Właśnie, bo mam wrażenie, że przeoczyłem jeden odcinek - 3 kończył się tym kolesiem w masce a 4 zaczynał od przesłuchania w celi?
Przez gang motocyklowy detektywi chcą dotrzeć do ich kucharza Ledoux czyli człowieka w masce. Wszystko gra. Nic nie przeoczyłeś.
Moim zdaniem była to retrospekcja z późniejszych wydarzeń i jeszcze do tego dojdą. Nie oglądałem 5 odcinka, więc może już tam się pojawił.
Zgadzam się w 100%. Akcja w murzyńskiej dzielnicy była mistrzostwem, a Matthew przeszedł sam siebie. c:
O matko.Te ostatnie sześć minut kręcone w jednym ujęciu to majstersztyk. Uwielbiam ten serial
Zgadzam się. Przypomniało mi to scenę walki z "Tom yum goong" gdzie główny bohater przez ponad 5 minut wchodzi na kolejne piętra i rozpieprza całe towarzystwo, wszystko na jednym ujęciu.
Oj tak, malkontenci są najwyraźniej skonfudowani :-) Runął nagle świat :-)))
Odcinek 4 był jak wczorajszy nokaut Stocha na K90 w Sochi!!!
Fajnie że akcja się rozkręciła, jednak jest małe ale:/ Odnoszę wrażenie że te działanie pod przykrywką było wplecione na siłę i nie miało większego sensu.Skoro i tak zgarneli tego kolesia na silę do auta, by zdradził miejsce pobytu chemika, to po co była ta cała farsa z działaniem pod przykrywką?Przecież mogli od razu go zgarnąć, bez tych całych ceregieli skoro i tak działali "na lewo".
Zgarnięcie Gingera ze środka imprezy Krzyżowców byłoby raczej niemożliwe. A gdyby nawet się udało, oficjalne przesłuchanie mogło - jak rozumiem - być łatwo przerwane lub nie dać żadnych efektów.
Po pierwsze oni nie działali oficjalnie, więc i przesłuchanie nie musiało być oficjalnie, tak jak teraz to było w samochodzie.Po 2 czy musieli go zabierać z imprezy koniecznie?Nie mogli np. porwać go jak szedł na zakupy, czy po fajki?Czy Rust musiał to zrobić podczas akcji gdzie było pełno uzbrojonych typów?Mogli nawet mu podrzucić narkotyki i zmusić do współpracy.Scenarzyści chyba uznali, że sztampowe rozwiązanie w stylu Banshee ma nadrobić nudny poprzedni odcinek.Odnoszę wrażenie, że formuła serialu z każdym kolejnym odcinkiem się zmienia.Pierwsze 2 odcinki to taki mroczny kryminał w stylu "The Killing", 3 to już perypetie rodzinne i monologi Rusta, w 4 natomiast mamy serial akcji w stylu Banshee.Gdzieś w tym całym szaleństwie, zatracił się klimat z pierwszych dwóch odcinków.
Ale Ginger chyba nie chodzi tak sobie po prostu do marketu w niedzielę na zakupy :D Wydaję mi się, że jednak zawsze są z nim ck jego"żołnierze".
Z tego co zapamiętałem to Rust chciał zrobić przekręt z krzyżowcami a dokładniej żeby dali oni mu kontakt do ich chemika który wytwarzał mete którą to mieli by wymienić za koks ;] no ale że ten łysy z brodą(nie pamiętam imienia :>) nie chciał się zgodzić bo niby nie ufał Rustowi to wciągnął go w akcje z murzynami którą musiał przyjąć jeżeli chciał dostać info gdzie znajdzie chemika.
A gdy zobaczył jaki roz****ol się zrobił postanowił zwiać i siłą się od niego dowiedzieć. Sory ze tak bez ładu i składu ale nie chce mi się poprawnie zdać składać nawet ;D
Dokładnie - Rust chciał wszystko załatwić po cichu, zaoferować gangowi intratny deal z narkotykami w zamian za kontakt do ich chemika, ale Ginger wciągnął go w napad na murzyńską dzielnicę. Gdyby skok poszedł jak po maśle, pewnie skończyłoby się tak jak Rust planował i obeszłoby się bez porwania Gingera i wyciągania z niego informacji na siłę. Ale, że nagle znaleźli się w środku ostrej zadymy Cohle wolał nie ryzykować.
