Jestem kilka godzin po czwartym odcinku drugiego sezonu i muszę się wyżalić. Serial zamienia się w telenowelę. Co mnie obchodzą problemy z zajściem w ciążę tej partnerki gangstera? Gangster jak zrobi minę twardziela to wygląda komicznie. I te sceny jak się wszyscy jego boją... Hmm co tu jeszcze... A, zapomniałbym! Scena jak wybili wszystkich policjantów tylko nasza trójka głównych aktorów przeżyła... parodia! No i jeszcze wątek gejowski młodego gliny jeżdżącego na motorze i próbującego się zabić. Ocena 5/10 tylko ze względu na pierwszy sezon.
Więcej oglądać drugiego sezonu nie będę. Czwarty odcinek to był gwóźdź do trumny. Jakby ktoś się zastanawiał jak najlepiej wspominać drugi sezon TD to moim zdaniem należy oglądać do odcinka postrzelenia Farella. Później dzieją się już tylko coraz to bardziej niemożliwe rzeczy...
Niestety, drugi sezon to kilka półek niżej niż pierwszy. Nawet biorąc pod uwagę to, że twórcy chcieli stworzyć coś całkiem innego, żeby uniknąć porównań to nie wyszło im. Może nie ma tragedii wielkiej, ale mnie historia nie zainteresowała. Oglądając trzeci odcinek męczyłem się, czwarty odpuściłem. Dobrze, że każdy sezon to inna historia, bo gdyby było inaczej, to po takim obniżeniu lotów by go skasowali.
Mnie póki co wymęczył 1 odcinek, ale drugi i trzeci nawet mi się podobały i przyjemnie się je oglądało, ale czwarty znów mnie wymęczył i oglądałam go na raty. Ogólnie póki co jak dla mnie jest dosyć nudno. Z postaci Velcoro i Frank mi się podobają, ale do charyzmy Rusta, to im daleko. Blondyna i Krypto Gej jacyś tacy nijacy.
Pierwszy sezon miał lepsze postacie, ciekawsze śledztwo, muzykę w moich klimatach no i bajeczny klimat przepięknej Luizjany. Tutaj śledztwo jest dla mnie mało interesujące, klimat słonecznej i bogatej Kalifornii nie bardzo do mnie przemawia. Generalnie oglądanie tego sezonu bardziej mnie męczy/nudzi niż wciąga/bawi.