Na swój sposób jest też świnią, bo jak już zabije bandytę, to mógłby jakoś dać znać wydziałowi, że gość nie żyje od 3 odcinków a nie marnotrawić pieniądze podatników na poszukiwania zbira :P
Tylko miej na uwadze, że Dexter sabotuje pracę policji, więc nic dziwnego, że tamci są mniej skuteczni.
Moim zdaniem scenarzyści zboczyli tutaj z podstawowej koncepcji Dextera. Jego misją miało być zabijanie tych, którzy wymknęli sie wymiarowi sprawiedliwości. Dlatego też uganianie się np za Travisem uważam za kompletną pomyłkę - przecież policja miała szanse go złapać! Zamiast czyścić Miami z morderców pozostających w cienu, Dexter zaczął dublować wysiłki i misje wydziału zabójstw i to był początek drogi w dół jeśli chodzi o jakość tego serialu.
Kłóciłabym się, moim zdaniem Dexter ewaluował. Zmienił się od czasu pierwszej serii - ma syna, ma uczucia, które zaczynają odgrywać coraz większą rolę. To nie ten chłodny profesjonalista z pierwszej serii, teraz popełnia błędy.
Uczłowiecza się po prostu. Travis jest, przynajmniej dla mnie, tego przykładem.
Czy to dobrze dla serialu? Nie wiem. Bo z jednej strony, scenarzyści muszą dokonywać zmian, postać musi się rozwijać, bo Dexter oparty na jednym, utartym schemacie dopadania złoczyńcy, który wymknął się z rąk organów ścigania byłby tylko serialem kryminalnym. A tak, staje się dramatem poniekąd, bo im bardziej Dexter ludzki, tym bardziej świadomy tego, kim jest. A z drugiej, to własnie pierwsze serie są powszechnie uważane za te najlepsze, nie ostatnie.
Btw. siódmy sezon był najgorszym sezonem w mojej opinii, pierwszym, który przerwałam w połowie i wróciłam po 2 miesiącach.
Ja wróciłem do tego serialu po 2 latach, zakończyłem na 5 sezonie bo był dla mnie katastrofą, ale jak teraz oglądam kolejne sezony to patrzę już na nie z dużym przymrużeniem oka. Nie doszukuję się realizmu tak jak kiedyś, po prostu urzeka mnie klimat, to piękne słoneczne Miami, genialne monologi głównego bohatera, trochę czarnego humoru, nic mi więcej do szczęścia nie potrzebne i Tobie też bym radził właśnie tak spoglądać na ten serial. Gdyby doszukiwać się błędów i innych nielogicznych sytuacji, to ten serial musiałby się skończyć maksymalnie na 2 sezonie, a wtedy to on dopiero się rozkręcał zmieniając schematy :)
Nie zgodzę się, bo jeszcze do 4 sezonu było w miarę logicznie, bez większych błędów i absurdów w fabule. Wystarczyło więc inaczej rozegrać 5 sezon i potem zrobić szósty jako końcowy.
Nie miałem na myśli błędów fabularnych, tylko po prostu głupich przypadków w których Dexter ratował swoje życie, a już dawno powinien gryźć piach, przykład "Skinner", kiedy leżał na jego stole. Od tego momentu życie głównego bohatera nie było już czymś nietuzinkowym i mogliśmy ewidentnie zauważyć, że każde następne zagrożenie będzie szybko wyeliminowane, tym samym napięcie znacznie zmalało...
Co prawda można by było podciągnąć o następne 2 serie, ale musiałyby one wyglądać całkowicie inaczej - a czy wyglądały? nie, więc jest jak jest, zakończyłbym ten serial na 2 sezonie, chyba że poziom byłby nadal taki sam, to na 4.
(odnoszę sie do obu Twoich wypowiedzi, forum Filmwebu nie jest najlepiej skonstruowanym forum tego świata :))
Nie mogę wiedzieć o co Ci chodzi, bo kiedy ja zaczynałam oglądać Dextera, trwał czwarty sezon, więc wiedziałam, że przez pierwsze trzy bohater nie zginie. Czy miało to jakikolwiek wpływ na mój odbiór serialu? Nie. Chociaż odcinek, o którym piszesz kojarzę bardzo mgliście, niestety.
Już od jakiegoś czasu (na pewno przed 7 serią) było wiadomo, iż sezon 8 będzie tym ostatnim, więc też się chyba nikt nie spodziewał, ze jakaś zabłąkana kula trafi w Morganowe (można tak odmienić?) plecy, a mimo to trochę emocji było. Nie zgadzam się więc z Twoim zarzutem, 'Dexter' nadal jest - w moim odczuciu - emocjonujący. Pierwszy z brzegu przykład - s07 e01, Debra o krok od narzędzi Dextera i powrót tegoż do domu, gdzie czeka siostra. Według mnie, to jedne z najmocniej trzymających w napięciu chwil w serialu. Chociaż sezonu siódmego bronić nie będę, najlepszy był pierwszy odcinek, a niedługo potem pojawiła się Hannah i już tak wesoło nie było, niestety.
Btw. jak to dobrze, że nie zakończyli serialu po 2 sezonach!
Dla mnie nie jest już tak emocjonujący jak kiedyś, ale nadal trzyma jakiś poziom. Zawsze gdy pojawia się nowa postać, to teraz od razu wiem że zginie. W pierwszych dwóch sezonach tak nie miałem, więc automatycznie emocje ciągle były na najwyższych obrotach. Efektu zaskoczenia już nie znalazłem od tego czasu, chyba że jest głupi, czego ja jako widz w ogóle bym się nie spodziewał bo nie brałbym go pod uwagę. Jedyna scena, w której Deb odkrywa że Dex jest seryjnym mordercą była lekkim zaskoczeniem, ale kiedyś i to również musiało nastąpić. Akurat scena z narzędziami w ogóle mnie nie zaskoczyła, to wiadome, że skoro siostra doszukuje się jakiejś prawdy i jakby nie patrzeć, bardzo często w serialu to robi, to na pewno tą prawdę odkryje (co ciekawe, nikt inny z policji nie potrafi, nie wiem dlaczego te postacie są tak kiepsko nakreślone pomimo iż występują w każdym odcinku, patrz Quinn, Batista, Masuka). Morgan odwala większość pracy policji, a inni z tego co widać w serialu nie robią nic, próbują szukać jakichś powiązań, od czasu do czasu rzucą trafnym hasłem, żeby akcja poszła do przodu i główny bohater był "zagrożony" i tyle. Mimo wszystko, klimat serialu nadal jest wybitny, a to jest dla mnie najważniejszy czynnik przy oglądaniu czegokolwiek. Nieważne jak głupia byłaby jakaś produkcja, a ma "duszę", będzie dla mnie czymś minimum przyzwoitym.