Mimo wszystko to śmiesznie wyglądało:)Wpierw Rust robi przygotowania, narkotyzuje się, mizia się do brodacza, tylko po to aby wytargać go za chabety przy kumplach i zaciągnąć do auta.Do tego ci murzyni, czy oni serio mając karabiny rzucali w nich kamieniami przez okno?Toć to parodia:)
Pomyśl , a później pisz . Legalnie aresztują tego gościa z gangu. I nic im nie powie , do tego Ledoux dowie się , że szuka go policja.
Stąd pomysł ,żeby podstępem dostać się do niego , przez motocyklistów. Niestety Rust musi się zgodzić na napad na murzynów. Są w środku i mają zakładników , dlatego czarni na początku rzucają kamieniami w okna , a nie walą z broni na ślepo przez ściany. Zaczynają ginąć ludzie , więc Rust miksuje się z miejsca jak najszybciej ciągnąc ze sobą łysola.
Jakbym miał się czegoś czepić to tego , że łysol strasznie "miętki" się okazał . Dwa ciosy i gość bosy , idzie dość potulnie jak baranek , no ale też może czuł , że Rust ratuje mu życie. Zobaczę drugi raz i wtedy się zdecyduję na ostateczną ocenę
tego "porwania".
Ja też nie rozumiem zachwytów nad tym odcinkiem, czekam na piaty.
Owszem, czaję, że nasi panowie chcieli popracować na własną rękę, ale jakoś te ich podchody nie licowały mi z celem, który chcieli osiągnąć.
I ta akcja w czarnej dzielnicy: Rust dopiero co wciągnął niezliczoną liczbę kresek, a tu wyskakuje niemal trzeźwiutki, jedyny myślący logicznie, skutecznie ratuje własny tyłek i jeszcze ciągnie sobie bezwolnego brodacza... No chyba że połączenie koki i adrenaliny rozjaśnia umysł, to na tym się nie znam ;-)
kingi, wszystko się wyjaśni.
Co do trzeźwości umysłu Cohle'a - są ludzie którzy po niegroźnym draśnięciu w tyłek łamią się i wrzeszczą o pomoc, a są też tacy, którzy po odstrzeleniu ręki są dalej w stanie walczyć. Kwestia siły woli i hartu ducha - taką postacią jest właśnie Rust. Otępienie Gingera nie jest niczym dziwnym wobec faktu, że dostał po łbie kolbą pistoletu.
Pozdrawiam :)
ps. pamiętam jak byłam mała, mojemu wujkowi wciągnęło rękę pod pasek klinowy młocarki - zgruchotało mu wszystkie kości nadgarstka, do dziś ma śruby - ale zaraz po wypadku przyszedł do domu i powiedział że musi jechać do szpitala. Nie płakał, nie jęczał. Miał lekki grymas na twarzy - to wszystko. Różni ludzie mają różną odporność na ból i adrenalinowy kop. Na narkotyki również.
Porwać jak idzie po fajki?Zmusić do współpracy zatwardziałego kryminalistę?Nożem , torturami czy cukierkiem? Chyba jeszcze do GITMO wysłać? No i proszę , tylko bez Banshee tutaj , jeszcze raz proszę ...
To ja czegoś nie zrozumiałem?Jak go teraz zmuszą do współpracy cukierkami?A no tak zapomniałem, że by nie zrobili skoku na dilerów to by go nie byli w stanie zmusić do niczego, a tak to go zmuszą nie wiem czym;)
No przeca plan był inny , Brodacz miał ich sam , dobrowolnie doprowadzić do Ledoux. Akcja gangu była durna , więc się nie udała. Wydaje mi się , że póki co , to Rust spróbuje mu wmówić , że po prostu go ratował i żeby Brodacz dotrzymał umowy.
A jak nie to cukierki , kilka razy w dziób i zobaczymy co będzie. Nie mam skłonności i uzdolnień profetycznych.
Rust musiał się wkupić w łaski gangu,wcześniej myślał,ze sprawę załatwi koka dobrej jakosci no ale przekupstwo nie miało takiej mocy musiał jeszcze w gratisie coś dołożyc(czyli napad)napad teoretycznie miał sie udać no ale nie wyszło tak więc Rust musiał improwizować(plan b)co tu jest naciagane,dla mnie nic.
Jak można porównywać Detektywa do takiego gniota jak Banshee? To że serial zmienia formułę z odcinka na odcinek to jeden z najlepszych zabiegów jakie widziałem ostatnio w kinie.
