Mizoandria, rasizm i smród woke dydaktymu wtłoczny w jeden 55 minutowy odcinek, wypełniłby dwa filmy. Nie da się tego oglądać z działającym mózgiem. Nowa inkwizycja niszczy kolejny kultowy tytuł, ale punkty propagandpwej checklisty odhaczone. Czekam na kolejne odcinki, bo nie znoszę dobrej rozrywki po ciężkim dniu pracy, ale za to uwielbiam, kiedy w każdym serialu, mówią mi jak mam myśleć, kochać i czuć.