Najpierw obejrzałam sezon czwarty, a potem sezon pierwszy. Niesamowita różnica. Od pomysłu, przez scenariusz, obsadę i w zasadzie wszystko inne. Sezon pierwszy to arcydzieło, które wciąga z każdym odcinkiem. W którymś epizodzie zaczęłam podejrzewać główną postać o bycie czarnym charakterem. Sezon czwarty no cóż... Kiedy wchodzi polityczna poprawność, cała reszta pikuje w dół. Kobiety, które z uporem maniaka przedstawiane są jako silne, jedynie ośmieszają swoją płeć. Przymierzam się do sezonu drugiego. Mam nadzieję, że jest w nim więcej z sezonu pierwszego niż z tego, co zaprezentowano w czwartym.