A mi czwarty odcinek nie przypadł do gustu. Właśnie za dużo akcji i tak to jakoś dziwnie nienaturalnie i bezsensownie włączonej do serialu - nagle mamy jakieś sekty (ale to już wcześniej, wolałabym 'normalnego' seryjnego mordercę), teraz policjanta-renegata, który nie wiedzieć czemu zaczyna chojrakować i to jeszcze w czasie wolnym - pro bono (misyjny jak TVP). I finalnie nie opłacały się te podchody i wynikłe z tego zamieszanie bo kolesia i tak musieli ocalić celem uprowadzenia, a przykrywka Rusta poszła się j***. Czyli dużo zachodu o nic - od razu mogli kolesia wpakować do auta, efekt byłby lepszy.
Wolałam wcześniejszą dynamikę serialu (lub jej względny brak :). W tym odcinku Rust niestety już nie raczył widza swoją dogmą, Hart zrobił się chwilami rozmowniejszy, ale tym razem to On był gaszony przez kolegę. Cóż, bromance'u z tego nie będzie, co najwyżej uwspólnotowią żonę Harta ;]
Ja tego nie kumam, wy naprawdę nie rozumiecie tych zabiegów? Oglądacie tyle filmów, oceniacie je na fw, gadacie o nich, a nie rozumiecie prostych zasad tworzenia rzemiosła filmowego? A tak w ogóle to nie kumam o czym Ty gadasz, chyba nie zrozumiałeś 4 odcinka.
Obejrzałam go w pn bardzo rano, więc może faktycznie nie pamiętam, ale w kwestii zrozumienia to nie było tam żadnej zagwostki intelektualnej (no może poza j. ang.), więc nie wiem o co ci chodzi, a zgadywać mi się nie chce. 4 odcinek wygląda jak wyjęty z wcześniej przyjętej konwencji. Może mi się to nie podobać i mi się nie podoba. Masz inny gust - Twoje prawo, ale nie mów do mnie na "Wy", bo nie jestem żadnym organem kolektywnym.
"4 odcinek wygląda jak wyjęty z wcześniej przyjętej konwencji"co ty pindolisz,konwencja jest ta sama tylko wreszcie ruszyła akcja,tempo podkręcili bo juz myślałem,ze tak bez końca będą prowadzić rozkminki o życiu co oczywiście nie jest złe,no ale trzeba wreszcie ruszyć,coś się musi dziać,to nie obyczaj....
I pewnie nikt nie zauważył, jak Rusta kręci to przebranie i... koka? :)
A filozofia? Sorry, ale w samym ujęciu napadu na czarną dzielnicę jest masa filozofii z socjologia na spółkę.
To nadal ten sam serial i chwała mu za to :)
" there’s a part of Rust that actually wants to live like these guys. If he truly believes that society is crumbling all around him, why wouldn’t he line up to run with the gunslingers and the cowboys."
Też zauważyłam, że kręci go ta cała praca pod przykryciem, wlaśnie ze względu na to, że może sobie pozwolić na bycie takim bad boy'em ktory wciąga kokę.
ja zauważyłem że go nie kręci, nienawidzi tego tak samo jak zła, ma obsesje na punkcie zła, podniecił się wyłącznie tym że sie zbliży do mordercy i cała sytuacja była emocjonująca-miałaś to podkreślone jak lał rudego w aucie, bosh
No było jej trochę....ale żeby tutaj jakieś zmiażdżenie zauważyć to lekkiej egzaltacji potrzeba.
Nie rozumiesz...scena która dla ciebie jest miażdżąca, dla mnie jest przyzwoita, ale nie niesie z sobą, emocji ,które ty widzisz.
Twoja jej ocena, zahacza o egzaltację.Plus jeszcze jedno w mojej jej ocenie...jak im się udało wyjść z niej cało? Dwóch białych w tym jeden z brodą krasnoludka, w kurtkach gangu motocyklowego, po strzelaninie wychodzą z otoczonego budynku w murzyńskim getcie ... pelerynki niewidki ?
Nie niesie ze sobą emocji? Ku*wa podczas seansu prawie się zesrałem z napięcia! To że byłem upie*dolony na pewno trochę podbiło emocje, ale fakt pozostaje faktem - nie widziałem lepiej nakręconej sceny akcji o wielu lat. No bo niby jaka? Wymień jakikolwiek przykład. Dla mnie jedyna porównywalna była scena napadu na bank z Gorączki - podobne napięcie, podobne emocje, podobnie mistrzowsko nakręcone i zagrane.
co chwile zatrzymuje bo jest zbyt wiele: dobrej gry tekstów kadrów, podskoczyłem w ocenie z 5 do 8 na 10, w 22minucie odcinka,
Ja po tym odcinku z 8 na 9 ;)) poczekamy zobaczymy może będzie jednak ta 10 ;}