Serial pod względem tematyki, ale również stylu dzielą kilometry od klimatu filmów i serialu ww. reżysera, jednak w ostatnim odcinku wprawni Lynchyści powinni dostrzec pewne nawiązania do Lost Highway. Już na samym początku, zmęczony Dexter prowadzi swój samochód w środku nocy przy bladym czerwonym świetle padającym na jego twarz. Również ujęcie wyklucza przypadkowość. Również morderstwo i amnezja budzą pewne skojarzenia, ale to akurat niekoniecznie było celowe zagranie reżysera/scenarzysty. Co do samego odcinka - bardzo cieszy mnie zaangażowanie kogoś poważnego i znającego się na aktorstwie do roli (season) killera tj. Johna Lithgow. Przeciwnik Dexa w trzecim sezonie był żenujący, tak jak jego koniec. Tym razem sposób jego prezentacji nie budzi zastrzeżeń. Cieszy mnie, że jego charakterystyka jest budowana wolno i bez wyświechtanego schematu "Guess who?". Cieszy powrót Carradine'a, ale drażni mnie powtarzanie wątków LaGuerty, Angela no i oczywiście Debry. Mimo tych mankamentów sezon zapowiada się dobrze, a na pewno lepiej niż poprzedni.
Niestety ja nie dostrzegłem żadnych nawiązań do twórczości D.L.
Bardzo lubie Dexa, lecz filmy Lyncha to zupełnie inna półka.
pozdrawiam
Chyba macie racie, to pewnie był przypadek. Jednak ujęcie zmęczonego Dextera za kółkiem przy padającym świetle oraz środka jezdni z przemykającymi pasami jak żywo skojarzyło mi się z Lost Highway ;) (ostatnia scena pierwszego odcinka - wypadek )
Może reżyser podświadomie kręcił scenę w podobnym stylu, może też oglądał kiedyś ten film i użył podobnego ujęcia.
Wczoraj oglądałem odc. 3 tj. Blinded by the light. Założę się, że spotkanie Keith Carradine'a i John'a Lithgow będzie jedną z kluczowych scen w sezonie i (jeżeli scenarzysta tego nie zmaści :P ) zapowiada się naprawdę interesująco.