?
- Te chwile wracają. Nie ty je pamiętasz, a one ciebie. Odwracasz się i są.

Frank Semyon do syna zmarłego wspólnika:
Czasami dzieje się coś złego, co dzieli życie na przed i po. Ja mam już pięć takich zdarzeń. Dla ciebie to pierwszy raz, jeśli dobrze go wykorzystasz, staniesz się lepszy, silniejszy, zyskasz coś, czego nie mają inni. Dzięki temu cierpieniu staniesz się lepszym człowiekiem. Tak działa ból, pokazuje, co jest w środku. A ty masz w środku czyste złoto, złoto najwyższej próby

ocenił(a) serial na 10
osjan33

Nie wiem dlaczego, ale wyjątkowo zapamiętałam ten cytat Ani i uratowanej dziewczyny:

Ani - "Może jesteś stworzona do czegoś więcej niż do jeb*ania".
Uratowana dziewczyna - "Nie ma nic oprócz jeb*ania".

ocenił(a) serial na 7
bleiddzik

wow! dzięki :)

bleiddzik

Ja uwielbiam rozmowę Velcoro i Woodrugh, tylko nie pamiętam z którego odcinka. Coś w stylu:

W: Nie wiem co zrobić ze swoim życiem.
V: Spójrz przez okno. Spójrz na mnie. Nikt nie wie.

ocenił(a) serial na 9
bleiddzik

Mi zapadło w pamięć najbardziej :
" Świat potrzebuje złych ludzi. Żeby strzegli go przed tymi gorszymi".
Martin Hart: Kto bawi się jak mężczyzna, płaci jak mężczyzna
"Wszyscy wpadamy w pułapkę życia, zakorzenioną w genach pewność, że będzie lepiej"
"-Mam nadzieje, że staruszka się myli...
-W czym?
-Że śmierć to nie koniec."

bleiddzik

Rust:

-A ja chciałem być malarzem historycznym.
Stare scenografie, nowe detale.
-Malujesz?
-Gdzie tam.Za późno, by zaczynać.Życia ledwie starczy na to,by być dobrym w jednej dziedzinie.
Jeśli w ogóle.Dlatego trzeba uważać,w czym jest się dobrym.

ocenił(a) serial na 9
bleiddzik

Czesc, masz moze cytat Rusta, ktory brzmial mniej wiecej "kiedys ludzie nie oglaszali swoich madrosci swiatu, po prostu mieli to gdzies" ? Bylbym wdzieczny za dokladne przytoczenie.

ocenił(a) serial na 9
bleiddzik

Poprawka, to powiedział ktorys z pobocznych bohaterów. My fault.

ocenił(a) serial na 10
bleiddzik

Śledczy: Rust to dziwak
Martin: Dziwak? Hyhyhy Taaak

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones