Jak dla mnie prawdziwym detektywem jest widz, który po skończonym sezonie II jest w stanie powiedzieć, że zrozumiał całą fabułę (kto był kim i dlaczego działo się to co się działo).

A tak poważnie to dla mnie nikt nie był prawdziwym detektywem. Taylor Kitsch bardziej przejmował się tym, że ktoś dowie się o jego orientacji seksualnej, McAdams może i na sam koniec dała dziennikarzowi materiały, ale bardziej zrobiła to z zemsty/zadośćuczynienia za Raya niż z wewnętrznej potrzeby, a Farrell był tak zniszczony przez wszystko co się zdarzyło w jego życiu, że tak naprawdę miał gdzieś całe śledztwo. Jedynie go interesował syn i bezpieczeństwo McAdams. Poświęcił się, bo tak naprawdę był dobrym człowiekiem, który przeszedł przez piekło. Więcej w nim właśnie prawdziwego człowieka niż prawdziwego detektywa.