Uważam, że scenarzyści dobrze zrobili rozgrywając finał po swojemu. Nie wyobrażałem sobie, żeby serialowy Dexter puścił Briana wolno. Dzięki temu cała historia nabrała tragizmu - Dexter zabijając brata, zabił również część siebie (ponoć w drugiej serii ma mieć opory przed zabijaniem - zobaczymy, ale twórcy są chyba zbyt inteligentni, żeby zamienić naszego ulubionego pogromcę złoczyńców w przykładnego obywatela). Chyba każdy liczył, że Brian skończy w ten sposób - na stole Dextera. Serial ten ma właściwości, hm, oczyszczające. Kibicujemy bohaterowi nawet gdy robi straszne rzeczy, dając w ten sposób upust własnej ciemnej stronie, którą normalnie musimy trzymać na uwięzi.